24

Znalazłem pracę w dziale wysyłkowym sklepu z damską konfekcją. Nawet w czasie drugiej wojny światowej, kiedy rzekomo istniał niedobór siły roboczej, na każde wolne miejsce zgłaszało się czterech lub pięciu kandydatów. (Przynajmniej tak było w przypadku prac nie wymagających specjalnych kwalifikacji.) Czekaliśmy. Każdy trzymał w ręku wypełniony uprzednio kwestionariusz. Urodzony? Kawaler? Żonaty? Stosunek do służby wojskowej? Jaka kategoria? Poprzednia praca? Poprzednie prace? Powody zwolnienia? Zdążyłem wypełnić tyle kwestionariuszy, że już dawno nauczyłem się właściwych odpowiedzi na pamięć. A ponieważ wstałem z łóżka dość późno, miałem być wezwany jako ostatni. Rozmowę kwalifikacyjną przeprowadzał ze mną łysy mężczyzna. Nad uszami sterczały mu dziwaczne kępki włosów.

– Słucham pana? – zaczął, patrząc na mnie sponad trzymanego w ręku formularza.

– Jestem pisarzem, który chwilowo cierpi na brak inspiracji.

– O! Pisarzem?

– Tak.

– Jest pan tego pewien?

– Nie. Nie jestem.

– A co pan pisze?

– Głównie opowiadania. Obecnie pracuję nad powieścią. Jestem mniej więcej w połowie.

– O! W połowie powieści?

– Tak.

– A jaki ona ma tytuł?

Cieknący kran mego złego losu.

– Podoba mi się. A o czym to jest?

– O wszystkim.

– O wszystkim? Chce pan powiedzieć, że również o raku?

– Oczywiście.

– A o mojej żonie?

– Ona też tam występuje.

– Nie do wiary! A dlaczego chce pan pracować w sklepie z damską odzieżą?

– Zawsze lubiłem damy odziane w damską odzież.

– Ma pan kategorię 4 – F?

– Tak.

– Proszę pokazać mi kartę powołania.

Pokazałem mu kartę. Rzucił na nią okiem i zaraz mi ją oddał.

– Jest pan przyjęty – powiedział.

Загрузка...