24

Dirk ostrożnie skierował ROV-a z powrotem do „Starfisha" i zaczął pogwizdywać standard Stephena Fostera Swanee River. Summer popatrzyła na niego.

– Wydajesz się bardzo zadowolony – zauważyła.

– Owszem. Wprawdzie nie wiemy, gdzie są bomby, siostrzyczko, ale wiemy, gdzie ich nie ma. Ja trzymałbym jajka blisko kury.

Summer zastanawiała się chwilę, a potem rzekła z uśmiechem:

– W hangarze przy samolotach?

– Zgadza się – przytaknął Dirk. – A „Swordfish" był na tyle uprzejmy, że zostawił nam otwarte drzwi.

Gdy „Snoopy" został bezpiecznie ulokowany w swoim uchwycie, Dirk włączył napęd i popłynął wzdłuż pokładu okrętu do otworu po drugiej torpedzie. Dziura była wystarczająco duża, żeby zmieścił się w niej „Starfish", ale trzyipółmetrowa średnica hangaru okazała się za mała. Dirk przyjrzał się wyrwie w hangarze i wpłynął do otworu. Wybuch rozerwał pokład i powstały dziury prowadzące w głąb okrętu. Dirk powoli opuszczał „Starfisha", dopóki nie znalazł za krawędzią otworu odpowiednio dużej i mocnej powierzchni, która mogła utrzymać pojazd głębinowy. Kątem oka dostrzegł, że śmigło, które widzieli wcześniej, wisi na prawo od niego. Delikatnie dotknął płozami twardego pokładu, posadził „Starfisha" i wyłączył napęd.

W kabinie zapadła cisza. Spojrzeli w głąb hangaru. Ciągnął się przed nimi jak tunel. Nagle rozległ się przytłumiony metaliczny dźwięk.

– Śmigło! – krzyknęła Summer, wskazując w prawo.

Uchwyt podtrzymujący zapasowe śmigło do bombowca Seiran dawno skorodował w słonej wodzie, ale nie rozpadł się przez sześćdziesiąt lat. Puścił dopiero pod naporem wody wzburzonej pędnikami „Starfisha". Kiedy pękł, ciężkie stalowe śmigło opadło na pokład i wylądowało pionowo na dwóch łopatach.

Patrzyli z bezradną fascynacją, jak się przewraca i trzecia łopata mija kopułę kokpitu centymetry od twarzy Summer. Śmigło zdawało się poruszać w zwolnionym tempie, bo hamował je opór wody. Rozległ się drugi metaliczny dźwięk, kiedy uderzyło w prawy manipulator pojazdu i przygniotło przednie końce płóz. Z pokładu uniosła się chmura brązowego osadu, przesłaniając na chwilę widok. Gdy woda znów zrobiła się przejrzysta, Summer zobaczyła przed sobą pionową strużkę ciemnego płynu, jakby „Starfish" krwawił.

– Jesteśmy uziemieni – wykrztusiła, patrząc na śmigło przygniatające płozy.

– Sprawdź prawy manipulator. Jeśli działa, spróbuj podnieść łopatę śmigła, a ja postaram się cofnąć „Starfisha" – polecił Dirk i włączył napęd.

Summer chwyciła joystick i pociągnęła do siebie, żeby unieść metalowe ramię. Zaczęło się podnosić, potem opadło bezwładnie. Poruszyła joystickiem kilka razy w przód i w tył, ale nie było żadnej reakcji.

– Niedobrze – powiedziała spokojnie. – Łopata śmigła musiała przeciąć przewody hydrauliczne. Prawe ramię nadaje się tylko do amputacji.

– To musiał być ten płyn, który widzieliśmy – odparł Dirk. – Sprawdź lewy manipulator.

Summer przesunęła drugi joystick i uruchomiła siłowniki lewego ramienia. Próbowała wyprostować manipulator i sięgnąć do leżącego śmigła. Ale lewe ramię było krótsze i miało ograniczoną zdolność manewrowania. Po kilku minutach Summer zdołała w końcu chwycić krawędź łopaty śmigła.

– Trzymam je, ale pod niewygodnym kątem – powiedziała. – Nie wiem, czy zdołam je podnieść.

Jej obawy się potwierdziły. Śmigło ani drgnęło. Spróbowała kilka razy, ale bez skutku.

– Chyba będziemy musieli wyrwać się stąd siłą – wycedził Dirk przez zaciśnięte zęby.

Dał pełną moc i spróbował unieść „Starfisha". Silniki buczały i wibrowały gwałtownie, ale ciężar śmigła okazał się za duży. Pojazd stał w miejscu, pędniki mełły wściekle wodę, wokół rosła chmura osadu. Dirk zmieniał ciąg naprzód i wstecz, ale nic nie zdziałał. Po kilku nieudanych próbach uwolnienia „Starfisha" wyłączył napęd i zaczekał, aż brązowa chmura opadnie.

– Jeśli będę dalej próbował, wyczerpię akumulatory – powiedział zniechęcony. – Nie mamy wystarczającego ciągu, żeby wydobyć się spod śmigła.

Summer wiedziała, że jej brat gorączkowo myśli. Nie po raz pierwszy utknęła z Dirkiem pod wodą i jego obecność ją uspokajała. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej omal nie zginęli w pobliżu raf Navidad Bank, kiedy potężny huragan zepchnął ich podwodną bazę badawczą do wąwozu na dnie morza. Przed powolną śmiercią z braku tlenu uratowali ich w ostatniej chwili ojciec i Al Giordino. Ale teraz obaj byli tysiąc mil morskich stąd.

Z mroku zaczęły szeptać głosy przeszłości. Martwa załoga 1-411 zdawała się wołać do Dirka i Summer, żeby dołączyli do niej w zimnej, mokrej mogile trzysta metrów pod powierzchnią morza. Cichy okręt podwodny sprawiał makabryczne wrażenie. Summer przechodziły ciarki po plecach. Wzburzona woda wokół nich uspokoiła się i znów mogli spojrzeć w głąb hangaru. Summer nie mogła się uwolnić od myśli, że są w stalowym grobowcu dzielnych marynarzy cesarskiej floty. W końcu zdołała się pozbyć upiornych wizji i skoncentrować na obecnej sytuacji.

– Ile czasu nam zostało? – spytała.

Dirk zerknął na rząd wskaźników obok siebie.

– Wszystko będzie dobrze, dopóki nie siądą akumulatory i nie przestaną działać oczyszczacze powietrza. Za trzy godziny nie będziemy mieli światła, za cztery zabraknie nam tlenu. Lepiej skontaktujmy się z „Sea Roverem".

Summer włączyła radio i wywołała Ryana, ale odpowiedziała jej cisza. Po kilku próbach w jej słuchawkach rozległ się niewyraźny głos pierwszego oficera.

– „Starfish, tu „Sea Rover". Nie słyszymy was. Powtórzcie. Odbiór.

– Nasz sygnał najwyraźniej blokują grodzie okrętu – powiedział Dirk. – My ich słyszymy, ale oni nas nie.

– Będę próbowała dalej, może coś złapią.

Summer nadawała przez dziesięć minut. Mówiła głośno i wyraźnie, ale wciąż odbierała tę samą odpowiedź Ryana.

– To na nic. Nie słyszą nas. Jesteśmy zdani na siebie – stwierdziła w końcu z rezygnacją.

Dirk zaczął wyłączać wszystkie niepotrzebne urządzenia elektroniczne, żeby oszczędzać akumulatory. Sięgnął do wyłącznika zasilania „Snoopy'ego" i się zawahał.

– Co ty na to, żebyśmy wzięli „Snoopy'ego" na spacer?

– Wpłynęliśmy tu, żeby zbadać hangar, więc możemy dokończyć robotę. Jeszcze nie ustaliliśmy, czy na pokładzie jest broń biologiczna, ani nie znaleźliśmy dowodu, że ktoś ją zabrał.

– Właśnie – odrzekł Dirk i uruchomił napęd ROV-a. Uwolnił mały pojazd z uchwytu, przeprowadził nad leżącym śmigłem i uniósł na wysokość wzroku tuż przed „Starfishem". Na wprost, w kierunku kiosku okrętu, ciągnął się długi, ciemny hangar. Dirk skierował tam „Snoopy'ego".

Oboje przenieśli wzrok z oświetlonego ROV-a za kopułą kokpitu na monitor. Obserwowali obraz z kamery „Snoopy'ego", gdy oddalał się od „Starfisha". Początkowo hangar wydawał się pusty, ale kiedy „Snoopy" wpłynął głębiej, zaczęły się pojawiać obiekty pokryte mułem.

– Zapasowy silnik do samolotu – powiedział Dirk na widok długiego metalowego bloku.

Summer wskazała na ekranie szafki wystające ze ścian hangaru.

– Założę się, że są tam narzędzia i części zamienne.

– Gdzieś na pewno jest podnośnik – dodał z żalem Dirk, wiedząc, że nie będą mogli wykorzystać żadnego narzędzia do uwolnienia się z pułapki.

W polu widzenia ukazały się wiszące metalowe płaty. Dirk rozpoznał usterzenie pionowe i poziome samolotu. Skierował „Snoopy'ego" w bok i zobaczyli, że to opuszczony ogon hydroplanu Aichi M6A1 Seiran.

– O kurczę – mruknęła Summer, zaskoczona wielkością i dobrym stanem dwumiejscowego bombowca. – Nie do wiary, że zmieścił się tu taki samolot.

Dirk poprowadził „Snoopy'ego" wzdłuż hydroplanu, żeby przyjrzeć się maszynie. Skrzydła były umocowane do kadłuba, ale złożone w kierunku ogona jak u kaczki. Pod warstwą mułu widniały czerwone japońskie oznaczenia wymalowane na ich końcach.

– Zadziwiające, że samoloty mogły operować z okrętu podwodnego -powiedziała Summer.

– Wytaczali kadłub z hangaru na pokład dziobowy, podnosili ogon, montowali skrzydła i pływaki i wystrzeliwali hydroplan z katapulty. Doświadczonej czteroosobowej ekipie zajmowało to niecałe pół godziny.

– Całe szczęście, że okręty typu Sen toku nie pojawiły się wcześniej – odrzekła Summer.

Dirk skierował „Snoopy'ego" do dalszej części hangaru. Kiedy ROV mijał kadłub samolotu, kamera pokazała dwa wielkie pływaki przypięte do drewnianych palet na pokładzie. Strumień wody za pędnikami „Snoopy'ego" poderwał warstwę mułu z jednego pływaka. Zobaczyli zielony wierzch i szary spód. Takie same barwy ochronne miały skrzydła i kadłub.

Za pływakami ciągnęła się pusta przestrzeń. ROV wpłynął do oddzielnego pomieszczenia. Prowadzony wprawną ręką Dirka „Snoopy" – zgodnie ze swoją nazwą – badał każdy obiekt niczym pies gończy. Z ciemności wyłoniły się stojaki z torpedami lotniczymi. Na każdym leżały cztery sztuki. Ważyły po pięćset dziewięćdziesiąt kilogramów i były dużo mniejsze od masywnych torped, które spoczywały pod pokładem.

Dirk i Summer wpatrywali się w monitor, szukając wzrokiem dodatkowej amunicji. Bez skutku. Dirk odwrócił głowę i zauważył, że Summer zerka na zegarek. Czas uciekał.

– Szukamy dalej – powiedział, starając się nie myśleć o nieuniknionym. – Tu powinien być przynajmniej jeszcze jeden samolot.

ROV wpłynął do następnej części hangaru. Po chwili ukazał się ogon i kadłub drugiego kompletnego seirana ze złożonymi skrzydłami. Dalej stały pływaki przypięte linami do pokładu. Na ścianach wisiały szafki narzędziowe, za nimi było pusto. W końcu „Snoopy" uderzył w ogromny okrągły właz, który prowadził na pokład dziobowy.

– To wszystko – stwierdził ponuro Dirk. – Zbadaliśmy cały hangar. Nie ma tu żadnych bomb. Tylko torpedy.

Summer przez chwilę zagryzała wargi.

– Nigdzie nie było śladów wtargnięcia do wraku. Mułu też nikt ostatnio nie poruszył. Może bomby zniszczył wybuch torpedy?

– Możliwe – odparł Dirk. – Ale jest tu jeszcze jedno pomieszczenie, do którego możemy zajrzeć.

Skierował „Snoopy'ego" z powrotem do „Starfisha", zwijając wiszący luźno kabel zasilający. Dirk przeklinał w duchu ich pecha. Był zły, że nie znaleźli bomb. Kiedy ROV minął kadłub drugiego samolotu i zbliżył się do pływaków pierwszego, Summer wbiła wzrok w monitor.

– Zaczekaj chwilę – powiedziała do brata.

Dirk zatrzymał ROV-a.

– Co jest?

– Przyjrzyj się tym pływakom. Widzisz coś dziwnego?

Dirk patrzył chwilę na ekran, potem pokręcił głową.

– Tamte na końcu hangaru są przyczepione bezpośrednio do pokładu, a te do palet – wyjaśniła Summer.

Dirk spojrzał na monitor i zmarszczył brwi. Pływaki stały na drewnianych platformach wysokości około sześćdziesięciu centymetrów. Skierował ROV-a wzdłuż podstawy jednego pływaka, potem unieruchomił pojazd obok palety. Obrócił go i na kilka sekund dał pełną moc, żeby pędniki usunęły osad. Odwrócił ROV-a z powrotem i zaczekał, aż opadnie chmura mułu. Po chwili zobaczyli odsłonięty fragment platformy. Mieli przed sobą drewnianą skrzynię. Wyglądała na mahoniową. Dirk przyjrzał się jej uważnie.

– Na Boga, to musi być to!

– Jesteś pewien? – spytała Summer.

– Nie wiem, co jest w środku, ale takie same skrzynie znalazłem na 1-403. Były w nich bomby.

Dirk obejrzał skrzynię ze wszystkich stron, potem upewnił się, że taka sama jest pod drugim pływakiem. Summer zaznaczyła na materiale wideo lokalizację skrzyń w hangarze.

Dirk zauważył, że każdą skrzynię trzyma na miejscu ciężar pływaka przymocowanego do pokładu sześcioma skrzyżowanymi linami.

– Masz dobre oko, Summer. Za to odkrycie należy ci się piwo.

– Wolę butelkę chardonnay – odrzekła z półuśmiechem. – Cieszę się, że już wiemy, gdzie one są.

– Ktoś będzie miał trochę roboty, żeby je stąd wydobyć.

– I nas – przypomniała ponuro Summer.

Dirk skierował ROV-a z powrotem do „Starfisha". Wciąż gorączkowo myślał, jak się wydostać z pułapki. Zdekoncentrował go jasny blask reflektorów nadpływającego „Snoopy'ego". Światło oślepiło go, więc odruchowo wysterował małym pojazdem w dół. Ale nagle ROV zatrzymał się kilka metrów od „Starfisha".

Summer wyciągnęła rękę.

– Kabel o coś zaczepił.

Dirk spojrzał tam, gdzie wskazywała. Zobaczył, że przewód zahaczył o stertę szczątków na pokładzie.

– Dziwne, że wcześniej nie natrafiliśmy na żadną przeszkodę – odrzekł.

Cofnął pojazd i uwolnił kabel, który zaczepił o mały silnik umieszczony w cylindrycznej obudowie metr nad pokładem.

– Założę się, że to kompresor gazowy – powiedział, kiedy zauważył dwa zniszczone gumowe węże połączone z silnikiem.

– Co to za dźwignia? – zapytała Summer, patrząc na duży metalowy pręt wystający z bloku. Na końcu był owalny uchwyt.

– Rozrusznik ręczny. Jak linka do uruchamiania kosiarki spalinowej. Kiedyś na łodzi do nurkowania widziałem szwajcarski kompresor z takim samym urządzeniem.

Dirk przez chwilę wpatrywał się w dźwignię.

– Zamierzasz sprowadzić „Snoopy'ego" do domu? – zapytała Summer.

– Tak – odrzekł z nagłym błyskiem w oku. – Ale przedtem pomoże nam się stąd wydostać.

Na pokładzie „Sea Rovera" rósł niepokój. Od ostatniego kontaktu ze „Star-fishem" minęło prawie półtorej godziny i Morgan zamierzał wezwać pomoc. Na statku nie było drugiego pojazdu głębinowego. Najbliższy pojazd podwodny NUMA mógłby dotrzeć na miejsce najwcześniej za dwanaście godzin.

– Ryan, skontaktuj się z marynarką wojenną. Wyjaśnij im naszą sytuację i poproś o jak najszybsze dostarczenie głębinowego pojazdu ratowniczego – polecił Morgan.

Wiedział, że jeśli Dirk i Summer są w tarapatach, zostały im minuty, nie godziny. Ich szanse na ratunek mogły być zerowe.

Загрузка...