Joan rozbolał żołądek.
Wygłodzona, połknęła wszystko, co przyniósł jej do jedzenia. Może jadła za szybko, było jej nawet głupio z tego powodu. On ją tu więzi, prawdopodobnie po to, żeby wyciąć jej tarczycę, a ona dosłownie pożera kanapkę z serem i chipsy ziemniaczane. Zawsze poprawiała sobie nastrój jedzeniem. Dlaczego akurat teraz miałaby zmieniać przyzwyczajenia?
Nadgarstki i kostki piekły ją od całonocnych prób uwolnienia się z więzów. W gardle zaschło, głos ochrypł od krzyków o pomoc. Gdzież ona jest, że nikt jej nie słyszy? Jeżeli Sonny jej nie zabije, czy ktoś w ogóle ją tu znajdzie? Prawdopodobnie nikt jej nie szuka. Czyż to nie żałosne? Szczerze mówiąc, w jej życiu nie było nikogo, kto by za nią zatęsknił, gdyby nagle zniknęła z powierzchni ziemi. Nikt by tego nie zauważył. Włożyła tyle wysiłku, żeby lepiej wyglądać, schudła, dbała o siebie, i po co to wszystko? Kiedy przyszło do tego, została kompletnie sama.
Tego właśnie obawiała się najbardziej: że straci zbędne kilogramy i pozostanie nieszczęśliwa. Och, próbowała, rzecz jasna, próbowała bez końca. W każdym nowo spotkanym mężczyźnie widziała potencjalne źródło szczęścia. Poznała wielu mężczyzn, za każdym razem budząc w sobie nadzieję, że właśnie dzięki temu jedynemu jakimś cudem poczuje się kochana i spełniona. I za każdym razem, kiedy jeden za drugim odchodzili, zostawiali ją ze świadomością jeszcze większej pustki i jeszcze większego nieszczęścia.
Przed takim obrotem spraw ostrzegała ją doktor P. Twierdziła, że nowy wizerunek spełni pragnienie Joan i będzie przyciągać mężczyzn, jednak nie wpłynie pozytywnie na jej samopoczucie.
Cholera! Nie lubiła, kiedy doktor P. miała rację, a miała, ponieważ Joan w dalszym ciągu była nieszczęśliwa. I na dodatek nie mogła już zrzucać winy na zbędne kilogramy. Przedtem dysponowała jeszcze tą wymówką. Mężczyźni się nią nie interesują, ponieważ jest gruba. Nie ma przyjaciół, ponieważ jest gruba. Przez długie lata nie odnosiła sukcesów w sztuce, ponieważ nikt nie chciał podpisać kontraktu z otyłą artystką.
I tak jak wcześniej szukała pocieszenia w jedzeniu, tak potem szukała go w ramionach mężczyzn. Może warto wytłumaczyć to Sonny’emu, kiedy wpadnie tu następnym razem. Czy to powstrzyma go przed wycięciem jej organu odpowiedzialnego za niedobór hormonów?
O Boże. Co ona narobiła?
Raptem doznała takiego uczucia, jakby ktoś przeciął jej żołądek na pół. Chciała się skulić, żeby powstrzymać ból, ale nie pozwoliły na to skórzane pęta. Ten ból na pewno nie był skutkiem łapczywego jedzenia. Czyżby w kanapce była trucizna? Czy majonez był przeterminowany? Zwijała się z bólu, mięśnie jej zesztywniały. Co się z nią dzieje? Nigdy dotąd nie przeżywała podobnych katuszy.
W końcu ból ustał. Joan odetchnęła. Może to tylko panika. Najważniejsze to zachować spokój. Ale minutę później chwyciła ją kolejna fala skurczy. Wtedy nie miała już wątpliwości, że Sonny ją otruł.