34

Ból przeszywający go od czubka głowy do końców palców nóg był pierwszym znakiem, że jeszcze żyje. Dirk powoli odzyskiwał przytomność. Bolały go nadgarstki, ramiona i barki, ale najbardziej głowa. Miał wrażenie, że stoi w wiadrze z wodą. Kiedy otworzył oczy i odzyskał ostrość widzenia, zobaczył przed sobą mroczną jaskinię.

– Witaj w świecie żywych – odbił się echem głos Summer.

– Nie zapisałaś przypadkiem numeru rejestracyjnego ciężarówki, która mnie potrąciła? – mruknął półprzytomnie.

– Nie, ale na pewno nie miała ubezpieczenia.

– Gdzie my jesteśmy, do cholery? – spytał Dirk, odzyskując poczucie czasu i przestrzeni.

– W grocie przy pływającym pomoście Kanga. Woda, która sięga ci do pępka, to Han-gang.

Wiadro okazało się jaskinią zalewaną przez przybierającą rzekę. Dirk dostrzegł w mroku, że Summer ma rozpostarte ramiona i jest przykuta kajdankami do dwóch dużych obciążników do kotwiczenia barek. Białe betonowe bloki miały na szczycie zardzewiałe ucha i były porośnięte jasnozielonymi glonami. Dirk był przykuty obok siostry, w takiej samej pozycji jak ona.

Rozejrzał się. W słabym świetle zmierzchu wpadającym do groty dostrzegł na ścianie niewyraźną linię wskazującą wysoki poziom wody. Biegła zaledwie pół metra nad ich głowami.

– Czeka nas powolna śmierć przez utonięcie – stwierdził.

– Nasz przyjaciel Tongju bardzo na to nalegał – odrzekła ponuro Summer. – Nie pozwolił cię zastrzelić, żebyśmy mogli umrzeć tu razem.

– Muszę pamiętać, żeby wysłać mu kartkę z podziękowaniami.

, Spojrzał w dół. Woda sięgała mu już do żeber.

– Rzeka szybko przybiera.

Summer skinęła głową.

– Przez ostatnią godzinę poziom wody podniósł się o ponad trzydzieści centymetrów.

– Więc zostało nam najwyżej półtorej godziny – obliczył.

Summer zmarszczyła brwi.

– Coś sobie przypomniałam. Mam w kieszeni pilniczek do paznokci. To jak packa na muchy przeciwko pterodaktylowi, ale może się przyda.

– Jasne, daj mi go – odparł Dirk.

– To ucho kotwiczne wygląda na dość słabe. – Summer szarpnęła lewy nadgarstek. – Gdyby udało mi się uwolnić rękę…

– Spróbuję ci pomóc.

Dirk przysunął się do siostry, przywierając skręconym tułowiem do betonowych bloków, żeby nie stracić równowagi. Uniósł nogę i naparł podeszwą buta na żelazne ucho.

Nic.

Spróbował jeszcze raz, z całej siły. Ucho wygięło się trochę w kierunku Summer. Po kilku naciśnięciach skrzywiło się prawie o dziewięćdziesiąt stopni.

– Dobra, teraz musisz mi pomóc wyprostować je z powrotem – powiedział Dirk. – Na trzy.

Wsunął stopę pod ucho, policzył do trzech i zaczął ciągnąć do siebie. Summer pchała żelazny pierścień ręką w kajdankach. Ucho stopniowo wróciło do pionu.

Dirk odpoczął chwilę.

– Jeszcze raz.

Wyginali ucho w obie strony przez dwadzieścia minut. Stare żelazo powoli ustępowało. W końcu Dirk kopnął i pierścień odpadł od betonu. Summer natychmiast sięgnęła uwolnioną ręką do kieszeni żakietu i wyjęła pilniczek z porcelanowym uchwytem.

– Mam piłować kajdanki czy drugie ucho? – zapytała.

– Ucho. Jest grubsze, ale powinno być bardziej miękkie. Kajdanki sąz hartowanej stali.

Summer zaczęła piłować ucho przy podstawie. Zadanie nie było łatwe, ale miała duże doświadczenie w nurkowaniu. Lata badań wraków przy złej widoczności wyostrzyły jej zmysł dotyku do tego stopnia, że więcej potrafiły jej powiedzieć ręce niż oczy.

Wyczuła, że pilniczek przecina wierzchnią warstwę zardzewiałego ucha. Wstąpiła w nią nadzieja. Zwątpiła w sukces, gdy ostrze trafiło na twardszy środek żelaznego pierścienia i tempo piłowania spadło. Woda sięgała jej do piersi. Strach spowodował przypływ adrenaliny. Summer przesuwała pilniczek najszybciej, jak mogła. Milimetr po milimetrze ostrze zagłębiało się w żelazo. Summer robiła krótkie przerwy w piłowaniu i pchała, a potem ciągnęła ucho, żeby je osłabić. Brała jeden lub dwa łyki wody i pracowała dalej. W końcu zdołała złamać żelazny pierścień i oswobodzić drugą rękę.

– Udało się – wykrzyknęła triumfalnie.

– Mogę skorzystać z pilniczka? – zapytał Dirk.

Ale Summer już podpłynęła do niego i zaczęła przecinać ucho krępujące jego prawą rękę. Obliczyła, że piłowanie pierwszego pierścienia zajęło jej około trzydziestu minut. Woda sięgała im teraz prawie do ramion. Przybywało jej szybciej, niż Summer się spodziewała; za niecałą godzinę Dirk miałby głowę pod powierzchnią. Bolały ją palce, ale nie przestawała energicznie piłować.

Dirk cierpliwie czekał, aż siostra skończy. Zaczął gwizdać przebój z lat osiemdziesiątych Przechadzka po parku.

– To mi nie pomaga – wysapała i uśmiechnęła się pod nosem. – Teraz nie będę się mogła uwolnić od tej głupiej piosenki.

Dirk przestał gwizdać, ale Summer wciąż słyszała w głowie słowa:

Na majowej przechadzce

W parkowej alejce

Czyjeś śmiałe spojrzenie

Nagle skradło mi serce…

Ku swemu zaskoczeniu, rytmiczniej poruszała rękami i piłowanie szło lepiej. Woda sięgnęła jej do ust. Zaczerpnęła powietrza i zanurzyła się na chwilę, żeby utrzymać pilnik w jednym miejscu. Dirk wyciągał szyję, by mieć twarz nad powierzchnią, i jednocześnie szarpał żelaznym uchem. Summer niestrudzenie piłowała. W końcu usłyszeli przytłumiony metaliczny dźwięk odciętego pierścienia.

– Trzy z głowy, został jeden. – Summer wynurzyła się i wciągnęła głęboko powietrze.

– Odpocznij – powiedział Dirk i wyjął jej z dłoni pilniczek. Po uwolnieniu prawej ręki miał większą swobodę ruchów, ale nie mógł przeciąć ostatniego ucha bez zanurzenia się. Wziął głęboki oddech, dał nura pod powierzchnię i zaczął piłować pierścień krępujący jego lewą rękę. Po trzydziestu sekundach wyłonił się spod wody, nabrał powietrza i znów zniknął.

Summer rozprostowała zdrętwiałe palce, podpłynęła do niego z lewej strony i zaczekała, aż się wynurzy. Niczym para zapaśników próbujących na zmianę powalić Hulka Hogana przekazywali sobie pilniczek, nurkowali i atakowali zawzięcie żelazne ucho.

Z każdą minutą wody w grocie przybywało. Kiedy Dirk się wynurzał, musiał coraz bardziej wyciągać szyję, żeby mieć usta i nos nad powierzchnią. Kajdanki wpijały mu się w lewy nadgarstek, gdy odruchowo szarpał ręką, żeby uwolnić się od masywnego obciążnika barki.

– Oszczędzaj siły na wydostanie się stąd – doradził siostrze.

Summer bez słowa zabrała mu pilniczek i znów zniknęła pod powierzchnią. Dirk na wpół unosił się w wodzie z głową odchyloną do tyłu, żeby móc oddychać. Poczuł na twarzy małe fale i wyciągnął szyję. Nabrał powietrza i zanurkował. Chwycił siostrę za nadgarstek, odebrał jej pilniczek i zaczął wściekle przecinać pierścień. Dotknął go kciukiem i zorientował się, że przepiłowali dopiero jedną trzecią.

Sekundy wydawały się godzinami, gdy ostatnim wysiłkiem próbował się uwolnić. Serce waliło mu jak oszalałe. Wyczuł w ciemności, że Summer nie ma obok niego. Może skorzystała z jego rady i uciekła. Albo po prostu nie mogła znieść, że brat umiera na jej oczach.

Przerwał na moment piłowanie i naparł na pierścień, ale żelazo nie ustąpiło. Wrócił do cięcia. Poruszał gwałtownie małym ostrzem, w uszach tętniły mu uderzenia serca. Jak długo wstrzymuje oddech? Minutę, dwie?

Czuł zawroty głowy i coraz gorzej widział. Wypuścił z płuc resztkę powietrza i omal nie uległ pokusie, żeby otworzyć usta i wziąć głęboki oddech. Miał wrażenie, że prąd rzeczny odpycha go od ucha cumowniczego, ale trzymał pilniczek w śmiertelnym uścisku. Oczy zasnuwała mu biała mgła, wewnętrzny głos mówił, żeby się poddał. Nagle jego uszy złowiły odgłos głuchego uderzenia, przez ciało przeszły dziwne wibracje. Potem zapadł się w ciemną pustkę.

Загрузка...