ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY PIĄTY

Czwartek, 13 listopada 2003 r. 17. 30


Stacy siedziała przy biurku i patrzyła na przeciwległą ścianę. Dave zawsze miał wszystko najlepsze: samochód, dom, ubrania. Lubił też podróżować. Często jeździł do Las Vegas. Wspominał, że był parę razy na wyścigach w Santa Anita w Kalifornii.

Nigdy jednak nie uważała go za hazardzistę.

Kiedy to się zaczęło? – zastanawiała się. Czy w czasie pierwszej wizyty w Las Vegas? A może na wyścigach czy przy pierwszych zakładach piłkarskich? Kiedy niewinna rozrywka przeistoczyła się w zabójczy nałóg?

Z tego, co powiedział Benny, wynikało, że Dave nie uważa hazardu za zabawę. Wyglądało na to, że ma z tym poważny problem, nad którym nie potrafi zapanować.

W Teksasie traktowano hazard jako pomniejsze przestępstwo, za które groziło co najwyżej do pięciuset dolarów grzywny, jednak Dave był zamieszany w coś poważniejszego. Benny wspominał o powiązaniach z bukmacherem, który z kolei miał kontakty ze światem przestępczym. To właśnie na niego policja urządziła zasadzkę, a Dave należał do jego dłużników. Był mu winien tak dużo, że nie dał rady go spłacić.

Dlaczego okazał się aż tak głupi?

Zaczęła się zastanawiać, czy to możliwe, żeby policja popełniła błąd. Po chwili potrząsnęła głową. Jeśli Benny przyszedł do niej, by o tym pogadać, to znaczyło, że miał poważne dowody przeciwko Dave’owi. Domyślała się też, że będzie chciał mu je przedstawić, by zmusić go do współpracy.

Kiedy o tym myślała, przypomniała jej się zamordowana prostytutka. Miała wrażenie, że gdzieś już ją widziała. Że było w niej coś znajomego…

Ta myśl nie przestawała jej męczyć. Może powinna się nad tym zastanowić. Benny mógłby jej pomóc, znał przecież świetnie to środowisko. Spojrzała na zegarek. Miała jeszcze czas. Wyglądało na to, że szefowi wcale się nie spieszy.

Szybko wybrała numer komórki Benny’ego.

– Halo, tu porucznik Rodriguez – odpowiedział niemal natychmiast.

– Cześć, Benny. Tu Stacy. Chciałam cię zapytać o tę zabitą prostytutkę. Masz jej papiery?

– Tak, jest tego sporo. Czego potrzebujesz?

– Czy ja wiem, zdjęcia, informacje…

– Jasne. Jestem do dyspozycji. – Urwał na chwilę. – Możesz mi powiedzieć, po co ci to wszystko?

Gdy wyjaśniła, co jej chodzi po głowie, usłyszała po drugiej stronie ciche westchnienie.

– Ciekawe – mruknął Benny. – Wiesz co, zanim do mnie przyjedziesz, sprawdź na biurku Libermana albo Maca. Mają większość materiałów.

Stacy podziękowała i rozłączyła się. Podeszła do biurka Maca i zaczęła przeglądać leżące tam rzeczy.

Wkrótce znalazła grubą kopertę z aktami Gwen Noble. Zaczęła zapoznawać się z jej zawartością. Pierwsze aresztowanie w wieku szesnastu lat za nagabywanie mężczyzn. Potem następne.

Wszystko to wydawało się typowe. Nic nie rzuciło jej się w oczy. Zostawiła więc papiery i sięgnęła po zdjęcia zamordowanej.

I nareszcie zobaczyła to, co powinna była już dawno zauważyć.

Sassy miała na szyi krzyżyk, taki jak ten od Jane. Z macicy perłowej, wysadzany turkusami, ze złotym łańcuszkiem. Stacy dała go wtedy żebraczce, która znalazła ciało w pojemniku na śmieci.

Teraz uważnie przyjrzała się twarzy zamordowanej. Sassy miała dwadzieścia cztery lata, a żebraczka musiała być znacznie starsza. Czy jednak na pewno? Przecież była brudna, co zawsze bardzo postarzało, no i mówiła bardzo niewyraźnie, więc Stacy nie mogła stwierdzić, czy ma młody, czy też stary głos.

Nagle przypomniała sobie jej ręce. Tak, były czyste i wręcz wypielęgnowane. Już wtedy zauważyła, że zupełnie do niej nie pasują, ale potem przestała się nad tym zastanawiać.

Przecież wszystko się zgadzało.

Nie chciała uwierzyć, że to iluzja. Sztuczka, którą ktoś specjalnie przygotował.

A to skurwysyn! – pomyślała. Zaczęła szybko przeglądać zdjęcia, aż w końcu zatrzymała się na zbliżeniu szyi zamordowanej. Na widok naszyjnika wstrzymała oddech.

Nie, to nie był taki sam naszyjnik. To był ten sam, który oddała brudnej kobiecie, przekonana, że ma przed sobą nieszczęsną ofiarę losu. Żebraczkę, która przez przypadek dostarczyła im kolejnego dowodu winy Iana Westbrooka. Zapewne ktoś ją wynajął, żeby pokazała im, gdzie mają szukać Lisette Gregory.

A teraz ten sam człowiek ją zabił.

Czy po to, żeby ją uciszyć?

Stacy skoczyła na równe nogi. Mac! Musiała się z nim jak najszybciej skontaktować.

Zamarła, przypomniawszy sobie coś, co jej wcześniej powiedział.

„Niektórzy zrobią wszystko dla pieniędzy”.

Dave miał kłopoty i rozpaczliwie potrzebował pieniędzy. Tych, które należały do Jane. Dlatego ukartował to wszystko.

„Niektórzy zrobią wszystko dla pieniędzy”.

A jeśli w grę wchodzi jeszcze miłość, cała sprawa staje się bardzo niebezpieczna. Śmiertelnie niebezpieczna.

Do czego mógł się posunąć Dave, żeby zdobyć Jane, a przez to również jej miliony? Czy byłby zdolny do kolejnych zbrodni?

Stacy potrząsnęła głową. Jakoś nie mogła w to uwierzyć. Wszystko jednak doskonale do siebie pasowało. Dave znał Jane i miał dostęp do jej mieszkania, znał również rozkład jej dnia i przyzwyczajenia. No i świetnie wiedział, jak grać na jej uczuciach – na jej fobiach i nadziejach. Przypomniała sobie jego minę, kiedy siedział w szpitalu przy łóżku Jane. Czy bolał nad tym, co się stało z jej siostrą? Czy może nad tym, do czego sam doprowadził?

Otworzyła komórkę i wybrała numer Maca.

– To Dave Nash stoi za tymi morderstwami -powiedziała po tym, jak odebrała informację z poczty głosowej. – Prześladuje też Jane. To on jest tym facetem, którego bał się Doobie. To on podrzucił ubrania do pracowni Jane. Jestem pewna. – Aż zadrżała, myśląc o tym, co to znaczy. – A teraz jest u Jane, ale na szczęście jeszcze nie wie, że my wiemy o nim. Jadę tam teraz. Dołącz do mnie, jak tylko będziesz mógł.

Zakończyła, ale jej komórka odezwała się jeszcze jednym krótkim sygnałem. Nieodebrane połączenie. Spojrzała na ekranik. Jane. Dziesięć minut temu.

Z bijącym sercem zadzwoniła do siostry. Odebrał Dave. Mówił przyciszonym tonem.

Postanowiła udawać idiotkę i nic nie wspominać o telefonie. Jeśli to Dave dzwonił, na pewno jej o tym powie.

– Cześć, tu Stacy – powiedziała. – Dzwonię, żeby dowiedzieć się, co słychać.

– Cześć. Szybko oddzwoniłaś.

– To ty dzwoniłeś? – spytała z uczuciem olbrzymiej ulgi.

– A kto inny? Pomyślałem, że chcesz wiedzieć, jak tam Jane. Ogólnie wszystko w porządku. Obudziła się jakiś czas temu i wypiła herbatę.

– Mogę ją prosić?

– Może później? Teraz znowu zasnęła.

Stacy wypuściła nagromadzone w płucach powietrze. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak bardzo była spięta.

– Jest z nią Ranger?

– Mhm, tak. Chciało jej się śmiać.

– Zdaje się, że zrobiłam się ostatnio bardzo nerwowa. Posłuchaj… – Urwała na chwilę. – Nie zamykaj go w klatce, na wypadek, gdyby Jane potrzebowała ochrony.

– Czy chcesz mi coś powiedzieć?

Chodziło raczej o to, czego on jej nie chciał powiedzieć.

Być może jednak nie miał jej nic do przekazania. Przecież od hazardu do mordowania kolejnych kobiet jest jeszcze długa droga.

– Nie. Jak mówiłam, zrobiłam się potwornie nerwowa. Ta cała sprawa nieźle mi daje w kość.

Rozłączyła się i zaczęła myśleć o przebiegu rozmowy. Szukała w głosie Dave’a choćby najmniejszego śladu winy, ale nie udało jej się go znaleźć. Przyjaciel zachowywał się tak jak zawsze.

To jednak niewiele znaczyło, wziąwszy pod uwagę wydarzenia ostatnich trzech tygodni.

Miała do czynienia z niezwykle sprytnym przestępcą. Problem polegał na tym, że wciąż nie była przekonana, czy jest nim Dave.

Mogła wezwać posiłki i wtedy miałaby do dyspozycji co najmniej sześciu policjantów. Gdyby jednak okazało się, że popełniła błąd, szef wyrzuciłby ją z pracy na zbity pysk.

Dave nie miał jeszcze pojęcia, że wpadła na jego ślad, a to znaczyło, że Jane chwilowo nic nie grozi. Stacy nie chciała obudzić jego podejrzeń. Bała się, że zrobi wtedy coś nieobliczalnego.

Zapewne w tej chwili wydawało mu się, że ma już wszystko za sobą. To tłumaczyło jego pewny siebie ton. Dave już czuł się zwycięzcą.

Zrobił swoje i teraz oczekiwał nagrody.

Stacy odetchnęła głęboko. Szybko jeszcze raz wszystko przemyślała. Od mieszkania siostry dzieliło ją pół godziny jazdy. Istniało prawdopodobieństwo, że Mac zjawi się tam pierwszy i wtedy stanie w obronie Jane.

Chwyciła kurtkę i podbiegła do drzwi. Kitty aż wstała, kiedy ją zobaczyła.

– Kapitan jest już wolny. Kazał…

– Nie teraz. Zajrzę do niego…

– Teraz, Killian. – Szef stanął w drzwiach swojego gabinetu i spojrzał na nią ponuro.

Popatrzyła na zegarek, czując, jak serce łomoce jej w piersi.

– Ale mam coś ważnego. Moja siostra…

– Tak, twoja siostra – przerwał jej. – Właśnie o niej chcemy porozmawiać. – Zauważyła dwóch mężczyzn, którzy stanęli za nim. Szef wyczuł ich obecność i skinął głową do tyłu. – To śledczy Williams i Cooper z wydziału wewnętrznego. Chcieliby z tobą zamienić parę słów.

Загрузка...