16

Helena Szacka od dwóch godzin nie zaznaczyła upływu czasu nad listwą podłogową, ponieważ głęboko spała. Nie wyglądała na zastraszoną do granic zezwierzęcenia ofiarę porwania, nie spała z półotwartymi oczami, nie zrywała się co chwila, nie wierciła, nie zwinęła się w kłębek, pochlipując przez sen.

Ot, śpiąca nastolatka. Wygięta w dziwnej pozycji, ale w zasadzie na brzuchu, jedna ręka uwięziona pod ciałem, druga zwisająca z łóżka. Pochrapywała cicho, jak ktoś, kogoś zmorzył sen po całym dniu wyczerpującej aktywności fizycznej. Ten zdrowy sen był w stu procentach sztuczny, zaindukowany środkami, którymi bogato naszprycowano shake’a. Porywacze słusznie uznali, że nie ma takiej sytuacji, w której szesnastolatka nie wydudliłaby czekoladowego deseru.

Dawka była dobrana do jej wagi i obliczona tak, żeby dziewczyna odzyskała przytomność po paru godzinach.

To dawało wystarczająco wiele czasu na dokładne przygotowania, żeby prokurator Teodor Szacki mógł w odpowiedniej chwili i ze wszystkimi szczegółami obejrzeć śmierć swojej córki.

Загрузка...