IV

W zaimprowizowanym biurze sierżant Masterson pisał na maszynie raport. Dalgliesh powiedział:

– W tygodniu poprzedzającym przeprowadzkę do szkoły panna Pearce pracowała na prywatnym oddziale pod nadzorem siostry Brumfett. Chcę wiedzieć, czy zaszło tam w tym czasie coś godnego uwagi. I chcę mieć szczegółowe sprawozdanie z jej dyżurów i wyliczenie godzina po godzinie, co robiła ostatniego dnia. Niech się pan dowie, kto jeszcze z nią pracował, co należało do jej obowiązków, kiedy kończył się jej dyżur, jak się zachowywała. Chcę też wiedzieć, jacy tam wtedy przebywali pacjenci i co się z nimi stało. Najlepiej niech pan porozmawia z innymi pielęgniarkami i zajrzy do ich raportów. Są zobowiązane robić codzienne zapiski w książce.

– Mam ją wziąć od siostry przełożonej?

– Nie. Niech pan poprosi siostrę Brumfett. Załatwimy to bezpośrednio z nią i, na miłość boską, niech pan będzie taktowny! Raporty gotowe?

– Tak, panie komisarzu. Chce pan przeczytać?

– Nie. Niech mi pan sam powie, jeśli jest coś, co powinienem wiedzieć. Przejrzę je wieczorem. Pewno to za wiele oczekiwać, że ktoś z naszych podejrzanych jest notowany na policji?

– Ich teczki personalne nic o tym nie mówią. W ogóle jest w nich niewiele informacji. Chociaż jest wzmianka, że Julia Pardoe została wyrzucona ze szkoły. W tym gronie to chyba jedyna osoba, która coś przeskrobała.

– Dobry Boże! A za co?

– Nie bardzo wiadomo. Zdaje się, że miało to coś wspólnego z hospitującym nauczycielem matematyki. Jej była dyrektorka uznała za stosowne wspomnieć o tym w opinii, o którą prosiła siostra przełożona. Nie jest to jasno powiedziane. Napisała, że bardziej zgrzeszono wobec Julii, niż ona sama zgrzeszyła, i że ma nadzieję, iż szpital da jej szansę na wyuczenie się jedynego zawodu, jaki ją kiedykolwiek interesował i do jakiego może się nadawać.

– Dość dwuznaczna rekomendacja. A więc to dlatego londyńskie kliniki nie chciały jej przyjąć. Od razu miałem wrażenie, że siostra Rolfe nie mówi całej prawdy. Jest coś na temat innych? Jakieś poprzednie związki między nimi?

Przełożona i siostra Brumfett uczyły się razem na północy w Nethercastle Royal Infirmary, przeszły szkolenie w tamtejszym Miejskim Szpitalu Położniczym i przyjechały tu piętnaście lat temu, obie jako siostry oddziałowe. Doktor Courtney-Briggs był w Kairze w latach 1946-1947, podobnie jak siostra Gearing. On był majorem w korpusie medycznym armii brytyjskiej, a ona pielęgniarką w służbie pomocniczej królewskich sił zbrojnych. Nie ma wzmianki, że się znali.

– Jeśli nawet, to trudno oczekiwać, by odnotowano ten fakt w ich aktach personalnych. Ale chyba musieli się poznać. Kair w czterdziestym szóstym to był jeden wielki grajdoł, jak mi opowiadali przyjaciele. Ciekaw jestem, czy panna Taylor służyła w armii. Nosi czepek wojskowych służb pielęgniarskich.

– Nie ma nic na ten temat w jej teczce. Najwcześniejszy dokument to referencje ze szkoły pielęgniarskiej, które przedstawiła, kiedy przyjechała tu do pracy. W Nethercastle mieli o niej bardzo dobrą opinię.

– Tu też mają o niej bardzo dobrą opinię. Sprawdził pan Courtney-Briggsa?

– Tak. Portier odnotowuje każdy samochód po północy. Doktor wyjechał o dwunastej trzydzieści dwie.

– Później, niż twierdził. Chcę wiedzieć, co robił, minuta po minucie. Dokładny czas skończenia operacji będzie zapisany w książce. Jego asystent powinien zapamiętać, kiedy wyszedł; Courtney-Briggs należy do ludzi, których się odprowadza do samochodu. Trzeba jechać tą samą drogą i zmierzyć czas. Zwalone drzewo już pewno usunięto, ale chyba będzie widać miejsce, gdzie leżało? Nie mógł stracić więcej niż parę minut na zawiązanie szalika. Niech się pan dowie, co się stało z tym szalikiem. Nie sądzę, by Courtney-Briggs nas okłamywał, za łatwo to sprawdzić, ale przy jego arogancji może myśleć, że uda mu się wywinąć ze wszystkiego, łącznie z morderstwem.

– Greeson chętnie się tym zajmie, panie komisarzu. Lubi rekonstrukcję.

– Tylko niech pan mu powie, aby powściągnął swój zapał do wiernego odtwarzania każdego szczegółu. Nie ma potrzeby, żeby wkładał strój chirurga i pakował się do sali operacyjnej. Zresztą i tak go nie wpuszczą. Są jakieś nowiny z laboratorium albo od sir Milesa?

– Nie, ale mamy nazwisko i adres tego mężczyzny, z którym panna Fallon spędziła tydzień na Isle of Wight. Pracuje na Poczcie Głównej jako nocny telefonista i mieszka w North Kensington. Nietrudno było go znaleźć. Fallon zrobiła rezerwację pod własnym nazwiskiem i wzięli dwa pojedyncze pokoje.

– Była kobietą, która ceni sobie prywatność. Ale nie zaszła w ciążę, nie ruszając się ze swojego pokoju. Zobaczę się z nim jutro po wizycie u jej adwokata. Czy Leonard Morris jest już w szpitalu?

– Jeszcze nie, panie komisarzu. Powiedzieli mi w aptece, że zadzwonił z wiadomością, że się źle czuje. Podobno cierpi na wrzód dwunastnicy. Obawiają się, że znów daje mu w kość.

– Dostanie jeszcze bardziej w kość, jeśli wkrótce się tu nie zjawi i nie złoży zeznań. Nie chcę stawiać go w kłopotliwej sytuacji, składając mu wizytę w domu, ale nie możemy czekać w nieskończoność na potwierdzenie słów siostry Gearing. Oba te morderstwa, jeśli to były morderstwa, obracają się wokół kwestii czasu. Musimy znać dokładne poczynania wszystkich osób, krok po kroku, minuta po minucie. Czas jest tu rzeczą kluczową.

– No właśnie, jedno mnie zdziwiło w tej sprawie – wyznał Masterson. – Chodzi o ten zatruty pokarm. Substancja żrąca nie mogła być dodana do mleka na chybcika i byle jak. Trzeba było zadbać o odpowiednią koncentrację trucizny z zachowaniem konsystencji i koloru mleka, a potem starannie nałożyć z powrotem kapsel. To nie mogło być robione w pośpiechu.

– Nie wątpię, że poświęcono temu należytą uwagę i czas. I sądzę, że wiem, jakim sposobem.

Wyłożył swoją teorię. Sierżant Masterson, zły na siebie, że nie wpadł na tak oczywiste rozwiązanie, przyznał:

– Oczywiście. To musiało być właśnie tak.

– Nie musiało, sierżancie. Ale zapewne tak było.

Jednak Masterson miał pewne zastrzeżenie, któremu dał wyraz. Dalgliesh odparł:

– Ale to nie dotyczy kobiety. Kobieta mogłaby to zrobić z łatwością, a zwłaszcza jedna kobieta. Chociaż przyznaję, że dla mężczyzny byłoby to trudniejsze.

– Więc zakładamy, że mleko zostało zatrute przez kobietę?

– Istnieje prawdopodobieństwo, że obie dziewczyny zostały zamordowane przez kobietę. Ale to nadal tylko prawdopodobieństwo. Wiemy już, czy panna Dakers czuje się na tyle dobrze, żeby ją przesłuchać? Doktor Snelling miał być u niej w południe.

– Siostra przełożona zadzwoniła przed lunchem, że dziewczyna jeszcze śpi, ale najpewniej będzie w stanie odpowiadać na pytania, gdy się obudzi. Jest pod działaniem środków uspokajających, więc nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Mam do niej zajrzeć, jak będę na prywatnym oddziale?

– Nie. Pójdę tam później. Ale może pan wypytać o ten wypad Fallon do Nightingale House dwunastego stycznia rano. Ktoś mógł widzieć, jak wychodzi. I gdzie było jej ubranie, kiedy przebywała na oddziale? Czy ktoś mógł je zabrać i przebrać się za nią? To mało prawdopodobne, jednak należy to sprawdzić.

– Inspektor Bailey już sprawdził, panie komisarzu. Nikt nie widział, żeby Fallon wychodziła, ale wszyscy przyznają, że mogła wymknąć się z oddziału niezauważona. Pielęgniarki były bardzo zajęte, a Fallon miała własny pokój. Gdyby zobaczyły, że jest pusty, uznałyby że poszła do łazienki. Jej ubranie wisiało w szafie w pokoju. Każdy, kto miał prawo być na oddziale, mógł je zabrać, pod warunkiem oczywiście, że Fallon spała albo wyszła. Jednak nikt w to nie wierzy.

– Ja też nie. Wydaje mi się, że wiem, po co Fallon wróciła do Nightingale House. Panna Goodale powiedziała, że Fallon dostała wynik potwierdzający ciążę zaledwie dwa dni przed chorobą. Możliwe, że go nie zniszczyła. I z pewnością nie życzyła sobie, aby ktoś to znalazł. W każdym razie nie ma go pośród jej papierów. Przypuszczam, że wróciła, żeby go podrzeć i spuścić w klozecie.

– Nie mogła zatelefonować do panny Goodale i o to poprosić?

– Nie bez wzbudzenia podejrzeń. Nie miała żadnej pewności, że telefon odbierze Goodale, a nie chciała zostawiać wiadomości. To by wyglądało dziwnie, gdyby upierała się rozmawiać tylko z jedną koleżanką, a nie chciała przyjąć pomocy od innej. Tak czy owak, to tylko moje przypuszczenie. Zakończono już przeszukiwanie Nightingale House?

Tak, panie komisarzu. Nic nie znaleziono. Ani trucizny, ani pojemnika. W większości pokoi stoją buteleczki z aspiryną, a siostry Gearing i Brumfett oraz panna Taylor mają niewielki zapas tabletek nasennych. Ale Fallon nie została chyba zatruta środkami nasennymi?

– Nie. To miało o wiele szybsze działanie. Musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać na wynik badań laboratoryjnych.

Загрузка...