21

Hunt i Piersall zjechali w ciszy do głównego holu, potem przesiedli się do windy do piwnicy, wsiedli i Hunt nacisnął guzik oznaczony 4, gdzie, jak sądził, zaparkował. Nadal bez słowa, Piersall sięgnął i nacisnął 5.

Kiedy otworzyły się drzwi, Hunt wyszedł szybko i rozejrzał się w obie strony. Jedynym samochodem na tym poziomie była czarna miata. Nie znalazłszy swojego charakterystycznego samochodu, wrócił do windy. Na „5” obaj wysiedli. O tej porze na parkingu stały tylko ich dwa samochody. Piersall ponownie miał na sobie marynarkę i niósł dużą aktówkę. Po krótkim piśnięciu zamka centralnego, otworzył bagażnik lexusa, wrzucił aktówkę do środka i poszedł do drzwi kierowcy. Zatrzymał się na chwilę, rozważając, czy coś powiedzieć, ale zamiast tego skinął lekko Huntowi, otworzył drzwi i wsiadł.

Hunt siedział za kierownicą i zastanawiał się, co robić dalej. Był mgliście świadom wycofującego się i odjeżdżającego samochodu Piersalla.

Choć wszystkie informacje, jakie Piersall udzielił mu o CCPOA mogły mieć związek z morderstwem sędziego Palmera, to Hunt nie wiedział jeszcze, jak miałyby mu pomóc znaleźć Andreę. Z kieszonki koszuli wyciągnął wycinek z gazety, przeczytał po raz czwarty czy piąty, zastanawiając się, co to może oznaczać.

Jeśli cokolwiek.

Jeśli, zgodnie z opinią Piersalla, zbiegły więzień Mowery ma cokolwiek wspólnego ze śmiercią Palmera i w dalszej kolejności upatrzył sobie Andreę, to Hunt nie wątpił, że kobieta już nie żyje.

Ale trochę się te jeśli rozmnożyły.

I żadne z nich nie zakładało wersji, w którą on chciał wierzyć i dla której chciał działać – że Andrea jeszcze żyje. Choć z każdą upływającą godziną iluzja ta stawała się coraz trudniejsza do podtrzymania. Wiedział, że rano będzie musiał zadzwonić do Juhle’a, żeby przekazać mu wszystkie informacje uzyskane od Piersalla, jednak nic z tego nie wydawało się pomocne w osiągnięciu jego głównego celu, który zaczynał już postrzegać bardziej jako irracjonalną nadzieję niż faktyczną możliwość.

Ale dopóki nie zostanie znaleziona, dopóki mogła jeszcze żyć, nie zaprzestanie tych poszukiwań.

Sam na parkingu, w samym wnętrzu budynku, nagle pojął z siłą podobną do porażenia elektrycznego coś, co nie dawało mu spokoju. Energicznie włączył silnik i wrzucił wsteczny bieg, po czym wyjechał z piskiem opon, dojechał do końca rzędu i podążył za znakiem wyjazdu.

Zatrzymując się przy wjeździe na poziom czwarty, podjechał do wind i zaparkował obok miaty, którą przelotnie zauważył.

Wysiadłszy ze swojego coopera, podszedł do miaty od strony kierowcy i zajrzał przez szybę. Nie było tam nic, co mogłoby ułatwić identyfikację właściciela – żadnej torebki, żadnego ubrania, żadnego śmiecia. Tylko czarne skórzane fotele. Podszedł do tyłu spojrzeć na tablice rejestracyjne, próbując sobie przypomnieć, czy widział tablice Andrei, gdy jej samochód stał w garażu. Ale za Chiny nie mógł wydobyć nic, co byłoby mu znajome.

Niemniej adrenalina działała i choć myśl ta była irracjonalna, czuł, że wiedział. To był jej samochód.

Wyobraził sobie przebieg zdarzeń niczym klatki niemego filmu, którego nigdy nie widział. Mimo wszystko przyjechała do biura w środę, nie pojechała bezpośrednio do Manionów. Jej napastnik zatem prawdopodobnie nie zabił jej na miejscu – z pewnością nie z pistoletu, w każdym razie nie w środku popołudnia, kiedy to parking roiłby się od ludzi. Ale zabrał ją gdzieś, gdzie, niewykluczone, nadal żyła.

Musiał ponownie pojechać windą i wydostać się na ulicę, by mógł wykonać telefon. Stojąc na ciemnym i pustym chodniku, słuchał dzwonków na drugim końcu linii:

– Proszę, proszę, proszę. Odbierz. Connie! Wiem, przepraszam, ale to ważne. Muszę mówić z Devem.

Juhle nie był najszczęśliwszy z pomysłu sprawdzenia o tej nieprzyzwoitej porze, do kogo należał samochód, ale gdy oddzwonił do Hunta, znalazłszy kogoś z nocnej zmiany w Komendzie Głównej do wykonania dwuminutowej kontroli, brzmiał na całkiem obudzonego. Samochód faktycznie należał do Andrei.

Czekając na przybycie wozów patrolowych, Hunt sprawdził, jak wygląda sytuacja u jego ludzi.

Farrell, bystry facet, ogłosił fajrant, jego telefony były wyłączone, więc Hunt zostawił mu wiadomość, że zwołuje spotkanie na Sutter Street na ósmą rano, punkt.

Amy i Jason nadal nie spali, oglądając telewizję, po tym, jak nie powiodło im się z Carla Shapiro. Amy wspomniała o niewyraźnym, zwodniczym prawie spotkaniu z Betsy Sobo, być może na temat prawa rodzinnego/zasiłków związkowych, które Andrea umówiła, a potem odwołała w poniedziałkowe popołudnie. Poinformowali go również, że wszystkie lokalne stacje telewizyjne podjęły już temat zniknięcia Andrei i nadały mu spore znaczenie – w późnym wydaniu NEWS 4, które właśnie oglądali, był to temat godziny. Amy zadzwoniła również do matki Parisi, z którą skontaktowały się już media. Była zrozpaczona i nie miała pojęcia, gdzie jest jej córka, ani, co mogło się z nią stać.

Tamara i Chiurco również nie mieli zbyt wiele do zaoferowania na temat jakiegokolwiek związku pomiędzy Staci Rosalier i Andreą Parisi. Hunt przypomniał sobie jeszcze, że nie kontaktował się z Mickeyem Dade’em, a teraz nie odbierał on telefonu. Hunt nie miał od niego żadnej wiadomości, co nie stanowiło raczej niespodzianki, bowiem Mickey był tradycyjnie najmniej odpowiedzialnym z ludzi, którzy pracowali dla niego dorywczo. Tym razem to prawdopodobne, że nie dotarł do rezydencji Manionów przed zmierzchem.

Hunt nagrał mu wiadomość, prosząc, by, jeśli nadal pracuje, sprawdził, czy któraś z tajskich restauracji na Ocean zatrudniała kiedyś kelnerkę Staci Rosalier. Wiedział, że jeśli ten trop okaże się cokolwiek wart, to Juhle znajdzie sposób, by kogoś do tego przydzielić, a wtedy praca Mickeya będzie całkiem zbędna.

Huntowi nie przychodziło do głowy inne zadanie, jakie mógłby powierzyć taksówkarzowi, kiedy przyjechał pierwszy radiowóz. Wcale nie minęło tak długo, odkąd obudził Juhle’a – może dwadzieścia minut. Spotkał się z policjantami przy wjeździe do garażu i poprowadził ich na miejsce. Mundurowi kazali mu przesunąć jego własny samochód, podczas gdy otoczyli miatę żółtą taśmą, traktując samochód jako potencjalne miejsce zbrodni.

Osiem czy dziesięć minut później podjechał Juhle – bez Shiu, bez komentarza. Oddział badający miejsce zbrodni był już w drodze, aby wykonać pobieżne oględziny i odholować samochód do centrum. Juhle był przekonany, że jeśli cokolwiek było na lub w samochodzie, to oni to znajdą. O tej porze nie potrzebowali kontroli gapiów, zatem Juhle odprawił mundurowych. Kiedy odjechali, oparł się o dach samochodu, którym przyjechał i powiedział:

– No i co o tym myślisz?

Hunt opowiedział mu swój wyimaginowany scenariusz.

– Twierdzisz, że ktoś ją porwał?

– Tak myślę. W lobby mają kamery wideo wychodzące na windy, więc możemy się upewnić, gdy dotrzemy do taśm. Ale nie ma mowy, że dotarła do biura. Ktoś by ją widział.

– A może zaparkowała tu, po czym wyszła z garażu na ulicę? I zniknęła.

– Mało możliwe, jak sądzę – powiedział Hunt. – Dlaczego miałaby to zrobić?

– Może po wyjściu z domu dowiedziała się o czymś albo z kimś rozmawiała i postanowiła zniknąć.

– Więc chce się ulotnić i natychmiast porzuca najlepszy sposób na opuszczenie miasta? Nie używała bankomatu, ani żadnej karty kredytowej – Hunt pokręcił głową. – Są tylko dwie możliwości, Dev. Ktoś ją stąd odebrał lub porwał.

– Nie mówię, że się z tobą nie zgadzam, ale nadal wracamy do pytania „dlaczego”. Jeśli ktoś chciałby ją zabić, to by ją zabił. Jeśli to było porwanie, to gdzie żądanie okupu? Myślisz, że ktoś ją porwał, żeby sobie na nią popatrzeć albo coś w tym stylu? Przyznaj wreszcie, najbardziej logicznym jest to, że albo uciekła, albo się zabiła. A jeśli znasz lepszy powód, dlaczego miałaby to zrobić, niż ten, że zamordowała Palmera i Staci, to chciałbym go poznać.

Hunt zawahał się, ale już wystarczająco głęboko wciągnął w to Juhle’a. Musiał powiedzieć mu o Piersallu i CCPOA. Pieprzyć tajemnicę zawodową. Nim jednak dobrze zaczął, przerwało mu przybycie oddziału badającego miejsce zbrodni. Zaczął ponownie, a kiedy skończył, członkowie oddziału sprawdzili karoserię na obecność odcisków palców i odholowali cabrio Andrei do garażu, gdzie dokładnie przeszukają wnętrze, rozpylą luminol, szukając śladów krwi i poszukają śladów prochu.

Juhle spacerował, pozostając pod wrażeniem faktów o związkach strażników więziennych.

– Mówisz zatem, że Palmer przygotował już w poniedziałek nakaz federalizacji całego systemu penitencjarnego? Rozmawiałem z jego sekretarką i nic o tym nie wspomniała.

– A pytałeś ją?

– Pytałem, czy zna powody, dla których ktokolwiek chciałby zabić sędziego.

– Może nie widziała nakazu w tych kategoriach. Może był to dla niej tylko papier, taki sam jak tysiące innych, które już przepisywała. Zwykła harówka w sądzie.

– A skąd ty o tym wiesz?

– Ważniejsze, czy to prawda. I jestem pewien, że to sprawdzisz, więc oszczędzę ci trochę czasu: to prawda.

– I Jim Pine dostał cynk i posłał kogoś na zwolnieniu warunkowym, by upewnić się, czy nakaz nie zostanie podpisany? To twoja teoria?

Hunt skinął.

– No a dziewczyna? Staci. Miała pecha, że akurat dokładnie w tym czasie tam była? No jakoś mi się nie wydaje.

– Mnie też nie. Mogę jednak wymyślić dziesięć dobrych wytłumaczeń.

– Ale założę się, że wszystkie są jakąś wariacją na temat przypadku i zbiegu okoliczności – Juhle, niezadowolony, ucisnął ramię, które przeszył ból. – Zostawmy to na chwilę i wróćmy do Parisi. Kiedy sędzia został zabity, powiedzmy, że miała wrażenie, że musi za tym stać Pine. I co? Myślisz, że poszła go zapytać? Jeśli tylko byłaby idiotką, a doszły mnie słuchy, że nie była.

– A może powiedziała o tym Piersallowi, żeby go trochę wybadać, a on powtórzył przypadkowo Pine’owi trochę za dużo?

– Już to przerabialiśmy – powiedział Juhle. – I powiedziałem, że naciągasz. Nadal to robisz.

– Nie sądzę, że związek pomiędzy strażnikami a Parisi jest naciągany, Dev. Pracowała dla nich. Sędzia się nimi zajmował. Wyczucie czasu jest doskonałe. Wszystko pasuje.

– Staci Rosalier nie pasuje.

– Ponownie pech. Lub – wiem, jak tego nie lubisz – zbieg okoliczności.

– Nie. Mam lepszą teorię. Posłuchaj – Juhle podniósł palec.

– Po pierwsze, Rosalier miała wizytówkę Parisi – pokazał na miatę i podniósł drugi palec. – Po drugie, bardzo podobny do tego samochód stał przed domem sędziego w czasie morderstwa. Po trzecie, niezależnie od tego, co sobie wyobrażasz, w zabójstwie sędziego i Staci nie było nic profesjonalnego. Mamy jeden chybiony strzał i żadnych dobijających strzałów w głowę. Amator. Po czwarte, co sam przyznałeś, Parisi mogła być zazdrosną kobietą, o co najmniej minimalnej skłonności do przemocy

– wymierzenie policzka? – i posiada licencję na broń. Dalej, może właśnie tego dnia zdała sobie sprawę, że wbrew temu, w co wierzyła przez ostatnie sześć miesięcy, nie będzie w stanie przenieść się trzy tysiące kilometrów z dala od mężczyzny, którego nadal kochała, a którego, z uwagi na pracę, zmuszona jest regularnie spotykać. W końcu, i ponownie, tego dnia, w poniedziałek, idzie na lunch i widzi sędziego i składa sobie do kupy, że sędzia pieprzy małą śliczną kelnereczkę, która go obsługuje, zamiast niej! Nie sądzisz, że to ją trochę rozstraja?

– ponownie spacerując, Juhle wprowadził się w zdenerwowanie.

– Cholera, Wyatt, im więcej o tym myślę, tym bardziej mi ona pasuje do tych morderstw. A na koniec daje nogę.

Hunt milczał, opierając się o samochód Juhle’a. Musiał przyznać, że litania zrobiła na nim wrażenie. Wszystkim teoriom i niepokojom Piersalla o związku i rzekomej linearności kryzysu, który doprowadził sędziego do rozpoczęcia pracy nad nakazem, brakowało bezpośredniości i pasji argumentacji Juhle’a. Hunt nie mógł zmusić się do uznania jego racji, ponieważ nie chciał lub nie był w stanie, sam nie wiedział, które z dwojga.

– A wiesz, co ja bym wtedy zrobił? – Juhle stanął przed nim.

– Spróbowałbym to przetrzymać, kontynuować pracę, normalne życie. Ale pierwszego wieczora tak się upijam, że tracę przytomność. A następnego, jestem tak rozkojarzony i zagubiony, że wychodzę na spotkanie, ale ląduję na parkingu w pracy, nie wiedząc, gdzie miałem jechać, ani co zrobić. I uświadamiam sobie, że to beznadziejna sytuacja. Nie uda mi się. Złapią mnie, aresztują i osądzą, a dużą część, jeśli nie resztę, życia, spędzę w więzieniu – a o tym wiem więcej niż większość ludzi, którzy nigdy nie siedzieli, ponieważ pracuję dla ludzi, którzy ich pilnują.

– Myślisz, że się zabiła? Energiczne skinięcie głową.

– Myślę, że wyszła stąd o własnych siłach, dostała się na most Golden Gate już po zapadnięciu zmroku i doszła do połowy. To, lub coś bardzo podobnego, moim zdaniem, właśnie się zdarzyło, Wyatt, i jestem z tobą całym sercem, jeśli to prawda. Dobrze, czy sprawdzę rano nagrania z kamer wideo w tym budynku? Czy porozmawiam sobie z panem Pinem i będę kontynuował z panią Palmer, a może nawet zainteresuję się, jak pan Mowery zdołał uciec z dobrze strzeżonego zakładu karnego i co zrobił lub robił w czasie słodkiej wolności? Pewnie, że tak. Wszystko z wymienionych.

– Ale dopóki nie znajdę najmniejszego choćby skrawka dowodu łączącego kogoś ze związków albo kogokolwiek innego z tymi morderstwami, będę trzymał się najbardziej sensownej wersji, wyłączając z niej zbieg okoliczności i przypadek. A to oznacza Andreę Parisi. I mam cholerną nadzieję, że znajdę dowód na potwierdzenie którejkolwiek z teorii. Nieważne której. Chcę dowodów – w końcu Juhle próbował się uśmiechnąć. – W międzyczasie jednak wrócę do domu i postaram się jeszcze trochę przespać, póki jeszcze mam okazję. I radzę ci zrobić tak samo.

– Wezmę to pod uwagę – odparł Hunt.

Pożegnali się, wsiedli do samochodów i ruszyli przez parking w stronę wyjazdu. Naraz Hunt mignął długimi i dał sygnał klaksonem, po czym wysiadł z coopera i pobiegł do okna Juhle’a.

– Mogę cię o coś jeszcze prosić?

– Pewnie. Czemu nie? I tak cię nie powstrzymam.

– Wiem, że masz nakaz, by zobaczyć zapisy połączeń z telefonów Parisi i zobaczysz je niebawem. Ale wiem również, że masz kogoś w ochronie SBC i Cingular i każdej sieci komórkowej na świecie, do kogo mógłbyś teraz zadzwonić. Widziałem, jak robisz takie rzeczy. To czego chcę, nie zajmie nawet pięciu minut.

– Chyba żartujesz? – ramiona Juhle’a uniosły się w bezgłośnym śmiechu. Spojrzał na zegarek. – O pierwszej piętnaście rano?Ale faktycznie, nie była to całkiem irracjonalna prośba i Juhle westchnął zrezygnowany, zaciągnął hamulec ręczny, wyjął telefon.

– Czego chcesz się dowiedzieć?

Hunt miał oba telefony Andrei, komórkowy i domowy, i chciał poznać połączenia wychodzące i przychodzące z obu telefonów, od południa w środę. To wszystko. Okazało się, że Juhle robił tego typu rzeczy wystarczająco często i znał potrzebny numer na pamięć. Gdy się połączył, powiedział Antoine, że wszystkie dokumenty – nakaz ujawnienia listy połączeń – zostały podpisane przez sędziego i są w drodze, ale chodzi tu o sprawę o zabójstwo. To sprawa życia i śmierci i potrzebuje natychmiast pewnych informacji.

Zajęło to trochę więcej niż przewidywane przez Hunta pięć minut. Andrea Parisi nie wykonała ani nie odebrała żadnej rozmowy na telefon domowy od 12:00 w środę. Na komórkę odebrała tego dnia jedno połączenie, o 14:18. Zostało wykonane z telefonu publicznego w hotelu St. Francis, około sześciu przecznic od miejsca, w którym się aktualnie znajdowali, i trwało czterdzieści dwie sekundy.

Gdy się rozłączył, Juhle nie wyglądał na zbyt przejętego nowymi faktami.

– To mógł być ktokolwiek, Wyatt. Cholera, czterdzieści dwie sekundy, to mogła być pomyłka.

Hunt z grubsza zgadzał się z nim. To mógł być ktokolwiek. Ale w to Hunt nie wierzył. Zamierzał przyjąć, że telefon wykonała osoba, która ostatecznie spotkała się z Andreą na parkingu, po tym, jak poprosiła o spotkanie w biurze. Co więcej, w umyśle Hunta istnienie tego telefonu zdołało podważyć wizję Juhle’a co do ostatnich godzin życia Andrei.

Nie była rozkojarzona i zdezorientowana, by bez zastanowienia, mniej więcej automatycznie, pojechać do pracy, a potem zdać sobie sprawę, jak beznadziejne stało się jej życie. Nie. Odebrała krótki, zawodowy telefon, który zmienił jej najbliższe plany. Był to szczegół, ale oznaczał, że nie we wszystkim Juhle miał rację.

Logicznie czy nie, Juhle mógł wcale nie mieć racji. A to z kolei oznaczało, logicznie czy nie, że Hunt mógł mieć rację.

Загрузка...