18

– Barman, z którym rozmawiał nasz agent, mówił także o Dolores McManus, kongresmence z Georgii – powiedział Savich, chcąc sprawdzić, czy MacLean nadal będzie rozmawiać szczerze i z cynizmem, czy też zmieni się w psychiatrę znanego z dyskrecji.

MacLean na chwilę zamknął oczy, mrucząc coś i ostrożnie zmieniając pozycję, aby odciążyć żebra. Przyglądali się, jak kilkakrotnie naciska przycisk aplikujący mu lekarstwo przeciwbólowe. Na kilka minut zapadła cisza. W końcu MacLean westchnął i powiedział:

– Przepraszam, chciałem na chwilę odpłynąć, to takie przyjemne. Te leki są pierwszorzędne. Ach, Dolores – jeśli pozbawić ją całego blichtru, prestiżu i atrakcyjności, jakie niesie za sobą jej stanowisko, zostaje tylko zwykła prosta istota ludzka, nic specjalnego, bez szczególnych przymiotów umysłu, jeżeli wiecie, co mam na myśli. Chciałem się z nią przespać. Wiedziałem, że mogę sprawić jej przyjemność, ale ona nie była zainteresowana. Sherlock była w szoku.

– Doktorze MacLean, czynił pan niestosowne propozycje pacjentce? – zapytała z niedowierzaniem.

– O nie, tylko o tym myślałem. Mogę powiedzieć, że nie znała mnie od tej strony – westchnął. – Pomimo że jest prawie w moim wieku, jej piersi nadal są zachwycające, ładniejsze niż piersi Molly. Mówi, że po trójce dzieci piersi robią się obwisłe, i żebym dziękował Bogu. Molly zawsze twierdziła, że za wszystko należy dziękować Bogu. I pomimo że coś się ze mną dzieje, nadal twierdzi, że jestem najlepszym, co ją spotkało. Było mi I rudno skupić wzrok na twarzy Dolores i słuchać, jak się przechwala. Była taka dumna, że należała do elity, nie mogła przestać mówić o tych wszystkich gwiazdach, które zwracają się do niej po imieniu. Potem zmieniała temat i po raz enty rozpływała się nad tym, że jej pochodzenie jej nie przytłoczyło. Była gospodynią domową, miała ukończone studia o kierunku telekomunikacja, nigdy nie pracowała, zajmowała się wychowaniem trójki dzieci, ale miała jeden znaczący atut – niewyparzony język. Nigdy nie zawahała się wdawać w polemiki z burmistrzem, gubernatorem, gazetami czy firmami telekomunikacyjnymi. Po swoim pierwszym udanym ataku na Agencję Ochrony Środowiska została wybrana na pierwszą kadencję. Podważyła projekt o lokalnym porządku, którego nie sfinansowali.

Kiedy została wybrana do Parlamentu, zaczęła działać na szerszą skalę. Muszę przyznać, że przyglądanie się, jak staje do walki z każdym, to prawdziwa przyjemność. Potrafiła zmyślać tak niestworzone historie, że człowiek był w stanie we wszystko uwierzyć. To jej jedyny talent, i dzięki niemu jest doskonałym politykiem. Jeżeli chodzi o majątek, to podejrzewam, że nie różni się w tej materii od swoich innych kolegów po fachu.

– Czy przypomina pan sobie, że powiedział Arturowi Dolanowi o jej przeszłości coś, co mogło jej zaszkodzić, jeżeli zostałoby ujawnione? Coś na tyle poważnego, że mogła czuć się zagrożona? – zapytała Sherlock.

– Nigdy niczego nie mówiłem Arturowi, nie mógłbym. Czy mogła czuć się na tyle zagrożona, że chciałaby mnie zabić? Oczywiście, że nie. W jej przeszłości nie było niczego znaczącego, oprócz tego, ze zamordowała swojego męża.

Savich i Sherlock osłupieli. Wpatrywali się w doktora MacLeana, w jego zamglone oczy, w których zgasł szaleńczy błysk. Wyglądał, jakby za chwilę miał zasnąć. Przesadził ze środkami przeciwbólowymi. Ta kongresmenka zamordowała swojego męża? Barman nie wspominał, żeby słyszał o morderstwie.

Jak na zawołanie otworzyły się drzwi i stanął w nich doktor Bingham. Osłuchał MacLeana, ale nie próbował nawiązywać z nim rozmowy. Stali tak wszyscy przy jego łóżku i patrzyli, jak zapada w sen.

Doktor Bingham pokiwał głową i wyprostował się.

– Ma pan chwilę? – zapytał cicho Savich.

Sherlock wyłączyła mały dyktafon, który miała w torbie, i wyszła z sali.

– Był przytomny? Mówił do rzeczy? – zapytał doktor Bingham, kiedy już znaleźli się na szerokim korytarzu.

Savich zastanawiał się, jak opisać jedno z najdziwniejszych przesłuchań w swojej karierze.

– Owszem, był przytomny, i przez większość czasu mówił bardzo do rzeczy. Ale mówił o swoich pacjentach, rodzinie, partnerze do gry w tenisa bez żadnych zahamowań. Bez ogródek i ze szczegółami opowiadał o swoich pacjentach. Myślę, że jego opisy były bezlitośnie szczere.

– Ale to jego lekceważenie, pogarda dla pacjentów – wtrąciła zaszokowana Sherlock. – Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, że tak myśli o swoich pacjentach. Dillon ma rację. To było niezwykłe przesłuchanie.

– Biorąc pod uwagę jego reputację, zgodziłbym się z tym powiedział doktor Bingham. – To bardzo smutne, że spotkała go demencja i w następstwie utrata własnego ja. To okropne, naprawdę okropne.

Doktor Bingham pożegnał się z nimi i odszedł z opuszczoną głową, włożywszy ręce do kieszeni białego kitla.

Sherlock mogłaby przysiąc, że słyszała, jak śpiewał pod nosem.

– Myślisz, Dillon, że to możliwe, że doktor MacLean nas nabiera, i że zmyślił większość z tego, co powiedział? – zapytała Sherlock.

Savich pokręcił głową.

– Może tylko trochę przesadził, nie wiem. – Zwrócił się do agenta Tomlina: – Proszę dobrze pilnować doktora MacLeana.

– Nikogo tutaj nie wpuszczę – odparł Tomlin. – Może być pan tego pewny, agencie Savich. Tomlin wpatrywał się w jego żonę, dopóki nie wsiedli do jednej z wind na końcu długiego korytarza.

– Jesteś skłonny uwierzyć w to, że kongresmenka McManus zamordowała swojego męża? – zapytała Sherlock, naciskając guzik z literą „P”.

– Niedługo się tego dowiemy.

– Zastanawiam się, czy dlatego właśnie chodziła do psychoanalityka, bo dręczyły ją złe sny, poczucie winy, wyrzuty sumienia.

– Być może – powiedział Savich, przyciągnął ją do siebie i pocałował.

Загрузка...