Rozdział 57

JViedy mnich przyniósł wiadomość, że do esplana-dy zbliża się Nestor, kardynał Theodosius wyszedł mu na spotkanie.

Nestor powoli podpłynął do schodów, przestał obracać się w kółko i osiadł na chodniku. W chwilę później zaczął swoje wibracje i pobrzękiwania, aż wreszcie wydobył z siebie następujące słowa:

— Przyszedłem z wizytą — powiedział.

— Dziękuję za przyjęcie zaproszenia — odparł Theodosius. — To bardzo miłe z twojej strony. Chyba powinniśmy częściej się spotykać.

— Przynoszę ci również wiadomość — ciągnął Nestor. — Dostałem informację przyniesioną mi dla ciebie przez Pyłkowca.

— Szeptacza? Pyłkowca Deckera?

— Nie, innego. Jednego z naszych dawnych braci, który szczęśliwie wrócił na planetę. Kiedyś, dawno temu, było ich tu całe mrowie, później odeszli. Wątpiliśmy już, czy kiedykolwiek jeszcze jakiegoś zobaczymy. Myślimy o nich jak o naszych dzieciach. Teraz jeden wrócił i mamy nadzieję, że w jego ślady pójdą inne.

— Cieszę się razem z wami — rzekł Theodosius. — Ale powiedziałeś, że Pyłkowiec przyniósł wiadomość?

— Wiadomość dla ciebie, kardynale. Tennyson i Jill dotarli do Nieba, ale to nie jest Niebo.

— Dzięki ci, Boże!

— Nie chciałeś, żeby to było Niebo?

— Niektórym z nas wydawało się, że tak jest — odparł wymijająco Theodosius.

— Poza tym — kontynuował Nestor — Jill i Tennyson wracają.

— Kiedy?

— Pyłkowiec powiedział, że wkrótce.

— Świetnie. Będę na nich czekać.

— Sugerowałem, że kiedy wrócą, powinni przyjść pod te schody — dodał Nestor.

— Myślisz, że twoja informacja zostanie im przekazana?

— Pyłkowiec wrócił do tego nie-Nieba i ma im ją przekazać. Pomyślałem, że możemy tu razem na nich poczekać.

— Nie wiadomo, ile czasu im to zajmie.

— Jestem cierpliwy, ty chyba też.

— Świetnie — powtórzył kardynał. — Obydwaj jesteśmy cierpliwi, a mamy wiele do omówienia. Moglibyśmy rozmawiać godzinami.

— Przepraszam cię — przerwał mu Nestor — ale mówienie w wasz sposób jest dla mnie męczące. Nie mogę tego robić długo.

— W takim razie milczmy obydwaj. Być może okaże się, że nie musimy rozmawiać. Może uda nam się nawzajem zrozumieć nasze myśli.

— To ciekawy pomysł — zauważył Nestor. — Spróbujmy.

— Jeśli nie masz nic przeciwko temu, przyniosę sobie jakiś stołek. Wiem, to głupie, że robot potrzebuje stołka, ale tak się przyzwyczaiłem, że nie mogę bez niego myśleć. Kiedy odwiedzam Jill w bibliotece, zawsze siadam na krześle. Wiem, że to dość śmieszny zwyczaj, ale…

— Poczekam na ciebie. Idź — zgodził się Nestor.

Czekał przy schodach do bazyliki, podczas gdy kardynał pospiesznie udał się po coś do siedzenia.

Загрузка...