21

– Otwarcie granicy z Północą nie zapewni mi wykwalifikowanej siły roboczej – powiedział szef największego południowokoreańskiego koncernu samochodowego i zaciągnął się kubańskim cygarem.

Siedzący po drugiej stronie mahoniowego stolika Dae-jong Kang pokręcił uprzejmie głową. Młoda długonoga kelnerka przyniosła drugą kolejkę drinków. Przerwali rozmowę, kiedy stawiała przed nimi koktajle. Klub Chaebel był prywatną enklawą najbogatszych i najpotężniejszych Koreańczyków, bezpiecznym i neutralnym miejscem spotkań, gdzie przy kimchi i martini ubijano wielkie interesy. Mieścił się na setnym piętrze najwyższego budynku świata, ukończonego niedawno wieżowca International Business Center Tower w zachodniej części Seulu.

– Musisz wziąć pod uwagę niższe płace. Koszty przeszkolenia byłyby mniejsze i zwróciłyby się od razu. Moi ludzie przeanalizowali możliwości i powiedzieli mi, że mógłbym zaoszczędzić dwadzieścia milionów dolarów rocznie na samych kosztach siły roboczej, gdybyśmy mogli zatrudnić pracowników z Korei Północnej, zachowując ich obecny poziom wynagrodzenia. Mogę sobie tylko wyobrazić, jakie byłyby twoje oszczędności. Załóżmy, że zamiast rozbudowywać fabrykę w Ulsan, zbudujesz nowy zakład w północnej prowincji Yanggang. Pomyśl, jak to by poprawiło twoją konkurencyjność na światowych rynkach, nie wspominając o dostępie do konsumentów na Północy.

– To nie takie proste. Muszę się liczyć ze związkami zawodowymi i ograniczeniami budżetowymi. Nie mogę po prostu wyrzucić ludzi na bruk i zatrudnić pracowników z Północy za połowę ceny. Poza tym byłyby inne problemy, które musielibyśmy rozwiązać, gdybyśmy sprowadzili pracowników z Północy. Żaden socjalistyczny kraj nigdy nie produkował towarów najwyższej jakości.

– Krótkie przeszkolenie i kapitalistyczne wynagrodzenie szybko załatwiłoby sprawę – odparł Kang.

– Być może. Ale weź pod uwagę, że na Północy nie ma zbytu na samochody. Ten kraj to ekonomiczne dno. Przeciętny człowiek martwi się o to, co włożyć do garnka. Nie ma takich dochodów, żeby zasilić moją branżę.

– Tak jest obecnie, ale spójrz w przyszłość. Zjednoczenie naszych państw jest nieuniknione. Ci, którzy są na to przygotowani już dziś, jutro będą zbierali plony. Miałeś wizję rozpoczęcia produkcji swoich samochodów w Indiach i Stanach Zjednoczonych i teraz jesteś jednym z głównych graczy w przemyśle motoryzacyjnym. Wyobraź sobie zjednoczoną Koreę i pomóż naszej ojczyźnie awansować do światowej czołówki.

Szef koncernu samochodowego w zamyśleniu wypuścił pod sufit obłok niebieskiego dymu z cygara.

– W twoim rozumowaniu coś jest. Moi stratedzy przyjrzą się temu. Może uda się znaleźć jakiś kompromis. Ale nie bardzo mam ochotę na rozwiązywanie kwestii politycznych i załatwianie zezwoleń na Północy i Południu, żeby już teraz zaznaczyć swoją obecność na Północy – odrzekł asekurancko.

Kang odstawił swój koktajl i się uśmiechnął.

– Mam wpływy i przyjaciół w obu rządach. Mogę pomóc, kiedy nadejdzie odpowiedni moment – powiedział skromnie.

– To bardzo wspaniałomyślne z twojej strony. Jak mógłbym się zrewanżować, przyjacielu? – zapytał z wymuszonym uśmiechem jego rozmówca.

– Sprawa uchwały Zgromadzenia Narodowego o wycofaniu wojsk amerykańskich z naszego terytorium nabiera rozpędu – odparł Kang. – Twoje poparcie dla tej rezolucji byłoby bardzo pożądane.

– Incydenty z udziałem amerykańskiego personelu wojskowego bulwersują opinię publiczną, ale nie wiem, czy obawy o nasze bezpieczeństwo po ewentualnym wycofaniu sił amerykańskich nie są uzasadnione.

– Oczywiście, że nie są – skłamał Kang. – To obecność Amerykanów wzmaga wrogość Korei Północnej. Usunięcie ich wojsk umożliwi stabilizację stosunków między naszymi krajami i pozwoli na zjednoczenie.

– Naprawdę uważasz, że należy to zrobić?

– Dzięki temu możemy być bardzo bogaci, Song-woo – odrzekł Kang.

– Już jesteśmy – zaśmiał się szef koncernu samochodowego i zgasił cygaro w porcelanowej popielniczce.

Kang uścisnął na pożegnanie dłoń Song-woo i zjechał szybką windą sto pięter niżej do rozległego holu centrum biznesowego. Towarzyszący mu ochroniarz w czerni wezwał przez radio samochód i chwilę później przy krawężniku zatrzymał się czerwony bentley arnage RL. Kang usadowił się na tylnym siedzeniu i pogratulował sobie w duchu.

Sprawy układały się lepiej, niż się spodziewał. Zainscenizowane morderstwo młodej dziewczyny przez amerykańskiego lotnika wywołało oburzenie w całym kraju. Matki demonstrowały przed amerykańskimi bazami wojskowymi, studenci urządzili tłumny i hałaśliwy marsz na ambasadę Stanów Zjednoczonych. Personel administracyjny Kanga zorganizował akcję pisania listów do wielu lokalnych polityków z żądaniem wyrzucenia obcych sił zbrojnych. A naciski Kanga na kilku czołowych członków Zgromadzenia Narodowego zapoczątkowały kampanię polityczną, której prezydent nie mógł zignorować. Teraz Kang urabiał środowisko biznesmenów, które miało duży wpływ zarówno na media, jak i na Zgromadzenie Narodowe.

Przywódcy Korei Północnej odgrywali swoją rolę w spisku, nagłaśniając sprawę zjednoczenia. W geście dobrej woli zapowiadającym poprawę stosunków znieśli tymczasowo większość ograniczeń w przyjazdach na Północ. Z wielką pompą oznajmili, że wycofują z rejonu strefy zdemilitaryzowanej dywizję pancerną, nie dodali tylko, że przemieścili ją zaledwie kawałek dalej. Wbrew faktom demonstrowali pokojowe i przyjazne nastawienie w sposób, który wprawiłby w podziw szefa reklamy z Madison Avenue.

Bentley wjechał do centrum Seulu i skręcił w bramę niepozornego niskiego budynku ze szkła z małym szyldem KANG ENTERPRISES – DZIAŁ PÓŁPRZEWODNIKÓW. Luksusowe auto minęło zatłoczony parking i dojechało wąską alejką do rzeki Han-gang na tyłach budynku. Kierowca zaparkował przy prywatnej przystani, gdzie był przycumowany włoski jacht motorowy Kanga. Służący powitał swojego szefa i jego ochroniarza na pokładzie i uruchomiono silniki. Zanim właściciel wszedł do głównej kabiny, jacht odbił od brzegu i rozpoczął rejs powrotny do posiadłości Kanga.

Asystent Kanga, Kwan, skłonił się, gdy potentat wszedł do małej kabiny, która była jego biurem na pokładzie. Na koniec każdego dnia roboczego Kwan przygotowywał sprawozdania dla szefa. Robił to na pokładzie jachtu lub w posiadłości. Na stole leżał stos dwustronicowych sprawozdań, które zawierały więcej informacji niż raporty wywiadowcze dla wielu zachodnich przywódców. Kang szybko przejrzał dostarczone materiały. Było w nich wszystko – od przewidywanych kwartalnych wpływów jego firmy telekomunikacyjnej, poprzez szczegółowe meldunki o manewrach armii południowokoreańskiej, do danych personalnych polityków, którzy zdradzali żony. Informacje o działaniach wywrotowych lub pochodzące z chronionych źródeł były drukowane na specjalnym pomarańczowym papierze, który rozpuszczał się po zanurzeniu w wodzie.

Po omówieniu kilku spraw biznesowych Kang przetarł oczy.

– Jakie wieści od Tongju? – zapytał.

Kwan zbladł.

– Mamy problem ze sprzętem pływającym do operacji wydobywczej – odrzekł ostrożnie. – Japoński pojazd głębinowy, który wypożyczyliśmy, został uszkodzony podczas załadunku na „Baekje". To była wina niedbałych dokerów.

Kwan patrzył, jak na skroni Kanga nabrzmiewa żyła i zaczyna gwałtownie pulsować. Ale potentat szybko opanował gniew.

– To partactwo musi się skończyć – wycedził. – Najpierw tracimy dwóch agentów w Ameryce podczas łatwego zamachu, a teraz to. Jak długo może potrwać naprawa uszkodzeń?

– Co najmniej trzy miesiące. Shinkai odpada – odpowiedział Kwan cicho.

– Mamy terminy, których musimy dotrzymać – przypomniał z irytacją Kang. – To kwestia dni, nie miesięcy.

– Rozpocząłem już poszukiwania innego pojazdu głębinowego. Japończycy mają drugi, ale akurat jest w remoncie, a wszystkie rosyjskie operują w tej chwili na wodach zachodnich. Najwcześniej moglibyśmy mieć ukraiński, który jest teraz na Oceanie Indyjskim. Ale byłby na miejscu dopiero za trzy tygodnie.

– To za późno – mruknął Kang. – Sprawa rezolucji Zgromadzenia Narodowego nabiera takiego tempa, że głosowanie odbędzie się w ciągu kilku tygodni. Musimy zadziałać wcześniej. Nie muszę ci przypominać, że mamy uderzyć podczas szczytu G-8 – dodał z gniewnym błyskiem w oczach.

Zapadła krępująca cisza. W końcu Kwan odważył się odezwać.

– Jest jeszcze jedna możliwość. Na japońskich wodach operuje amerykański statek badawczy z pojazdem głębinowym na pokładzie. Udało mi się go dziś zlokalizować w Osace, gdzie brał paliwo. To jednostka pływająca NUMA przystosowana do operacji wydobywczych na dużych głębokościach.

– Znowu NUMA? – zapytał Kang, rozmyślając o udanych przygotowaniach do realizacji projektu i potencjalnym ryzyku opóźnienia. W końcu skinął głową. – Musimy jak najszybciej rozpocząć operację wydobywczą. Zdobądź amerykański pojazd głębinowy, ale po cichu i bez żadnego incydentu.

– Tongju to załatwi – zapewnił Kwan. – Będzie postępował według pańskich instrukcji. Nie zawiedzie nas.

– Dopilnuj tego – polecił Kang, świdrując Kwana groźnym spojrzeniem ciemnych oczu.

Загрузка...