Rozdział 49

Przez cały ten czas byłeś w świecie równani — spytała Jill Szeptacza.

Tak. Wysłałem cię z powrotem, ale sam zostałem, żeby z nim porozmawiać.

Umiesz z nimi rozmawiać? Kiedy tam byłam, zauważyłam…

Umiem, przerwał jej Szeptacz.

Możesz nam opowiedzieć o nich coś więcej?

Są starymi filozofami.

Skąd ja to znam, zauważył zgryźliwie Tennyson. Ziemia była i chyba nadal jest pełna wszelkiego rodzaju filozofów i zawsze mi się wydawało, że większość z nich jest w podeszłym wieku. Wolno mówiący, celebrujący słowa starcy świadomi swojej mądrości i nie pozwalający ci o niej zapomnieć.

Są zużytymi filozofami, dodał Szeptacz.

Zużytymi?!

Zbyt starymi, żeby mogli się jeszcze na coś przydać. Prawdopodobnie dokonali już w życiu wszystkiego, czego fyli w stanie dokonać. Teraz tylko mamroczą coś w swoje brody. Oddzielono ich od przyjaciół i zamknięto w tym Małym, odludnym miejscu. Spędzają całe dni na różnych grach.

Jak każdy stary dziwak na Ziemi, grają pewnie w warcaby i rzucają podkowami…

Nie, to zupełnie coś innego. Formułują problemy i znajdują dla nich rozwiązanie. Czasami spędzają nad tym mnóstwo czasu, bo zadania są strasznie ciężkie.

Problemy? — powtórzyła Jill. Powiedziałeś przecież, że są zupełnie odcięci od swego poprzedniego świata. Skąd biorą te problemy?

Sami je wymyślają. Sytuacje hipotetyczne. Rzeczy, na które nikt inny nie zechciałby tracić ani minuty. Czasami wyszukują jakieś problemy natury etycznej, moralnej, może jeszcze inne. Nie wiem. Próbowali mi to wytłumaczyć, ale…

To znaczy, że te wszystkie wykresy i równania to zapis problemów, a nie bezsensowne migotanie kolorów?

Tak, potwierdził Szeptacz. Od czasu do czasu mówią też o czymś innym, ale w zdecydowanej większości przypadków omawiają rozwiązania zadań. Właściwie nie potrzebują rozmawiać o niczym innym. Żyją razem już od tylu lat, że znają się na wylot.

Poczekaj, przerwał mu Tennyson. Czyżby te istoty były na czymś w rodzaju emerytury? Mam nadzieję, że wiesz co to jest emerytura?

Nie jestem pewien.

Kiedy człowiek przepracowuje większą część swego życia, zostaje przeniesiony na emeryturę. Nie musi już pracować. Ma czas dla siebie. Może robić wszystko, czego dusza zapragnie.

Tak, to coś w tym rodzaju, potwierdził Szeptacz.

Więc znaleźliśmy dom spokojnej starości, zaśmiał się Tennyson. Ze zgrają starców marnujących swój czas.

Nie. Oni nie marnują czasu. Nadal uważają, że mają zadanie do wykonania. Dlatego właśnie pracują tak ciężko. Największym ich zmartwieniem jest to, że problemy, nad którymi pracują, nie są problemami palącymi, rozmazanie ich nie przynosi nikomu korzyści. Chcieliby rozwiązać prawdziwe zadanie, ale nie wolno im się tego podejmować.

Gdzie są pozostali członkowie tej społeczności? Ci, którzy nie przeszli na emeryturę?

Gdzieś indziej. Blisko albo daleko, nie wiem. Pracują w każdym razie nad prawdziwymi rozwiązaniami.

Ale starcy, o których mówisz, również potrafią rozwiązywać prawdziwe problemy, prawda? Są jeszcze w stanie to robić?

Wysłali mnie gdzieś, odparł Szeptacz jakby nie zauważając pytania. Nie wiem gdzie. Nie znają geografii. Nie podali mi współrzędnych. Ślizgałem się po polu magnetycznym, tańczyłem z jonami, ogrzewałem dłonie przy cieple czerwonego karła.

Naprawdę cię wysłali? Może po prostu pokazali ci kierunek? Jesteś pewien, że fizycznie wysłali twoje atomy?

Tak.

Dlaczego? — spytała Jill.

Bo wiedzieli, że tego chcę. Zobaczyli w moim umyśle, o czym marzę. Może zresztą zrobili to tylko po to, żeby pokazać mi swoje możliwości. Nie, chyba nie, bo wcześniej powiedzieli, że chcą dla mnie coś zrobić. Wyświadczyć mi przysługę. Wiedzieli przecież, że tego oczekuję. Rozmawiałem z nimi o Niebie.

O Niebie?

Przecież chcecie dostać się do Nieba, prawda? A może się mylę?

Nie, nie, szybko zaprzeczył Tennyson. Ale nie mamy przecież ani współrzędnych, ani żadnych danych…

Jeszcze o tym porozmawiamy. Musicie odsłonić mi wasze umysły. Powiedzieć wszystko, co wiecie o Niebie.

I co wtedy?

Spróbuję się z nimi porozumieć jeszcze raz. Opowiem:

Projekt „Papież”

jak bardzo chcielibyście się tam znaleźć. Jak bardzo zasługujecie na to. Pomogą wam, jestem tego pewien. To przecie byłoby dla nich prawdziwe wyzwanie a nie kolejna gierka. Będą zadowoleni. Zobaczycie, zajaśnieją równaniami, zaczną konstruować nowe wykresy i rozpoczną przeszukiwanie swoich zasobów wiedzy i pamięci.

Ale nawet jeśli znajdą Niebo, jeśli je zlokalizują, myślisz, że będą mogli nas tam zabrać?

Mnie przecież wysłali, odparł Szeptacz. I to do wielu miejsc.

Загрузка...