Piątek, 7 listopada 2003 r. 00. 01
Wokół niej wirowała krew. Jane próbowała płynąć. Unosiła się na wodzie, poruszając nogami, chociaż czuła, że robią się coraz cięższe. Jej głowa zapadła się pod lustro wody. Nozdrza wypełnił zapach krwi. Wkrótce poczuła też jej metaliczny smak.
Zaczęła się dławić. Uszy wypełniał ryk motorówki.
Mężczyzna zawracał. Robił pętlę. Chciał jeszcze raz najechać na Jane.
Żeby skończyć to, co zaczął.
Obudziła się z krzykiem. Zdezorientowana rozejrzała się po zalanej księżycową poświatą sypialni. Ponieważ przewracała się w czasie snu, prześcieradło owinęło jej się wokół nóg.
Usiadła z trudem i jęknęła, czując tępy ból. Szybko odrzuciła kołdrę.
Znowu krzyknęła. Krew poplamiła koszulę, pościel, nogi.
Było jej tak dużo, że zaczęła tonąć.
Przez chwilę patrzyła w dół, nie mając pojęcia, co robić.
Znowu poczuła ból, i to przywróciło jej możliwość dziaIania. Dziecko! Mogła stracić dziecko!
– Nie!!!
Ze skamleniem przelazła przez łóżko i sięgnęła po telefon. Natychmiast wybrała 911. Jednak kiedy usłyszała głos dyspozytora, miała spore problemy z wytłumaczeniem, co się z nią dzieje. Bełkotała i płakała, wiedząc, że wygląda to tak, jakby się porządnie upiła. Starała się skoncentrować, ale przed oczami wciąż miała tańczące światełka.
I nagle znowu ten ryk. A potem ciemność.