43

Webster, Peterson i Burroughs wrócili do budynku centrali NUMA o osiemnastej. W gabinecie Gunna przywitała ich atmosfera przygnębienia. Właśnie dotarł raport z rozpoznania przeprowadzonego przez drużynę SEAL.

– Złe wieści – powiedział Gunn. – Kablowca tam nie było.

– Jak mógł przypłynąć i odpłynąć niezauważony? – zastanawiał się Webster. – Interpol i celnicy mają na oku wszystkie porty w azjatyckiej części Pacyfiku.

– Może niektórzy z celników są na liście płac Kanga? – podsunęła Summer.

Webster zignorował tę sugestię.

– Drużyna zwiadowcza na pewno niczego nie przeoczyła?

– W hangarze portowym nie było nic do oglądania – odrzekł Gunn. – Właśnie przesyłają nam przez satelitę materiał wideo. Sami będziemy mogli to zobaczyć na monitorze admirała.

Po raz drugi tego dnia zaprowadził ich do dawnego gabinetu Sandeckera. Kiedy zbliżył się do narożnego pokoju, usłyszał znajomy śmiech i zobaczył w otwartych drzwiach chmurę dymu.

Wszedł do środka i oniemiał. Na kanapie siedział Al Giordino. Nowo mianowany dyrektor NUMA do spraw techniki podwodnej opierał nogi na stoliku do kawy, a w zębach trzymał cygaro. W znoszonym kombinezonie NUMA wyglądał, jakby właśnie zszedł z pokładu statku.

– Rudi, chłopie, nie za późno musztrujesz dziś załogę? – zapytał i wypuścił pod sufit kłąb dymu z cygara.

– Ktoś musi pilnować interesu, kiedy ty wylegujesz się na tropikalnej plaży.

Dirk i Summer uśmiechnęli się na widok Giordina, którego traktowali jak ulubionego wujka. Nie od razu zauważyli swojego ojca. Stał w drugim końcu pokoju i patrzył na światła za Potomakiem. Na tle okna odcinała się jego wysoka sylwetka. Był szczupły i muskularny jak za młodu, miał tylko posiwiałe skronie i kilka zmarszczek wokół oczu. Na opalonej, wysmaganej wiatrem twarzy Dirka Pitta, legendarnego dyrektora projektów specjalnych, a obecnie szefa NUMA, pojawił się szeroki uśmiech.

– Dirk, Summer! – powiedział z błyskiem radości w zielonych oczach i uściskał swoje dzieci.

Summer cmoknęła ojca w policzek.

– Myśleliśmy, że ty i Al jesteście jeszcze na Filipinach.

– Żartujesz? – wtrącił się Giordino. – Wasz stary omal nie przepłynął wpław Pacyfiku, kiedy się dowiedział, że zaginęliście.

Pitt senior uśmiechnął się jeszcze szerzej.

– Byłem po prostu zazdrosny, że podróżujecie po północno-wschodniej Azji beze mnie.

– Odwiedziliśmy kilka miejsc, których lepiej unikać – roześmiał się Dirk.

Pitt wyraźnie się ożywił w obecności syna i córki. Doświadczony inżynier morski ze spokojem przyjmował zmiany w otaczającym go świecie. Ale w jego życiu osobistym nastąpił wstrząs, kiedy kilka lat temu odnalazły go dorosłe dzieci, o których istnieniu nie wiedział. Szybko jednak stały się częścią jego codzienności. Towarzyszyły mu w pracy pod wodą i spędzały czas z nim i jego nową żoną. Ojcowskie obowiązki skłoniły Dirka do uporządkowania własnego życia i w końcu ożenił się ze swoją długoletnią miłością, parlamentarzystką z Kolorado, Loren Smith. Wkrótce w jego życiu zawodowym też nastąpił zwrot. Gdy admirał Sandecker nieoczekiwanie objął urząd wiceprezydenta, Pitt został szefem NUMA. Jako dyrektor projektów specjalnych przeżył liczne przygody w wielu zakątkach świata. Przyzwyczaił się do ryzyka i podróży. Nowe obowiązki dyrektora generalnego NUMA często wykraczały poza jego zainteresowania. Ale on i Al nadal spędzali mnóstwo czasu w terenie. Testowali nowy sprzęt, odkrywali morskie tajemnice lub po prostu pokonywali kolejne bariery w głębinach. Pitt wciąż uwielbiał badać nieznane i rozwiązywać zagadki sprzed lat. Nigdy nie stracił staromodnego poczucia przyzwoitości. Porwanie dzieci i zatopienie „Sea Rovera" wzbudziło w nim gniew. Powróciła dawna determinacja, by zaprowadzić porządek na świecie.

– Co z toksycznym japońskim frachtowcem na Filipinach? – zapytał Dirk. – Rozumiem, że rafy niszczył wyciek z broni chemicznej.

– Zgadza się, mieszanka gazu musztardowego i luizytu. Kolejne zagrożenie biochemiczne z czasów II wojny światowej. Zlikwidowaliśmy wyciek. Nie było chętnych do kosztownego wydobycia broni, więc ją zakopaliśmy.

– Mieliśmy szczęście, że dookoła nie brakowało piachu – wtrącił Giordino. – Po prostu odpaliliśmy pompę wodną, wtłoczyliśmy piasek do ładowni i zamknęliśmy ją szczelnie. Dopóki nikt nie zacznie tam grzebać, nie powinno być wycieku, a obumarłe rafy za kilka lat odżyją.

Do gabinetu zajrzał asystent administracyjny.

– Można już obejrzeć materiał wideo z Pentagonu – poinformował Gunna i zniknął.

Gunn przedstawił Pittowi i Giordino wicedyrektora DHS i agentów FBI. Potem skierował wszystkich w stronę dużego płaskiego monitora ukrytego za odsuwanym panelem boazerii. Wpisał na klawiaturze kilka poleceń i na ekranie pojawił się obraz wielkiego hangaru portowego. Obiektyw kamery przesuwał się wolno po pustym basenie. Po niecałej minucie film się skończył i ekran ściemniał.

– Nie ma wątpliwości, że to port Kanga – powiedział Dirk. – Ale ani śladu „Baekje".

– Raport marynarki stwierdza, że na terenie Kanga były tylko mały holownik i motorówka – odrzekł Gunn. – „Baekje" najwyraźniej odpłynął.

Webster odchrząknął.

– Mam potwierdzenie Interpolu i policji koreańskiej, że od chwili uratowania załogi „Sea Rovera" i ogłoszenia alarmu port w Inczhon był pod całodobową obserwacją. Nie zauważono tam żadnego statku, który odpowiadałby opisowi „Baekje".

– Ktoś dostał w łapę – mruknął Giordino.

Webster spojrzał na niego.

– Możliwe, ale mało prawdopodobne. Mimo dużego ruchu Inczhon nie jest wielkim portem. Ktoś powinien widzieć, jak ten statek wychodzi w morze.

– Mógł potajemnie odpłynąć tuż po tym, jak Dirk i Summer zeszli z pokładu – spekulował Gunn. – Zanim ogłoszono alarm.

– Jest jeszcze inna możliwość – powiedział Pitt. – Statek mógł zostać zamaskowany albo przebudowany, tak żeby nie przypominał „Baekje", i wyjść z portu w biały dzień.

– Tak czy inaczej zniknął – stwierdził Webster. – A bez tego statku nie mamy wystarczających dowodów, żeby wystąpić przeciwko Kangowi.

– A Dirk i Summer? – żachnął się Pitt. – Myśli pan, że przypłynęli do Korei na pokładzie „Queen Mary"?

– Musimy zdobyć niezbite dowody przeciwko Kangowi – odrzekł Webster. – Mamy teraz poważny problem z Koreą Południową. W Departamencie Stanu wszystkim trzęsą się kolana. Nawet w Pentagonie jest nerwowo. Koniec naszej obecności militarnej w Korei jest bardzo realny i nikt nie chce pogarszać sytuacji w tak krytycznym momencie.

– Więc boicie się poprosić Koreańczyków o wszczęcie śledztwa przeciwko Kangowi? – zapytał Pitt.

– Mamy się trzymać z daleka od Korei Południowej, dopóki w Zgromadzeniu Narodowym nie odbędzie się głosowanie w sprawie wycofania naszych wojsk. Tak zdecydowano na samej górze.

Pitt spojrzał na Gunna.

– A co na to admirał?

Gunn wolno pokręcił głową.

– Admirał… to znaczy wiceprezydent Sandecker poinformował mnie, że prezydent polecił Departamentowi Stanu wstrzymać się z reakcją na zatopienie „Sea Rovera". Mam siedzieć cicho, dopóki nie odbędzie się głosowanie w Zgromadzeniu Narodowym. Z raportów wywiadowczych wynika, że Kanga i prezydenta Korei Południowej łączą potajemne interesy, nie tylko przyjaźń. Prezydent obawia się, że straci jego poparcie przeciwko inicjatywie Zgromadzenia Narodowego, jeśli zostanie wszczęte kłopotliwe śledztwo.

– Nie rozumie, jakim zagrożeniem jest broń, którą ma Kang? – spytała z niedowierzaniem Summer.

Gunn skinął głową.

– Rozumie. Powiedział, że natychmiast po głosowaniu nad rezolucją zażąda od władz koreańskich wszczęcia śledztwa w sprawie udziału Kanga w zatopieniu „Sea Rovera" i jego ewentualnych powiązań z Koreą Północną. Na razie upoważnił DHS do wprowadzenia w kraju zaostrzonych środków bezpieczeństwa ze szczególnym uwzględnieniem samolotów i statków przybywających z Japonii i Korei Południowej.

Sfrustrowany Dirk zaczął krążyć po pokoju.

– Trochę na to za późno. Kampania na rzecz usunięcia naszych wojsk z Korei Południowej to część strategii Kanga. Dla odwrócenia uwagi stworzył pozory zagrożenia ze strony japońskich terrorystów. Nie rozumiecie? Jeśli chce nas zaatakować, zrobi to przed głosowaniem w Zgromadzeniu Narodowym.

– To już za dziesięć dni – powiedział Gunn.

– Więc musimy przewidzieć jego następny krok – odezwał się spokojnie Pitt. – Wiemy, że prowadzi wielkie przedsiębiorstwo żeglugowe, a zatem zna amerykańskie porty. Pewnie będzie próbował dostarczyć broń frachtowcem, najprawdopodobniej na Zachodnie Wybrzeże.

– To dużo łatwiejsze niż transport samolotem – zgodził się Giordino. – Możliwe, że wyśle ją statkiem pod japońską banderą.

– Albo nieuchwytnym „Baekje" – dodał Dirk.

– Yaeger sprawdził, jakich komponentów trzeba szukać w wypadku broni biologicznej i jak może być zmagazynowana – powiedział Gunn. – Dopilnuję, żeby celnicy byli odpowiednio przygotowani do inspekcji portowych.

– Taka kontrola może nic nie dać – odparł Pitt. – Tamci mogą uwolnić substancję u wejścia do portu i skazić całą okolicę, zanim przycumują. Pomyśl choćby o Zatoce San Francisco.

– Przy sprzyjającym wietrze mogliby to zrobić daleko przed portem – powiedział Dirk. – Na Aleutach wystrzelili broń ze statku u wybrzeży Yunaski, więc bardzo możliwe, że w ogóle nie będą wpływać do portu.

– Straż Przybrzeżna zatrzymuje i kontroluje wszystkie przypływające statki handlowe na krótko przed ich zawinięciem do portu – rzekł Webster.

– Także statki, które nie kierują się do portu? – zapytał Dirk. – Wątpię, żeby miała na to wystarczające środki. Ochrona całego Zachodniego Wybrzeża z pewnością wykracza poza jej możliwości.

– A co z marynarką wojenną? – spytała Summer. – Nie mogłaby wesprzeć Straży Przybrzeżnej? Wydaje mi się, że przy takim zagrożeniu bezpieczeństwa narodowego powinniśmy przydzielić do blokady każdy dostępny okręt wojenny.

– Dobre pytanie z nieprzyjemną odpowiedzią – odparł Gunn. – Na marynarkę wojenną nie ma co liczyć. Niechętnie spełnia rolę sił wsparcia Straży Przybrzeżnej. Musiałby ich przycisnąć sekretarz obrony albo Biały Dom. Przedstawię tę propozycję wiceprezydentowi, ale minie co najmniej tydzień, nim sprawa ruszy z miejsca. A wtedy może być za późno.

– Jest inne wyjście. – Pitt sięgnął do szuflady biurka i wyjął dzienny raport o miejscach pobytu statków badawczych NUMA. – Zobaczmy… „Pacific Explorer" właśnie wpłynął do Vancouver. „Blue Gili" prowadzi badania w Zatoce Drake'a na północ od San Francisco. „Deep Endeavor" testuje pojazd głębinowy w San Diego. Nie jest to flota wojenna, ale mogę oddelegować trzy statki do pomocy Straży Przybrzeżnej. Znalazłyby się na pozycjach w pobliżu głównych portów Zachodniego Wybrzeża za dwa dni.

– To byłoby znaczne wzmocnienie sił – powiedział Webster. – Straż Przybrzeżna na pewno byłaby wdzięczna za wsparcie.

– Nazwijmy to czasową pożyczką – odrzekł Pitt. – Przynajmniej dopóki Rudi nie znajdzie sposobu na zwrot kosztów.

Gunn spojrzał na Webstera z uśmiechem.

– Na pewno wymyślimy jakąś rekompensatę za nasze wsparcie w czasie stanu alarmowego.

– Więc załatwione. Flota NUMA na Zachodnim Wybrzeżu natychmiast zacznie ćwiczyć wykrywanie bomb na morzu. Ale jest jedna sprawa – powiedział Pitt do Webstera. – Kang już zatopił jeden z moich statków i nie chcę stracić następnych. W pobliżu cały czas muszą być kutry patrolowe.

– Dobrze. Ich załogi będą gotowe do użycia broni.

– W porządku. Skoordynujemy działania ze Strażą Przybrzeżną w tamtym rejonie. Rudi, będziesz musiał ruszyć się z centrali. Polecisz do San Francisco i przydzielisz „Blue Gilla" do eskadry Straży Przybrzeżnej, a potem zrobisz to samo z „Pacific Explorerem" w rejonie Seattle-Vancouver. Dirk i Summer, wróćcie na „Deep Endeavora" w San Diego i pomóżcie w kontrolowaniu statków u wybrzeży południowej Kalifornii.

– A co ze mną, szefie? – zapytał Giordino z udawanym rozczarowaniem. – Nie dostanę plakietki inspektora?

– O, nie – odrzekł Pitt z szatańskim uśmiechem. – Dla ciebie mam znacznie wyższe stanowisko.

Загрузка...