Matka krzyknęła, gdy tylko uchyliła drzwi:
– Synu! Czy to ty, synu?
– Potrzebuję się przespać.
– Twoje łóżko zawsze na ciebie czeka.
Poszedłem do swojej sypialni, rozebrałem się i wgramoliłem do łóżka. O 6 wieczorem obudziła mnie matka.
– Ojciec wrócił. Wstałem i zacząłem się ubierać. Kiedy wszedłem do pokoju, obiad stał już na stole.
Mój ojciec był potężnym mężczyzną, wyższym ode mnie, o piwnych oczach. Moje były zielone. Miał za duży nos, ale najbardziej uwagę zwracały jego uszy. Wyglądały tak, jakby chciały oderwać się od głowy i poszybować w powietrze.
– Słuchaj – powiedział – jeśli masz zamiar tu zostać, to będziesz musiał płacić za mieszkanie, wikt i opierunek. Jak znajdziesz jakąś robotę, to będziemy dotąd potrącać ci z pensji, aż się wypłacisz.
Jedliśmy w milczeniu.