Biurowiec Hart, siedziba główna Senatu
Waszyngton
Jack uścisnął dłoń Grega Nicholsa i pokazał mu swoją legitymację. Od razu zauważył, że Nichols patrzył na Rachael z przesadnym zainteresowaniem.
– Miło cię znowu widzieć, Rachael – powiedział ciepłym głosem i uśmiechnął się. Kiedy uścisnął jej dłoń, przytrzymał ją.
Tego Jack się nie spodziewał. I nie podobało mu się to. Nicholas odchrząknął i jeszcze raz spojrzał na nią zbyt obcesowo. Był wysoki, wysportowany, Jack nie dostrzegł na nim ani grama tłuszczu. Ciemnoniebieski uszyty na miarę garnitur leżał na nim jak ulał. Jasnobrązowe włosy były ułożone przez bardzo utalentowaną parę rąk, a jego zęby były równie śnieżnobiałe jak jego koszula. Wyglądał na człowieka rozsądnego, silnego, absolutnie godnego zaufania. Rachael też się do niego uśmiechała. Jack wiedział, że ma trzydzieści siedem lat, i jest człowiekiem bardzo wpływowym i poważanym w Kongresie. Ma tak wysoką pozycję, że w ciągu zaledwie dwóch tygodni odszedł z pracy u jednego wysoko postawionego senatora do innego.
– Przepraszam, ale tak jak mówiłem panu podczas rozmowy telefonicznej, agencie Crowne, mam dziś bardzo mało czasu – powiedział Nichols. – Senator Jankel przed południem ma głosowanie i muszę się z nim spotkać. Muszę powiedzieć, że wprawiła mnie w osłupienie konferencja prasowa FBI i spekulacje na temat tragicznej śmierci senatora Abbotta. Czy pan… czy naprawdę uważacie, że sanator Abbott został zamordowany, że jego śmierć została upozorowana na wypadek i wszystkie służby lokalne i federalne dały się nabrać?
A więc chcesz się zabawić, co?
– Owszem, tak mniej więcej to wygląda – potwierdził Jack.
– Jest mało prawdopodobne, żeby było inaczej.
Nichols usiadł za swoim pięknym, mahoniowym biurkiem. Gestem ręki wskazał im krzesła. Był odwrócony tyłem do okna, oczywiście słońce świeciło prosto w twarze Jacka i Rachael. Jack ustawił bokiem swoje krzesło, Rachael zrobiła to samo. Jack rozejrzał się w koło.
– Ładne miejsce.
– Owszem, to biuro jest jednym z najlepszych. Starszy senator zazwyczaj przez lata staje się na tyle wpływowy, żeby mieć duże biuro. Jako przewodniczący Komisji Budżetowej senator Jankel jest głównym rzecznikiem swojej partii. Jeśli to biuro robi na was wrażenie, powinniście zobaczyć biuro senatora.
– Lubi pan pociągać za sznurki, panie Nichols? – zapytał Jack. Uniósł brew.
– Pociągać za sznurki, agencie Crowne? Wie pan, że tak naprawdę nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. Nie, raczej uważam się za pomocnika, osobę, która dba o to, by wszystko toczyło się właściwym torem, osobę, której senator w zaufaniu może powierzyć realizację własnych pomysłów i która przygotuje go na każde wyzwanie. Aleja wykonuję tylko jego polecenia. No, ale dość o mnie. Powiedzcie, co mogę dla was zrobić.
– Panie Nichols, prawdopodobnie znał pan senatora Abbotta lepiej niż ktokolwiek inny, włączając w to jego brata, siostrę i Rachael.
– To zrozumiałe, pracowałem z nim przez trzynaście lat, aż do jego śmierci – powiedział Nichols. – Rachael znała go zaledwie kilka tygodni. – Wzruszył ramionami. – Co do jego rodzeństwa… no cóż, przyznam to szczerze, łączyło ich tylko nazwisko. Nie było tam żadnej więzi emocjonalnej, prawdziwej miłości ani troski, tak przynajmniej zawsze mi się wydawało. Ojciec senatora, spotkałem staruszka tylko jeden raz, patrzył na mnie jak na głupka. Był władczym, starym złośliwcem o żelaznej ręce. Zmarł pół roku przed śmiercią swojego najstarszego syna. Wiem, że rzadko ze sobą rozmawiali. Senator Abbott powiedział tylko, że on i jego ojciec nie byli zgodni co do wyboru jego zawodu. Myślę, że to było mało powiedziane, że chodziło o wiele więcej.
Uważam, że kiedy niedługo po śmierci ojca w jego życiu pojawiła się Rachael, senator Abbott miał nadzieję, że zacieśni więzy ze swoim rodzeństwem, przez wzgląd na Rachael chciał, żeby wszyscy razem znów stali się rodziną, ale… – Głos uwiązł mu w gardle, oczy na chwilę zaszły mgłą. Pociągnął nosem. – Przepraszam, to trudne… powoli zacząłem godzić się z jego śmiercią, a teraz, kiedy słyszę, co mówicie, że to nie był wypadek, że jakiś wariat go zabił, ja… – Umilkł, potrząsnął głową, spojrzał na swoje zaciśnięte na blacie dłonie.
– Jak znalazł się pan u boku senatora Abbotta, panie Nicholas? Podniósł głowę.
– Proszę mówić mi Greg. Poznałem senatora Abbotta, kiedy byłem świeżo po studiach prawniczych, i nie bardzo wiedziałem, co chcę w życiu robić. Siedziałem w Big Raisin, angielskim pubie i restauracji na Platt Avenue i pijąc piwo zastanawiałem się, co ja robię tutaj, w Waszyngtonie. Dlaczego ze wszystkich miejsc na świecie wybrałem właśnie to? Nikogo nie znałem, nie miałem żadnych koneksji, a jednak przyjechałam tamtego ranka pociągiem z Nowego Jorku na rozmowę o pracę, sączyłem piwo i myślałem, że jestem strasznym głupkiem.
Senator Abbott wszedł i usiadł obok mnie. Zamówił martini z dwiema oliwkami. Wyglądał znajomo, ale nie wiedziałem, kim był. Wyglądał na miłego, przyjaznego biznesmena, który czekał, aż przyjdą goście, których zaprosił na lunch. Zapytał mnie, co młody facet z marną fryzurą robi przy barze w ciągu dnia i dlaczego nie buduje mostów albo nie uczy dzieci matematyki.
Zaśmiałem się i powiedziałem mu, że to zbieg okoliczności, że jestem w Waszyngtonie, a szczególnie w tej restauracji, pijąc piwo, które na dodatek jest ciepłe.
Przewrócił oczami i powiedział: „bo jest angielskie”. Rozmawialiśmy dalej, on zadawał mi pytania. Kolejny mężczyzna przyszedł może dwadzieścia minut później, to był kolega, na którego czekał. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale to był przewodniczący Izby Reprezentantów w Kongresie. Senator wstał i wręczył mi swoją wizytówkę. Kiedy zorientowałem się, kim był, mówię wam, nieomal udławiłem się swoim piwem. Nawet uścisnął mi dłoń i przedstawił się. Później powiedział mi, żebym zadzwonił do niego później, po południu, chciał rozmawiać ze mną o możliwości zmiany mojej ścieżki kariery.
Powiedziałem mu, że nie mam żadnej ścieżki kariery.
Roześmiał się i powiedział, że w takim razie przynajmniej mój były pracodawca nie będzie robił problemów, prawda?
Następnego ranka poszedłem się z nim spotkać. Zatrudnił mnie. Przez te wszystkie lata wypełniałem swoje obowiązki, zyskałem jego zaufanie. Zbliżyliśmy się do siebie. – Nichols uśmiechnął się. – Zawsze byłem z nim. – Znowu zamilkł, oczy napełniły mu się łzami. – Przepraszam, ale wiem, że to rozumiesz, Rachael.
– Tak, ja też cierpię – powiedziała. – I ten ból raczej szybko nie minie.
Nichols rzucił okiem na abstrakcyjny obraz na ścianie, wielkie czerwone kwiaty, wyglądające tak, jakby miały eksplodować.
– Nie ulega wątpliwości, że senator Abbott miał charyzmę. To naturalny talent, taki, którego nie można się nauczyć. To nie jest mocna strona senatora Jankela, ale staramy się. – Uśmiechnął się do nich skromnie. – Proszę, nie rozgłaszajcie tego, dobrze? Naprawdę nie chcę teraz zmieniać pracy.
– Oczywiście, że nie – zapewniła Rachael.
Nichols przekrzywił głowę na bok, wyglądał na zamyślonego.
– Od dawna nie miałem takich rozterek. Już zapomniałem, jak to jest. Muszę się wiele nauczyć, wierzcie mi. Poglądy i upodobania senatora Jankela są zupełnie różne od poglądów i upodobań senatora Abbotta. Co jeszcze mogę wam powiedzieć, agencie Crowne?
– Wiem, że jesteś bardzo zajęty, Greg, więc przestań pieprzyć głupoty – powiedział Jack. Nichols zerwał się na równe nogi i uderzył dłonią w biurko.
– Co pan sugeruje, agencie Crowne?
– Greg – powiedziała Rachael. – Ty i ja źle zrobiliśmy, że nie powiedzieliśmy śledczym prawdy. Oboje wiedzieliśmy, że Jimmy zabił tę dziewczynkę, bo nam to powiedział. I oboje wiemy, że on przez osiemnaście miesięcy po tym zdarzeniu nie pił alkoholu i nie prowadził samochodu. Oboje milczeliśmy. Żadne z nas nie chciało rujnować jego dobrego imienia. Oczywiście to mogło prowadzić do ukrywania twojego udziału w sprawie, ale teraz z tym już koniec.
Wyznałam wszystkim prawdę. Nadszedł czas, żebyś ty też to zrobił. Powiedz całą prawdę. Usiadł i popatrzył na nich przez swoje smukłe palce.
– Kiedy rozmawiałem ze śledczymi, nie ukrywałem tego, że senator przestał pić i prowadzić. Po prostu zbytnio tego nie podkreślałem policji, bo nie chciałem, żeby wypadek sprzed osiemnastu miesięcy, którego sprawca zbiegł, powrócił teraz, gdy senator Abbott i tak nie żyje.
Najwyraźniej FBI sądzi, że senator został zamordowany, bo przestał pić i prowadzić. Przypuszczam, że to opiera się na tym, co im powiedziałaś, Rachael?
– Tak.
– Szczerze mówiąc, jak dla mnie to brzmi mało przekonująco, na pewno nie dość wiarygodnie, żeby FBI wznowiło śledztwo. Musi być coś jeszcze. – Popatrzył znacząco na Jacka, który tylko potrząsnął głową. Nichols mówił dalej. – Dużo o tym myślałem i nie wierzę, że został zamordowany. Nie, to nie ma sensu. Uważam, że popełnił samobójstwo, oczywiście nie powiedziałem tego nikomu.
A wtedy ty przyszłaś i powiedziałaś mi, że zamierzasz wyznać winę swojego ojca, chciałaś wszystkim o tym opowiedzieć.
– Owszem, właśnie to zamierzałam zrobić, i niewykluczone, że zrobię.
– Chcesz wiedzieć, dlaczego powiedział mi, że wszystko ujawni, Rachael? – zapytał Nichols. Warkocz na chwilę zakręcił się wokół jej policzka i Nichols patrzył na niego. Potem powiedział powoli:
– Uważam, że senator Abbott powiedział mi o tym, bo chciał, żebym mu to wyperswadował.
– To ciekawa teoria – przyznał Jack. – Co mu pan odpowiedział?
– Powiedziałem mu, że najgorszy błąd, jaki mógłby popełnić, to ujawnić historię o zabiciu dziewczynki, ponieważ media rozszarpałyby go, robiąc z niego potwora. On nie był potworem, ale tak by się to skończyło. Media nie wzięłyby pod uwagę czegoś takiego jak nieskazitelny charakter, troska o każdego człowieka w tym kraju, daleko idące zmiany w ustawodawstwie, które przeprowadził.
Nie, media zignorowałyby wszystko, co dobre, uważając to za mało istotne. Powiedziałem mu, że zrujnowanie jego kariery będzie tylko pierwszym ciosem, który otrzyma. Potem będą plotki na temat jego rodziny, wyssane z palca historie i insynuacje. Zostałyby w to wciągnięte jego córki i ich rodziny.
Co do Abbottów, znaleźliby malkontentów, przeprowadzili wywiad z każdym, kto wystąpiłby przeciw tej rodzinie. Naturalnie partii nie jest potrzebny taki skandal.
– Ale senator Abbott zdawał sobie z tego sprawę – powiedział Jack. – Dokładnie to wszystko przemyślał, długo walczył ze sobą. Wiedział, co może się stać, a mimo to zdecydował się działać, nie zważając na twoje argumenty.
– Być może. Ale może słysząc, jak ktoś, czyli ja, mówi o tym głośno, występując w roli adwokata diabła, zmienił zdanie. Tak, jak powiedziałem, uważam, że naprawdę chciał, żebym go od tego odwiódł. Agencie Crowne, ja też walczyłem z całych sił, zastanawiając się w nieskończoność, czy wiara w senatora Abbotta była właściwą rzeczą, ale widzi pan, znałem człowieka, znałem jego serce.
Wiem też, że śmierć tej małej dziewczynki była okropnym wypadkiem, czymś, czego można było uniknąć gdyby on… cóż, gdyby w tym ułamku sekundy wszystko ułożyło się inaczej, ale lak się nie stało i dziecko umarło niepotrzebnie.
Próbowałem uzmysłowić mu, że to był wypadek, próbowałem uwolnić go z jego prywatnego piekła. Wahał się, pod koniec jego życia nigdy nie byłem pewny tego, co powie następnego dnia.
Będę szczery. Po prostu nie byłem pewny, o czym myślał w chwili śmierci. Przyznam, że posłużyłem się Rachael.
Powiedziałem mu, że media szczególnie będą nękać ciebie, Rachael, twoją matkę i jej rodzinę. Czy to w porządku mieszać cię do lego wszystkiego?
Teraz nie żyje, a my nigdy nie dowiemy się, co zamierzał zrobić – zamilkł, zaczął nerwowo przebierać palcami, stukając nimi o gładko ogolony policzek. – I w końcu, czy naprawdę zrezygnowałby ze stanowiska i wyznał wszystko publicznie? Nie wiem. Kiedy umarł, to stało się dyskusyjne. Nie wiem, co jeszcze mogę panu powiedzieć, agencie Crowne.
– Cóż, właśnie usiłujemy się tego dowiedzieć, Greg – powiedział Jack.