Rozdział 49

– O co tu, do diabła, chodzi? – odezwał się Matt, ruszając. – Skąd znasz Gwen Lancaster?

– Długo by opowiadać – bąknęła Avery. – Ty ją też znasz?

– Oczywiście. Poznałem przy okazji dochodzenia w sprawie jej brata. Bardzo jej współczuję. Wydaje się miłą osobą.

– Ona już nie żyje, Matt.

– Tego nie wiemy.

– To co się z nią dzieje? – Avery była na skraju histerii. – Miałyśmy się spotkać. Dzwoniłam do niej. Nie odpowiada na moje telefony…

– Przestań – rzucił ostro. – Nie masz żadnego potwierdzenia, że nie żyje. Dopóki nie znajdziemy ciała, musimy zakładać, że żyje. Jasne?

Tak energicznie wkroczyli do holu pensjonatu, że Laurie, która siedziała w recepcji, wybiegła zza kontuaru.

– Matt, Avery, co się…

– Widziałaś dzisiaj Gwen Lancaster?

– Nie, ale…

– Pozwolisz, że pójdziemy na górę? Chodź z nami. Weź klucze.

W chwilę później cała trójka stanęła pod drzwiami Gwen.

– Tu zastępca szeryfa Stevens! – zawołał Matt, pukając. – Proszę mnie wpuścić, pani Lancaster. – Kiedy po dwóch próbach nie doczekali się żadnej odpowiedzi, zwrócił się do Laurie: – Otwieraj. A teraz, proszę, zejdź na dół – dodał już trochę łagodniej. – Nie wychodź z pensjonatu. Możesz być jeszcze potrzebna.

Blada jak płótno Laurie skinęła głową i wycofała się bez słowa.

Matt wyjął pistolet z kabury.

– Zostań na korytarzu, Avery – zakomenderował i wszedł do pokoju.

Wrócił po chwili z marsową miną.

– Czy ona…?

– Nie.

Avery położyła dłoń na sercu.

– Dzięki Bogu – szepnęła z ulgą.

– Rozejrzyj się – poprosił Matt. – Może zauważysz coś, co ja przeoczyłem. Nie dotykaj niczego. Poruszaj się ostrożnie.

– Nie rozumiem. Powiedziałeś przecież, że ona… – Słowa uwięzły jej w gardle.

Nie znalazł ciała, to oczywiste, ale musiał znaleźć coś innego, co wskazywało, że wydarzyło się coś złego.

Avery weszła do pokoju, omiotła wnętrze niepewnym spojrzeniem.

– Posprzątała. Kiedy byłam tu ostatnio, wszystko było wywrócone do góry nogami.

– Wywrócone?

– Ktoś przetrząsnął jej rzeczy.

– Dużo masz jeszcze takich tajemnic?

– Dużo – stwierdziła krótko.

Matt zacisnął usta, powstrzymując się od dalszych komentarzy.

– Podłoga jest mokra.

– To zauważyłem. Mokre plamy od wanny do łóżka. Nie wiem, co to może znaczyć. Chodź tam.

– Pociągnął Avery do łazienki.

Wskazał zaschniętą krew po wewnętrznej stronie drzwi. Kilka włosów… Avery pociemniało w oczach.

– Słabo mi – szepnęła.

Matt wyprowadził ją na korytarz i posadził w fotelu.

Avery pochyliła się, opuściła nisko głowę, wzięła kilka głębokich oddechów.

– Moja kartka zniknęła – wykrztusiła w końcu.

– Byłam tu koło południa, wsunęłam liścik pod drzwi. – Nagle uświadomiła sobie, co to może oznaczać. – Jeśli go znalazła, to znaczy, że żyje.

– Równie dobrze mógł go zabrać ktoś inny.

– Kto? Drzwi były zamknięte na klucz. – Avery pokręciła z uporem głową, nie przyjmując do wiadomości sugestii Matta. – To na pewno ona.

– Krew już zakrzepła. Jeśli to krew Gwen… Musiało minąć sporo czasu. Wezwę ekipę techniczną. Zabezpieczą ślady. Zawiadomię ojca. Będziemy szukać Gwen. Przepytamy Laurie, jej rodzinę, gości. Ale zaczniemy od ciebie. Avery musisz powiedzieć mi wszystko, co wiesz. Gotowa?

Skinęła głową.

– Spróbuję.

– Dzielna dziewczynka. A więc jak poznałaś Lancaster?

Zaczęła opowiadać. O domysłach Gwen. O Siedmiu. O dziwnych zgonach.

– Nie wierzyłam jej, dopóki nie przejrzałam starych numerów „Gazette”. Czytałam o tych wypadkach, samobójstwach… miałam to przed oczami, czarno na białym. Dłużej nie mogłam ignorować podejrzeń Gwen. Na domiar wszystkiego, według niej tata nie popełnił samobójstwa. Został zamordowany.

– Uwierzyłaś jej?

– Nie mogłam pogodzić się z tym, że ojciec popełnił samobójstwo.

– Mów dalej.

– Połączyłyśmy siły…

Matt już nie słuchał. Zastanawiał się nad czymś.

– Dlaczego pomyślałaś, że Lancaster została zamordowana?

– Umówiłyśmy się na telefon. Nie zadzwoniła, ja nie mogłam dodzwonić się do niej. Siedmiu wie, że trafiła na ich trop. Dostała od nich ostrzeżenie.

– Ostrzeżenie?

– Rozpłatanego kota. To oni przetrząsnęli jej pokój. Zginęły notatki i taśmy. – Spojrzała na Matta i zawahała się. – Nie wierzysz mi, prawda? Myślisz pewnie, że zwariowałam.

– Chciałbym tak myśleć, ale nie mogę przekreślić tego, co usłyszałem od ciebie, chociaż twoja relacja brzmi, przyznaję, niewiarygodnie. Muszę się liczyć z faktami. Mamy krew na drzwiach, mamy dwie zamordowane w odstępie zaledwie kilku dni kobiety. Nie wiemy, co dzieje się z Gwen. Tak wyglądają fakty. – Zamilkł na moment. – Co napisałaś w tym liściku?

– Prosiłam, żeby do mnie zadzwoniła. Że mam nowe informacje. – Avery podniosła głowę, spojrzała na Matta. – Sallie Waguespack była w ciąży.

– Jesteś pewna?

– Wiem o tym z dzienników mamy. Znalazłam… – Głos się jej załamał. – Nic nie zostało. Absolutnie nic. Rodzice odeszli, wszystkie pamiątki zamienione w garść popiołu… – Podpalił dom przez te dzienniki. Skądś się o nich dowiedział. Zabił Gwen. Zabił pozostałych. Znalazłam dowody.

Matt nachylił się ku niej.

– Kto, Avery? Kto to zrobił?

– Hunter – powiedziała ze ściśniętym gardłem. – Myślę, że to Hunter.

Загрузка...