37

Jedząc śniadanie w samotności, Lottie Hoffman zazwyczaj czytała nowojorskie gazety. Przez czterdzieści pięć lat dzieliła się nimi z Maksem, ale to skończyło się ponad rok temu. Do dzisiaj Lottie trudno uwierzyć w to, że tego grudniowego dnia Max wyszedł na codzienny poranny spacer i nigdy nie wrócił.

Jej uwagę przykuł artykuł na trzeciej stronie. Richard J. Parker junior, wezwany przez policję w celu złożenia zeznań w sprawie zabójstwa Izabelli Waring, zaginął. Co się z nim stało? – zastanawiała się, zdenerwowana.

Podniosła się z krzesła i poszła do biurka w dużym pokoju. Ze środkowej – szuflady wyciągnęła list, który Izabella Waring napisała do Maksa w dniu, w którym została zamordowana. Przeczytała go, nie wiadomo który raz.


Drogi Maksie!

Próbowałam dzisiaj dodzwonić się do Ciebie, ale masz zastrzeżony numer, dlatego piszę ten list. Jestem pewna, że słyszałeś o wypadku Heather w grudniu ubiegłego roku. Jej śmierć jest dla mnie ogromną stratą, ale okoliczności całej sprawy są dla mnie dodatkowym źródłem niepokoju.

Sprzątając mieszkanie Heather, natknęłam się na jej pamiętnik. Napisała, że zamierza zjeść z Tobą obiad. Było to zaledwie pięć dni przed jej śmiercią. Potem nic już nie napisała ani o Tobie, ani o Waszym spotkaniu. Jednak dwa ostatnie wpisy każą się domyślać, że była bardzo zaniepokojona, chociaż nie napisała nic o tym, czym się martwi.

Maksie, pracowałeś w restauracji Jimmy’ego przez piętnaście pierwszych lat życia Heather. Byłeś najlepszym kelnerem, jakiego Jimmy kiedykolwiek miał. Wiem, że bardzo bolał nad tym, że od niego odszedłeś. Pamiętasz, jak pokazywałeś dwuletniej Heather magiczne sztuczki, żeby spokojnie pozawala do por trę tu na ścianie restauracji? Heather kochała Cię i darzyła zaufaniem. Mam nadzieje, że podczas Waszego spotkania zwierzyła Ci się.

Tak czy inaczej, zadzwoń do mnie, proszę. Mieszkam u Heather. Numer telefonu: 555-2437.


Lottie odłożyła list do szuflady i wróciła do stołu. Podniosła filiżankę z kawą i stwierdziła, że jej dłoń drży tak bardzo, że musi sobie pomóc drugą ręką. Od tego okropnego dnia, kiedy otworzyła drzwi i zobaczyła policjanta… Od tego dnia czuje, że ma już siedemdziesiąt cztery lata.

Wróciła myślami do tamtych wydarzeń. Zadzwoniłam do Izabelli Waring – myślała, zdenerwowana. – Była wstrząśnięta, kiedy się dowiedziała, że Max zginął pod kołami samochodu dwa dni przed śmiercią Heather i że kierowca uciekł z miejsca wypadku, i nigdy nie został złapany. Wtedy jeszcze wierzyłam, że to był wypadek.

Lottie pamiętała, że Izabella pytała ją, czy domyśla się, o czym rozmawiali Heather i Max.

Max zawsze powtarzał, że w pracy dowiaduje się wielu rzeczy, ale nauczył się, że powinien trzymać język za zębami. Lottie pokręciła głową. Widocznie w rozmowie z Heather złamał tę zasadę – stwierdziła – i przypłacił to życiem.

Próbowałam pomóc Izabelli. Powiedziałam jej tyle, ile sama wiedziałam – rozmyślała. – Powiedziałam, że nie znałam Heather, chociaż poszłam z grupą emerytów na przedstawienie „Mojego chłopaka”, kiedy się dowiedziałam, że ona w nim występuje. Niedługo potem Lottie była z tą samą grupą na jednodniowym wyjeździe w Domu Mohomk Mountain, w górach Catskills. Tam widziała Heather po raz drugi i ostatni. Wybrałam się na spacer jakimś szlakiem – wspominała – i zobaczyłam parę narciarzy, tulących się do siebie. Stali na balkonie, zajęci tylko sobą. Poznałam Heather, ale nie chłopaka, z którym była. Wieczorem powiedziałam o wszystkim Maksowi.

Lottie pamiętała, że Max wypytywał o chłopaka Heather. Kiedy go opisałam, domyślił się, o kogo chodzi, i bardzo się zmartwił. Powiedział, że gdyby mi powtórzył to, co wie o tym człowieku, włosy zjeżyłyby mi się na głowie. Powiedział, że to bardzo ostrożny facet i nikt go o nic nie podejrzewa. Max jednak wiedział, że zajmuje się ściąganiem długów i handlem narkotykami.

Max nie powiedział mi, o kogo chodzi – myślała Lottie. – Zanim zdążyłam opisać tego mężczyznę, Izabella przerwała mi:

– Słyszę kogoś na dole. To musi być agentka z biura pośrednictwa handlu nieruchomościami. Daj mi swój numer. Za chwilę do ciebie zadzwonię.

Lottie pamięta, że Izabella kilkakrotnie powtórzyła numer i rozłączyła się. Cały wieczór czekałam na telefon od niej – myślała Lottie. – Aż do wiadomości o jedenastej.

Dopiero wtedy zrozumiała, co się stało. Ten, kto przyszedł, kiedy rozmawiała z Izabella Waring przez telefon, był zabójcą. Izabella zginęła, ponieważ nie przestała szukać przyczyny śmierci Heather. Teraz Lottie nabrała pewności, że i Max przypłacił życiem to, że ostrzegł Heather przed mężczyzną, z którym się spotykała.

Gdybym go zobaczyła, rozpoznałabym go – myślała Lottie. – Dzięki Bogu, on o tym nie wie. Lottie była pewna, że nie ma nic wspólnego z tym, co Max powiedział Heather, kiedy się z nią spotkał. Max nigdy nie naraziłby żony na niebezpieczeństwo.

A gdyby tak przyszła do mnie policja? – pomyślała niespodziewanie. – Czego Max by się po mnie spodziewał?

Odpowiedź była uspokajająca. Usłyszała ją tak wyraźnie, jakby Max siedział po drugiej stronie stołu.

– Nic nie rób, Lottie – ostrzegał. – Trzymaj język za zębami.

Загрузка...