32

Kilkaset metrów od hangaru, w którym „Baekje" przechodził zabiegi kosmetyczne, dwaj mężczyźni w zdezelowanym pikapie okrążali wolno niepozorny magazyn stoczniowy. Wokół budynku bez okien walały się puste palety i rdzewiały wózki widłowe. Wypłowiały szyld nad głównym wejściem głosił: TOWARZYSTWO OKRĘTOWE KANGA. Dwaj mężczyźni w znoszonych kombinezonach i brudnych czapkach baseballowych należeli do dwudziestoczteroosobowego zamaskowanego oddziału uzbrojonych ochroniarzy, którzy przez całą dobę patrolowali teren wokół supertajnego obiektu. W zaniedbanym na zewnątrz budynku mieścił się nowoczesny ośrodek badawczo-rozwojowy wyposażony w komputery ostatniej generacji. Na parterze i piętrach zespół inżynierów konstruował urządzenia podsłuchowe i obserwacyjne do satelitów telekomunikacyjnych, które Kang sprzedawał innym krajom i firmom w regionie. W podziemiach było pilnie strzeżone laboratorium mikrobiologiczne. O jego istnieniu wiedziała tylko garstka podwładnych Kanga. Nieliczną grupę naukowców przemycono głównie z Korei Północnej. Mikrobiolodzy i immunolodzy nie mieli wyboru, kiedy nałożono na nich patriotyczny obowiązek pracy z niebezpiecznymi mikroorganizmami. W północnych prowincjach zostały ich rodziny.

Do laboratorium przetransportowano zabójczą broń z 1-411. Ekspert od amunicji pomógł biologom wydobyć z porcelanowych bomb lotniczych wirusa ospy zliofilizowanego przez Japończyków. Zarazki miały przetrwać rejs okrętu i uaktywnić się pod wpływem wody w momencie ataku. Po sześćdziesięciu latach na dnie morza nie straciły swojego niszczycielskiego potencjału.

Biolodzy umieścili próbki kremowego proszku w bezpiecznych pojemnikach i zaczęli ożywiać wirusy sterylnym rozpuszczalnikiem na bazie wody. Widoczne pod mikroskopem mikroorganizmy budziły się z długiego snu i wpadały na siebie jak zderzające się samochody. Mimo upływu lat tylko niewielki procent wirusów był martwy.

Laboratorium kierował wysoko opłacany ukraiński mikrobiolog Sargow. Kiedyś pracował w Biopreparacie, cywilnym radzieckim instytucie naukowym, gdzie potajemnie realizowano program rozwoju broni biologicznej. Sargow był specjalistą od inżynierii genetycznej i sprzedawał swoje usługi temu, kto zapłaci najwięcej. Jego kariera w kraju skończyła się, gdy został przyłapany w łóżku z żoną członka politbiura. W obawie o życie uciekł do Rumunii i w jednym z czarnomorskich portów dostał się na frachtowiec Kanga. Duża łapówka wręczona kapitanowi statku zapewniła mu odpowiednie kontakty w firmie, gdzie doceniono i wkrótce wykorzystano jego umiejętności.

Sargow dostał duży budżet i zorganizował nowoczesne laboratorium badawcze. Wyposażył je w urządzenia, które umożliwiały izolowanie, modyfikowanie lub łączenie materiału genetycznego różnych mikroorganizmów. Choć zajmował się niebezpiecznymi bakteriami i wirusami, czuł się bezsilny. Łatwo dostępny wirus zapalenia wątroby typu B i prątek gruźlicy były groźne, ale nie mogły się równać z zabójczymi wirusami ospy, choroby marburskiej i ebolą, z którymi pracował w radzieckim instytucie w Oboleńsku. Z posiadanych zasobów nie udawało mu się stworzyć nowego środka zagłady. Czuł się jak bokser z jedną ręką przywiązaną do pleców. Potrzebował naprawdę śmiercionośnego zarazka i marzył o jego zdobyciu.

Pomógł mu przypadek. Północnokoreański agent w Tokio włamał się do archiwów rządowych i przechwycił tajne dokumenty japońskie. Jego przełożeni w Phenianie spodziewali się poznać tajemnice obronne Japonii i byli wściekli, kiedy się okazało, że materiały pochodzą z czasów II wojny światowej. Dotyczyły eksperymentów armii cesarskiej z bronią biologiczną i miały być zniszczone w obawie, że postawią rząd w kłopotliwym położeniu. Ale bystry analityk wywiadu natknął się na informacje o ostatnim zadaniu 1-403 i 1-411, więc Sargow był wkrótce na dobrej drodze do własnego źródła Varioli major.

Biolodzy zajmujący się inżynierią genetyczną zniechęcili się do tworzenia nowego organizmu. Ale manipulowanie istniejącymi mikroorganizmami poprzez celowe mutacje trwało od lat siedemdziesiątych. Największą korzyść przyniosło opracowanie w laboratoriach roślin uprawnych odpornych na szkodniki i susze. Bardziej kontrowersyjnym wynalazkiem były super-zwierzęta hodowlane. Ciemną stroną inżynierii genetycznej była możliwość stworzenia nowej odmiany wirusa lub bakterii i nieznane, potencjalnie katastrofalne skutki pojawienia się takiego mikroorganizmu.

Sargow nie zadowolił się reanimacją wirusa ospy. Miał ambitniejsze plany. Z pomocą fińskiego asystenta zdobył próbkę wirusa HIV-1, najbardziej powszechnego źródła nabytego zespołu zaniku odporności. Wniknął do struktury HIV-1 i zsyntetyzował kluczowy element genetyczny przerażającego wirusa. Wprowadził do niego wirusa ospy i spróbował stworzyć mutację. Stymulowane sztucznym elementem zmutowane wirusy zaczęły się masowo replikować. W rezultacie powstał nowy mikroorganizm o właściwościach obu zarazków. Mikrobiolodzy nazywają taki twór chimerą. Superwirus Sargowa łączył zaraźliwość zabójczej ospy ze zdolnością niszczenia odporności, którą miał HIV-1.

Wyhodowanie dużej ilości zmutowanego zarazka było czasochłonne. Kang przynaglał. Sargow robił, co mógł, żeby zwiększyć tempo. Zliofilizował superwirusa jak kiedyś Japończycy. Następnie zmieszał go ze skrystalizowanym wirusem ospy z bomb lotniczych i stworzył toksyczną substancję o zróżnicowanym składzie. Całość została przetworzona i udoskonalona jeszcze raz przez dodanie czynników, które miały przyspieszyć proces reanimacji.

Łatwą do rozpylenia mieszankę zapakowano do lekkich pojemników, które przypominały rolki papierowych ręczników, i przewieziono na wózku magazynowym z laboratorium do działu satelitów na górze. Ładunek przejął zespół inżynierów. Pojemniki wsunięto do pięciu większych cylindrów z nierdzewnej stali i połączono ze zbiornikami wody. Potem cylindry włożono do skrzyń. Przyjechał wózek widłowy i załadował skrzynie do tego samego białego furgonu, który przywiózł amunicję. Samochód wrócił do krytego basenu portowego.

Sargow uśmiechał się szeroko. Wiedział, że zbliża się dzień dużej wypłaty. Jego ludzie wykonali zadanie. Potwierdzili, że stary wirus nadal jest groźny, i zwiększyli jego zabójczą siłę. W ciągu niecałych czterdziestu ośmiu godzin biolodzy Sargowa przekształcili sześćdziesięcioletniego wirusa w nową broń, jakiej świat jeszcze nie widział.

Загрузка...