61

– Chwileczkę, Stef – powiedziała Laurel i spojrzała w dół na Rachael. – Powiedz mi, dlaczego nie wyznałaś winy senatora wczoraj wieczorem, kiedy miałaś ku temu doskonałą okazję.

– Przecież to jasne, Laurel – odparł Quincy. – W końcu zrozumiała, że będą ją uważać za zdrajczynię ojca, a pomysł z tą przeklętą fundacją, którą chciała powołać, legnie w gruzach.

Podtrzymuj rozmowę – Rachael wyczytała to w oczach Sherlock, więc powiedziała:

– Nie, nic z tych rzeczy. Tak naprawdę, stwierdziłam, że tylko Jimmy mógł wyznać publicznie fakt o tak poważnych konsekwencjach. To jego decyzja, nikogo innego.

– Mówisz prawdę? – zapytał Quincy.

– Leżę u twoich stóp. Dlaczego miałabym kłamać? Nagle w oczach Laurel pojawiły się łzy. Strażniczka więzienna nagle okazała skruchę z powodu zamordowania swojego brata? Łzy? Rachael patrzyła na nią. Co się z nią dzieje?

– To znaczy, że nie zawiodłam – powiedziała Laurel. A wiesz, że już pogodziłam się z tym, że tak jest?

Tak bardzo tobą gardziłam, Rachael. Tatuś nigdy by mi nie wybaczył, gdybyś jednak to powiedziała. Nigdy On uważał, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla niepowodzeń.

Tatuś? Jej ojciec? Ten bluźnierczy starzec, który rozłączył mojego ojca i moją matkę? Ale on nie żył, umarł kilka miesięcy temu, zmarł, zanim oni zamordowali Jimmy'ego.

– Ten stary drań – wybuchnął Quincy. – Skąd dowiedział się co zrobił Jimmy? Ja nie miałem o tym pojęcia, dopóki Jimmy nam me powiedział. – Quincy uderzył pięścią w otwartą dłoń – Do diabła, powinien był mi też powiedzieć. Byłem lojalnym synem. Ja zostałem, nie odszedłem do tego przeklętego Senatu Byłem synem, który robił wszystko, o co on poprosił. Cholerny stary drań.

Rachael i Sherlock ledwie oddychały.

– Uspokój się, Quincy. Ojciec nigdy mi nie powiedział jak się o tym dowiedział – przerwała mu Laurel. – Wiem że od czasu do czasu kazał go śledzić, wynajmował detektywów żeby go sprawdzili. Lubił wiedzieć, gdzie są wszystkie pionki na szachownicy, zawsze taki był.

– Przestań skomleć, Quincy – warknął Stefanos – To naprawdę nie wygląda najlepiej i nie pasuje do twojego arystokratycznego wizerunku.

– Zamknij mordę, skurwielu… Stefanos roześmiał się.

– Czyżbym słyszał zazdrość?

– Zazdrość, o co? – krzyknął Quincy. – Że ten starzec przerobił cię po swojemu dla własnych celów i oczekiwań, a ty mu na to pozwoliłeś?

– Zawsze uważałem, że to był jeden z lepszych pomysłów waszego ojca – odparł Stefanos.

Tymczasem Sherlock próbowała rozwiązać węzły na swoich nadgarstkach. Proszę, niech oni dalej mówią, niech wyrzucą to wszystko z siebie, niech rzucą się sobie do gardeł, tylko tego chcę. Jeszcze tylko trzy minuty, tyle powinno wystarczyć. Sherlock poruszała nadgarstkami, poczuła pieczenie i wilgoć, to była jej krew, ale to nie miało znaczenia. Znaleźli na jej kostce kaburę i zabrali jej Lady Colt, ale nie przeszukali wewnętrznych kieszeni marynarki, gdzie miała chusteczkę i scyzoryk.

– Tak, i przez piętnaście lat robił z Laurel idiotkę – powiedział Quincy. – Nigdy mi się to nie podobało, wiedziałem, co ludzie mówią za twoimi plecami. Ale ojciec zawsze śmiał się, kiedy słyszał plotki o twoich kochankach, o przesiadywaniu w barach, o zabawach z prostytutkami w tym małym domku, oddalonym ledwie pięć minut drogi od domu, w którym mieszkałeś z moją siostrą. Ty też się z tego śmiałaś, Laurel?

– Zawsze uwielbiałam teatr – powiedziała lekkim tonem. Sherlock znów poczuła, jak jej komórka wibruje. Dillon, to musiał być Dillon. Jest blisko, wiedziała, że po nią przyjdzie.

Stefanos zwrócił się do Rachael, uśmiechając się do niej.

– Nie masz pojęcia, o czym on mówi, prawda?

– Wiem tyko, że jesteś idiotą, który ugania się za spódniczkami.

– Przypuszczam, że wszyscy w to uwierzyli – powiedziała Laurel – Wizerunek Stefanosa jako kobieciarza – to był pomysł mojego ojca. Naprawdę się postarał dla mojego drogiego Stefa.

Ten podchwycił temat:

– To działało na naszą korzyść, bo wszyscy partnerzy w interesach uważali, że byłem tylko ograniczonym playboyem, którego kupił dla Laurel. Wielu z tych starych osłów zapraszało mnie do swoich weekendowych willi, gdzie afiszowali się swoimi kochankami, chwalili się, kogo ostatnio przelecieli, swobodnie opowiadali o swoich sprawach biznesowych. Nawet nie przyszło im do głowy, że stanowiłem dla nich zagrożenie, nie doceniali mnie. Ten cały seks, alkohol głupie intrygi! Kiedy ci wszyscy staruszkowie przyjeżdżali tutaj, do mojej małej kryjówki, wszystko nagrywałem. Uwielbiali czerwony aksamit. Nigdy nie zauważyli kamer. Staruszek był bardzo zadowolony. Cieszył się, oglądając filmy, które nakręciłem.

– A interesy szły coraz lepiej. – Laurel uśmiechnęła się znacząco.

– Odkąd staruszek nie żyje, tak bardzo się już nie przykładam – przyznał Stefanos. – To stało się męczące.

– Zanim tatuś naprawdę się rozchorował, powiedział mi co zrobił Jimmy – podjęła Laurel. – Chciał, żebym mu obiecała' ze dopilnuję, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Niepokoił się bo twierdził, że Jimmy jest wrażliwy jak dziecko i ma tendencję do wyrzutów sumienia. Niechętnie o tym mówił bo Jimmy był jego najstarszym synem, ale taka była prawda. Wychował słabeusza. Jimmy był podobny do naszej matki. To go zawstydzało.

– Cholera, Laurel, nasz stary był stuknięty. I wiesz, co jeszcze? Myślę, że zainteresował się Jimmym, kiedy ten zdecydował się kandydować do Senatu. Wiesz dlaczego? Bo to był pomysł Jimmy'ego, a nie jego. Nienawidził tego, że nie może go kontrolować.

– Teraz to nie ma znaczenia – stwierdziła Laurel. – Kiedy umierał, jeszcze raz poprosił, żebym mu obiecała, że to jest mój obowiązek. Zrobiłam to.

– I zobacz, do czego to doprowadziło – warknął Quincy. Jimmy nie żyje. Greg Nichols nie żyje. Te dwie suki wkrótce umrą, a my tu walczymy o nasze życie.

Masz na sumieniu wiele ciał, prawda, Laurel? Rachael zamarła. Stefanos spojrzał na bladą twarz żony.

– Obietnica, którą złożyłaś ojcu, była honorowa, Laurel. Tak, jak powiedziałaś, to, jaki naprawdę był, nie ma już znaczenia. Tylko my się liczymy i zrobimy to, co musimy zrobić żeby przeżyć. Żeby wygrać.

– Tatuś był ważny. Znaczył więcej niż ktokolwiek inny – powiedziała Laurel z namiętnością w głosie. Podeszła do Rachael i uklękła obok niej. – Po śmierci tatusia twoja matka pomyślała, że może w końcu coś zyskać, więc wysłała cię do senatora, a ten żałosny głupiec uznał, że jesteś darem niebios.

– Adoptował tę czarownicę! – krzyknął Quincy. – Nie mogłem uwierzyć, że to zrobił i do tego tak szybko.

– Tak, Jimmy nigdy nie troszczył się o pieniądze, prawda?

– Spojrzała na brata. – Koniec końców nie troszczył się też o rodzinę. Stał się dla nas zagrożeniem. – Dotknęła palcami policzka Rachael. – A teraz ty zginiesz w wypadku samochodowym, zupełnie jak on, a my przeżyjemy. Laurel powoli wstała, zmierzała w kierunku Stefanosa, który stał obok kominka.

Bez butów wyglądała na znacznie niższą, ubraną bez gustu, krępą matroną w kabaretkach. Wyglądała na zmęczoną, starą, a jej szminka dawno się starła, a kosmyk szorstkich włosów opadał na policzek. Stefanos chwycił ją za rękę i pocałował, po czym dotknął kciukami jej brwi.

– Wszystko będzie dobrze, matia mon. Quincy i ja zapakujemy panie do samochodu agentki i wyślemy w ich ostatnia podroż. W FBI podniesie się raban, ale cóż będą mogli zrobić? Nie mają przeciwko nam dowodów. Mają przypuszczenia, pobożne życzenia, ale z tym już poradzą sobie nasi prawnicy.

Stefanos odwrócił wzrok w stronę Rachael i Sherlock. Jego ciemna brew uniosła się.

– Czas sprawdzić, czy istnieje życie wieczne, moje panie – powiedział i wyjął swoją trzydziestkę ósemkę.

Загрузка...