Po wylądowaniu w Costa Smeralda na Sardynii Hornung wynajął najtańszy wóz, fiata 500, i pojechał do Olbi.
Po godzinie żółwiej jazdy dotarł do budynku z napisem: “Questura di Sassari Commissariato di Polizia Olbia”. Kwadrans później siedział w biurze szefa policji Luigiego Ferraro.
– Czy mogę prosić o pana legitymację służbową? – poprosił Ferraro.
– Oczywiście – Hornung wyjął dokument i podał go szefowi policji.
Ferraro obejrzał dokładnie legitymację i zwrócił ją właścicielowi. “W Szwajcarii z pewnością bardzo źle płacą policji – pomyślał – skoro mają takich nędznych oficerów śledczych”.
– Czym mogę panu służyć? – zapytał.
Max rozpoczął wyjaśnianie w języku włoskim. Był przekonany, że mówi płynnie, i dlatego zdziwił się, gdy szef policji uniósł do góry rękę i krzyknął:
– Basta!
Następnie zapytał, czy Max zna angielski.
– Oczywiście, panie Ferraro – odparł Max.
Szef policji odetchnął z ulgą i poprosił Hornunga, aby mu wyjaśnił cel swojej wizyty.
Gdy Max wyraził pogląd, że ktoś próbował przy pomocy jeepa sfingować wypadek, Ferraro obruszył się i powiedział:
– Traci pan tylko czas, signore. Moi mechanicy dokładnie przejrzeli samochód i nie znaleźli nic podejrzanego. Wszyscy, którzy widzieli jeepa, zgodnie twierdzą, że był to zwykły wypadek, a nie próba morderstwa.
– Chętnie obejrzałbym tego jeepa.
– Nie widzę przeszkód – odparł Ferraro. – Stoi wystawiony na sprzedaż na dziedzińcu jednego z warsztatów. Przydzielę panu któregoś z moich ludzi, aby wskazał panu drogę. Czy chciałby pan też obejrzeć miejsce wypadku?
– Nie… nie muszę.
– Rozumiem.
– To był zwykły wypadek – oświadczył na wstępie detektyw Bruno Campagna. – Wszystko dokładnie sprawdziliśmy.
Jeep, tak jak mówił Ferraro, stał na dziedzińcu małego warsztatu. Miał wgnieciony przód, a na zderzaku znajdowały się resztki zielonej kory.
– Jeszcze nie miałem czasu zabrać się do tego grata – powiedział mechanik, który czekał na nich przy wejściu.
Max obszedł jeepa, pokiwał głową i zapytał:
– W jaki sposób niedoszły zabójca uszkodził hamulce?
– Gesu! Pan też!? – zawołał poirytowany mechanik. – Dokładnie przejrzałem hamulce w tym samochodzie, signore. Jestem mechanikiem od dwudziestu pięciu lat i może mi pan wierzyć, że ostatni raz dotykano hamulców tego jeepa w fabryce, przy montażu.
– Ktoś jednak je popsuł.
– W jaki sposób?
– Tego jeszcze nie wiem, ale postaram się dowiedzieć – poklepał mechanika po plecach i wyszedł z warsztatu.
Później podziękował Campagnie za towarzystwo i wyruszył samotnie na długi spacer.