Kiedy o trzeciej samolot wreszcie wzniósł się w górę, Lacey nie przyłączyła się do ogólnej radości pasażerów. Oparta głowę o zagłówek i zamknęła oczy. Obręcz strachu, ściskająca jej szyję, nieco się rozluźniła. Dostała miejsce na środkowym siedzeniu, uwięziona między staruszkiem, który podczas oczekiwania spał pochrapując, a młodym mężczyzną, wyglądającym na biznesmena, bez przerwy pracującym na laptopie. Młodszy sąsiad kilka razy próbował nawiązać z nią rozmowę.
Przez trzy godziny Lacey umierała z przerażenia na myśl, że lot zostanie odwołany, samolot cofnie się do furtek i że zobaczy tam czekającego na nią Curtisa Caldwella.
Wreszcie wzbili się w powietrze. Przez najbliższą godzinę, dopóki nie wylądują w Chicago, będzie bezpieczna.
Nadal miała na sobie ten sam dres i tenisówki, które włożyła rano, jadąc do klubu w Edinie. Rozluźniła nieco sznurówkę w prawym bucie, ale go nie zdjęła w obawie, że później nie zdoła włożyć go na opuchniętą stopę. Kostkę miała dwa razy większą niż normalnie. Pulsujący ból promieniował aż do kolana.
Zapomnij o tym – upominała siebie samą. – To nie może cię wstrzymywać. Musisz myśleć.
W Chicago wsiądzie do pierwszego samolotu lecącego do Nowego Jorku. Tylko co ja zrobię, kiedy już się tam znajdę? – zastanawiała się. – Dokąd pójdę? Na pewno nie do swojego mieszkania. Nie mogę też pójść do mieszkania mamy ani do Kit. Nie wolno mi ich narażać na niebezpieczeństwo.
W takim razie, dokąd?
Opłatą za lot do Chicago obciążyła kartę kredytową na nazwisko Alicji Carroll. Będzie jeszcze musiała zapłacić za lot do Nowego Jorku. Limit kredytu na karcie wynosił trzy tysiące dolarów, Może jej nie wystarczyć pieniędzy na wynajęcie pokoju w hotelu na Manhattanie. Zresztą była pewna, że kiedy prokurator stanowy dowie się o jej zniknięciu, każe śledzić transakcje dokonywane za pomocą jej karty. Gdyby się zarejestrowała w hotelu, Gary Baldwin już po kilku godzinach przysłałby po nią swoich agentów i Lacey znów znalazłaby się w pułapce. Miał prawo ją aresztować jako naocznego świadka, ukrywającego się przed wymiarem sprawiedliwości.
Musiała znaleźć sobie takie miejsce, gdzie nie narażałaby niczyjego życia i gdzie nikomu by nie przyszło do głowy jej szukać.
W czasie, gdy samolot przelatywał nad zaśnieżonymi stanami, Lacey rozważała różne możliwości. Mogła zadzwonić do Gary’ego Baldwina i zgodzić się na dalsze korzystanie z programu ochrony świadków. Szeryf zabrałby ją do bezpiecznego schronienia, skąd po kilku tygodniach przeniesiono by ją do kolejnego nie znanego jej miasta, wyposażywszy w nową tożsamość.
Nie ma mowy – zdecydowała. – Wolę umrzeć.
Lacey wróciła myślą do całego łańcucha zdarzeń, który ją przywiódł do tego samolotu. Gdyby tak nie dostała telefonu od Izabelli Waring z prośbą o sprzedaż mieszkania po Heather Landi. Gdyby podniosła słuchawkę i porozmawiała z Izabellą, kiedy ta dzwoniła do niej w przeddzień swojej śmierci…
Gdybym wtedy porozmawiała z Izabellą, być może usłyszałabym od niej nazwisko – myślała Lacey. Pewnie by mi powiedziała, co znalazła w pamiętniku Heather. Man… to było ostatnie słowo, które usiłowała powiedzieć. Co mogła mieć na myśli? Zbliżam się do prawdy, to oczywiste. Wydarzyła się jedna z dwóch rzeczy: albo mama zdradziła mnie niechcący, albo ktoś dostaje wiadomości o mnie od policji. Możliwe, że Svenson musiał dostać pozwolenie aż z Nowego Jorku na przelanie tysiąca pięciuset dolarów na moje konto, żebym się mogła zapisać do klubu w Edinie. Jeśli był przeciek z biura prokuratora stanowego, informacja mogła się przedostać na zewnątrz, ale to mało prawdopodobne. Programem objętych jest wiele osób. Z pewnością ci, którzy się nim zajmują, zostali starannie wybrani i są dokładnie sprawdzani.
A co z jej matką? Mama jadła wczoraj kolację w restauracji Aleksa Carbine’a – myślała Lacey. – Bardzo lubię Aleksa. Tego dnia, kiedy Bonnie została zraniona, zachował się wspaniale. Jednak prawie go nie znam. Za pierwszym razem, kiedy przyszedł na obiad do Kit i Jaya, powiedział, że znał Heather.
Jay też mógł znać Heather – szepnął w niej jakiś głos. – Ale się do tego nie przyznał. A przecież, kiedy zaczęli o niej mówić, Jay był z jakiegoś powodu zdenerwowany i usiłował zmienić temat.
Nawet nie myśl, że mąż Kit mógłby być w to zamieszany – skarciła samą siebie. Jay miewa humory, ale jest dobrym i uczciwym człowiekiem.
A Jimmy Landi? Nie, to nie może być on. Lacey widziała smutek i żal w jego oczach, kiedy brał do ręki kopię pamiętnika Heather.
Policja? Rękopis pamiętnika Heather zginął, kiedy dałam go im – pomyślała Lacey. – Teraz Jimmy Landi chce wiedzieć, czy na końcu pamiętnika były strony zapisane na nie liniowanym papierze. Pamiętam te trzy kartki. Były na nich plamy krwi. Skoro kopia tych stron zginęła z policyjnej skrytki, muszą zawierać coś ważnego.
Kopia pamiętnika była w torbie, wciśniętej pod siedzenie, za którym siedziała Lacey. Miała ogromną ochotę ją wyjąć i zacząć czytać pamiętnik, ale zdecydowała się zaczekać, aż będzie mogła to zrobić w spokoju. Siedzący po jej prawej stronie mężczyzna z komputerem wyglądał na takiego, który mógłby się zacząć wypytywać, a Lacey nie miała zamiaru z nikim o tym rozmawiać. Nawet z całkiem obcą osobą. Tym bardziej z kimś obcym!
– Zbliżamy się do lądowania…
Chicago – pomyślała. – Potem Nowy Jork. Dom! Kierownik lotu skończył recytować zwyczajową prośbę o ustawienie siedzeń w pozycji pionowej i zapięcie pasów i dodał:
– Northwest przeprasza za opóźnienie, spowodowane złą pogodą. Być może zainteresuje państwa wiadomość, że widoczność pogorszyła się tuż po naszym starcie. Nasz samolot był ostatnim, który odleciał. Loty wznowiono ponownie dopiero przed kilkoma minutami.
To znaczy, że mam co najmniej godzinę przewagi nad tym, kto mnie tropi – pomyślała Lacey.
Myśl ta nie pocieszyła jej na długo, pomyślała bowiem, że jeśli ten ktoś domyślił się, że Lacey zmierza do Nowego Jorku, mógł mieć dość rozumu, by wsiąść do bezpośredniego samolotu i czekać na nią na miejscu.