11

Gary Baldwin, prokurator stanowy dla okręgu południowego, miał dobroduszną minę, co mogło zwieść tych, którzy nigdy go nie widzieli go w akcji podczas procesu. W okularach bez oprawek, ze szczupłą twarzą, wyglądał na naukowca. Był średniego wzrostu, drobnej budowy, mówił cicho i zachowywał się spokojnie; potrafił wziąć świadka w krzyżowy ogień pytań i wydusić jak cytrynę bez podnoszenia głosu. Miał czterdzieści trzy lata, ambicje polityczne – co dla nikogo nie było tajemnicą – i bardzo chciał zakończyć karierę na stanowisku prokuratora stanowego jakąś dużą sprawą, która zainteresowałaby prasę. A sprawa, którą właśnie dostał, mogła się okazać interesująca. Znalazł w niej wszystko, czego potrzebował: młoda kobieta przypadkiem widzi zabójstwo dokonane na Manhattanie, w drogim mieszkaniu na East Side. Ofiarą jest była żona znanego restauratora. Najważniejsze, że świadek widział zabójcę i może go zidentyfikować.

Baldwin wiedział, że jeśli Sandy Savarano wyszedł z ukrycia i podjął się tego zadania, sprawa musi być w jakiś sposób związana z narkotykami. Savarano, od dwóch lat uważany za zmarłego, zrobił karierę jako człowiek eliminujący każdego, kto wszedł w drogę narkotykowemu kartelowi, dla którego pracował. Był bezwzględny.

Kiedy jednak na policji pokazano Lacey Farrell zdjęcia Savarano, nie rozpoznała go. Albo zawiodła ją pamięć, albo Savarano przeszedł kilka operacji plastycznych i gruntownie zmienił swój wygląd. Prawdopodobnie skorzystał z pomocy chirurgów, a skoro tak, to Lacey Farrell jest chyba jedyną osobą, która mogłaby go rozpoznać.

Gary Baldwin marzył o tym, żeby aresztować i skazać Savarano; albo jeszcze lepiej, żeby w zamian za odstąpienie od oskarżenia, uzyskać od Savarano dowody obciążające jego szefów.

Telefon, który przed chwilą odebrał od detektywa Eddiego Sloane’a, doprowadził go do wściekłości. Pamiętnik, odgrywający w sprawie kluczową rolę, został ukradziony z posterunku.

– Trzymałem go w swojej szafce, w pokoju naszego zespołu. Oczywiście, był zamknięty na klucz. Czytaliśmy go razem z Nickiem Marsem, próbując znaleźć coś, co mogłoby nam pomóc – wyjaśnił Sloane. – Pamiętnik zniknął wczoraj w nocy. Postawiliśmy wszystko na głowie, żeby się dowiedzieć, kto go wyniósł.

Potem Sloane dodał:

– Jimmy Landi ma kopię, którą dostał od Farrell. Jadę, żeby ją zabrać.

– Pospiesz się, żeby i kopia nie zniknęła – zezłościł się Baldwin i rzucił słuchawkę. Czekał na Lacey Farrell. Miał do niej wiele pytań.


Lacey wiedziała, że była naiwna, żywiąc nadzieję, że odda policji pamiętnik Heather Landi i w ten sposób skończy z całą sprawą. Z New Jersey wróciła do domu przed świtem, ale nie mogła zasnąć. Obwiniała się o to, że naraziła Bonnie na śmiertelne niebezpieczeństwo. Trudno się też było pogodzić z faktem, że jej życie nagle wywróciło się do góry nogami. Czuła się jak trędowata; tylko dlatego, że mogłaby zidentyfikować mężczyznę, którego znała jako Curtisa Caldwella, sama znalazła się w niebezpieczeństwie i mogła ściągnąć nieszczęście na głowy najbliższych.

Nie wolno mi odwiedzać mamy, Kit i dzieci – myślała. – I oni nie mogą do mnie przyjeżdżać. Boję się wyjść na ulicę. Jak długo to będzie trwało? I jak się skończy?

W poczekalni przed gabinetem prokuratora stanowego dołączył do niej Jack Regan. Uśmiechnął się, żeby dodać jej otuchy, kiedy sekretarka powiedziała:

– Może pani wejść.


Baldwin miał w zwyczaju kazać czekać tym, których już wpuszczono do jego gabinetu, ostentacyjnie kończąc jakieś notatki. Spod opuszczonych powiek przyglądał się Lacey Farrell i jej prawnikowi, zajmującym miejsce na krzesłach, Farrell jest bardzo przygnębiona – uznał.

– Nic dziwnego, skoro wczoraj wieczorem w wyniku strzelaniny jedna kula drasnęła jej czaszkę, a druga poważnie raniła czteroletnie dziecko. To prawdziwy cud, że nikt nie zginął – pomyślał jeszcze i w końcu okazał gościom zainteresowanie. Nie przebierał w słowach.

– Pani Farrell – zaczął – bardzo mi przykro z powodu tego, przez co pani ostatnio musiała przejść, mimo to muszę powiedzieć, że utrudniła pani dochodzenie w sprawie poważnego przestępstwa, zabierając z miejsca zbrodni jeden z dowodów. Nie możemy wykluczyć możliwości, że część dowodu pani zniszczyła. To, co nam pani oddała, zginęło, w dość nieoczekiwany sposób potwierdzając wagę tych dokumentów.

– Niczego nie zniszczyłam… – próbowała się bronić Lacey, ale Jack Regan jej przerwał.

– Nie ma pan prawa oskarżać mojej klientki… – warknął.

Jemu z kolei przerwał Baldwin; unosząc dłoń, poprosił o ciszę. Ignorując Regana, powiedział do Lacey lodowatym głosem:

– Na potwierdzenie tego faktu mamy tylko pani słowo, pani Farrell. Ja zaś mogę panią zapewnić, że mężczyzna, którego pani zna jako Curtisa Caldwella, jest bezwzględnym mordercą. Potrzebujemy pani zeznań, żeby doprowadzić do skazania go, i zrobimy wszystko, żeby nic nam w tym nie przeszkodziło.

Przerwał i przyglądał się jej.

– Pani Farrell, mam prawo panią zatrzymać jako naocznego świadka. Może mi pani wierzyć, że to nie będzie dla pani przyjemne. Gdybym się na to zdecydował, przebywałaby pani w specjalnym ośrodku, strzeżona dwadzieścia cztery godziny na dobę.

– Jak długo miałoby to trwać? – spytała Lacey.

– Tego nie wiemy, pani Farrell. Do chwili schwytania i, z pani pomocą, ukarania mordercy. Zdaję sobie sprawę z tego, że dopóki nie aresztujemy zabójcy Izabelli Waring, pani życie nie jest warte funta kłaków. Jednocześnie muszę pani powiedzieć, że nigdy dotąd nie mieliśmy szansy, by postawić go w stan oskarżenia z nadzieją na skazanie.

– Czy po złożeniu obciążających go zeznań będę bezpieczna? – spytała Lacey. Siedząc naprzeciwko prokuratora stanowego, czuła się jak pasażer samochodu pozbawionego kierowcy, pędzącego w dół stromego zbocza.

– Niestety, nie – powiedział twardo Jack Regan.

– Wręcz przeciwnie – zaprotestował Baldwin. – Ten człowiek cierpi na klaustrofobię. Zrobi wszystko, żeby nie siedzieć w więzieniu. Wreszcie możemy oskarżyć go o morderstwo, jest więc możliwe, że uda się go namówić do złożenia zeznań w zamian za odstąpienie od oskarżenia go. Do tego czasu musimy pani zapewnić bezpieczeństwo.

Po chwili milczenia prokurator spytał:

– Czy słyszała pani o programie ochrony świadków?

Загрузка...