Obudziłem się w jakimś nieznanym pomieszczeniu. Byłem sam. Świtało właśnie i było mi zimno. Miałem na sobie samą koszulę. Próbowałem zebrać myśli. Wstałem z twardej pryczy, podszedłem do okna i zobaczyłem, że jest zakratowane. Za kratą szumiał Pacyfik. (Jakimś sposobem znalazłem się w Malibu.) Po godzinie nadszedł strażnik, łomocząc metalowymi miskami i tacami. Wsunął mi śniadanie do celi. Usiadłem i zacząłem jeść, słuchając oceanu.
Trzy kwadranse później wyprowadzono mnie na zewnątrz. Stała tam grupa mężczyzn. Tworzyli długi łańcuch, jeden był przykuły do drugiego. Poszedłem na koniec i wyciągnąłem przed siebie ręce. Strażnik powiedział:
– Ty stań osobno.
Dostałem własną parę kajdanek. Dwóch policjantów wsadziło mnie do radiowozu i odjechaliśmy.
Zawieźli mnie do Culver City i zaparkowali wóz na tyłach sądu. Jeden z policjantów wysiadł ze mną. Podeszliśmy do tylnego wejścia i usiedliśmy w pierwszym rzędzie na sali sądowej. Gliniarz zdjął mi kajdanki. Szukałem wzrokiem Timmy'ego, ale nigdzie go nie dostrzegłem. Jak zwykle długo czekało się na sędziego. Moja sprawa miała się odbyć jako druga z kolei.
– Oskarżony o pijaństwo w miejscu publicznym i zakłócenie ruchu drogowego. Dziesięć dni albo trzydzieści dolarów.
Przyznałem się do winy, chociaż nie miałem pojęcia, dlaczego przyczepili się do mnie o jakieś zablokowanie ruchu. Policjant sprowadził mnie po schodach na dół i wpuścił na tylne siedzenie radiowozu.
– Tanio się z tego wykręciłeś – mruknął. – Zablokowaliście obaj ruch na odcinku mili. Był to największy korek w historii Miasta Inglewood.
Po czym zawieźli mnie do więzienia okręgowego w Los Angeles.