3

Obudził się tak samo jak zwykle. Bez przewracania się z boku na bok, bez dosypiania, bez zastanawiania się, czy jeszcze chwilę poleżeć, czy już ruszyć do akcji. Po prostu otworzył oczy, stwierdził, że już jest jasno, i wstał od razu, jakby nie chciał uronić ani chwili z nowego dnia.

Sypialnia była pusta, rzadko się to zdarzało o tej porze, ale zdarzało. Wyszedł na korytarz, rozejrzał się. W domu było cicho, nie słyszał krzątaniny, nie słyszał radia ani telewizora. Miał ochotę pójść do łazienki, zamiast tego stanął przy schodach prowadzących na dół i zawahał się. Patrzył w dół, zastanawiając się, czy zawołać, czy raczej zejść niepostrzeżenie i sprawdzić, co się dzieje na dole. Kilkanaście drewnianych stopni kusiło. Postanowił zejść po cichu.

Usiadł na najwyższym i kilka sekund czekał, co się stanie. Nic się nie stało, więc zsunął się na niższy schodek i znowu zastygł. I znowu nic się nie stało. Rozejrzał się, ale nic nie zakłócało pustki i ciszy. Postanowił skorzystać z okazji i tą samą techniką, zsuwając się na pupie z kolejnych stopni, znalazł się na dole.

Wcześniej miał plan, żeby zajrzeć do kotłowni, najbardziej tajemniczego miejsca w domu, ale za bardzo podniecił go zjazd po stopniach i zapomniał. Nie dość, że furtki przy schodach były otwarte i mógł w końcu zejść sam, po raz pierwszy w życiu, to jeszcze pamiętał, jak trzeba schodzić. Był z siebie dumny.

– Mamo, ja sam idem! – krzyknął. – Mamo, dzień! Sam idem po schodach, na pupie. Nie krzycz – dodał na wszelki wypadek, gdyby się okazało, że jednak zrobił coś, czego nie wolno.

W domu na Równej było pusto i cicho.

Загрузка...