Rozdział 49

Ivo spoglądał leniwie przez okno, gdy nagle przerażony zauważył Donatellę z synami, zajeżdżających pod dom luksusowym kabrioletem.

Simonetta, dzięki Bogu, spała na górze w sypialni. Szybko zbiegł na ganek, aby powstrzymać Donatellę przed wejściem do środka.

Był wściekły. Kochał przecież tę kobietę, obdarował ją miłością, a teraz ta niewdzięcznica chce zrujnować mu życie. Nie mógł do tego dopuścić.

Patrzył na jej długie nogi, gdy wysiadała z lancii flavia, którą jej podarował, i zastanawiał się, jak taka piękna kobieta może być aż tak okrutna.

– Przyjechałam zobaczyć się z twoją żoną – oznajmiła chłodno, a następnie odwróciła się do chłopców i kazała im iść za sobą.

– Stój, Donatello. – Ivo zastąpił jej drogę.

– Sądzisz, że uda ci się mnie powstrzymać? Jeżeli nie spotkam się z Simonetta dzisiaj, przyjdę do niej jutro.

– Zaczekaj! – Ivo wiedział, że Donatella spełni swoją groźbę. – Dostaniesz pieniądze. Daj mi tylko pięć dni.

Donatella zacisnęła pięści i syknęła:

– Zgoda, ale później zejdź mi lepiej z drogi!

Sir Alec Nichols brał udział w poważnej debacie, która odbywała się w Izbie Gmin. Miał wygłosić referat na temat strajków robotniczych, które paraliżowały brytyjską gospodarkę. Nichols był jednak niespokojny i nie mógł się skoncentrować. Jego myśli zaprzątał ostatni telefon od Swintona. Ten niebezpieczny typ mógł w każdej chwili spełnić swoją groźbę. On i jego szef wiedzieli o nim wszystko: kiedy przebywa w klubie, chodzi do fryzjera, jada w restauracji, odbywa spotkania w interesach. Kontrolowali każdy jego krok.

“Pewnie wkrótce Tod Michaels – myślał z przerażeniem – przejmie moje udziały w»Roffe & Sons«”.

Nichols stanął na mównicy. Próbował odpędzić od siebie złe myśli.

– Doskonale wiecie – zaczął – że jestem przyjacielem robotników i podobnie jak wy uważam, że bez pracy ich rąk nasz kraj nie byłby tak potężny. To oni są prawdziwą elitą. – Zrobił pauzę. – Nadchodzą jednak czasy, kiedy wszyscy muszą zdobyć się na poświęcenia…

W miarę jak mówił, odzyskiwał pewność siebie. Był przecież członkiem parlamentu, którego cały kraj znał i szanował. Czy mógł mu zaszkodzić taki szubrawiec jak Michaels? Może jedynie próbować go zastraszyć, ale nie ośmieli się targnąć na jego życie.

Odetchnął z ulgą i wśród aplauzu słuchaczy zszedł z mównicy.

Kiedy usiadł za stołem prezydialnym, zbliżył się do niego sekretarz i szepnął:

– Mam dla pana złą wiadomość. Ktoś prosił, aby pan jak najszybciej przyjechał do domu.

– Proszę powiedzieć, że już jadę.

Kiedy Nichols zajechał przed dom, czterech mężczyzn w białych fartuchach wnosiło Vivian do ambulansu.

Alec wyskoczył z samochodu i podbiegł do lekarza, który stał obok pielęgniarzy.

– Co się stało? – zapytał zdenerwowany.

– Gdybym to ja wiedział, sir Alec. – Lekarz rozłożył ręce. – Dostałem anonimowy telefon, że w pana domu wydarzył się wypadek. Wezwałem więc ambulans i przyjechałem na miejsce. Pana żona leżała na podłodze sypialni. Jej kolana były przybite do podłogi.

Nichols zamknął oczy, próbując opanować mdłości.

– Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, ale wątpię, czy będzie mogła kiedykolwiek chodzić.

Alec nie słuchał lekarza. Wszedł do ambulansu i nachylił się nad Vivian.

– …o moja droga, moja droga – powtarzał ze łzami w oczach. – Dlaczego oni ci to zrobili? Rozcierał w rękach jej chłodne dłonie. Vivian powoli otworzyła oczy.

– Było ich dwóch – mówiła, przerywając co chwilę -… mieli na twarzach maski… położyli mnie na podłodze… i… połamali mi nogi… Alec, kochanie, już nigdy nie będę mogła tańczyć…

Alec położył głowę na jej piersi. Wiedział, że teraz przyjdzie kolej na niego. Michaels nie cofnie się przed niczym, aby odzyskać swoje pieniądze.

Загрузка...