ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY TRZECI

Czwartek, 13 listopada 2003 r. 16. 30


Stacy dotarła do budynku Urzędu Miasta w rekordowym czasie. Szybko też znalazła się w swoim wydziale.

– Czy kapitan jest wolny? – spytała Kitty. Sekretarka przerwała na chwilę żucie gumy.

– Nie. Ma spotkanie z Williamsem i Cooperem z Wydziału Wewnętrznego.

Spotkanie z policjantami z tego wydziału nigdy nie oznaczało niczego dobrego.

Czyżby dzisiaj chodziło właśnie o nią? O to, jak ostatnio postępowała?

Stacy starała się zachować spokój.

– Po co przyjechali?

– Pewnie chodzi ci o to, do kogo się przyczepią. Trudno zgadnąć. – Kitty wzruszyła ramionami.

– Daj mi znać, jak szef będzie wolny, dobra?

– Jasne.

– Widziałaś gdzieś Maca?

– Wyszedł jakiś kwadrans temu. Miał zajrzeć do koronera, a potem do domu. Możesz do niego zadzwonić na komórkę.

Stacy machnęła ręką i ruszyła do swego pokoju. Dzień, który zaczął się tak fatalnie, mógł skończyć się jeszcze gorzej. Jeśli kapitan chciał się z nią widzieć, a teraz siedzieli u niego faceci z wydziału wewnętrznego, to na pewno chodziło o nią. Czyżby Mac powiedział jednak kapitanowi o tym, że pokazała Jane fragment filmu? A może chodziło tylko o to, że zabrała siostrę na spotkanie operacyjne z Doobiem?

Tak czy owak, sprawa nie wyglądała zbyt różowo.

– Cześć, Stacy. Czy w dalszym ciągu dajesz popalić wszystkim facetom z wydziału zabójstw?

Obejrzała się za siebie. To był porucznik Benny Rodriguez. Skoro tylko go zobaczyła, natychmiast przypomniała sobie list od niego. Tyle miała na głowie, że w końcu zapomniała się z nim skontaktować.

– Staram się. – Roześmiała się. – A co u ciebie? Ciągle jesteś postrachem obyczajówki?

– Jak zawsze, chaquita - zakończył po hiszpańsku.

Stacy nie dała się na to nabrać. Wiedziała, że wychował się na Wschodnim Wybrzeżu i studiował na jednym z tamtejszych uniwersytetów. Zdecydował się na przeprowadzkę po to, żeby powrócić do korzeni.

– Masz coś dla mnie? – Zaprosiła go gestem do swego pokoju. – Może kawy?

– Nie, dzięki. Przyszedłem sprawdzić, jak wam się powodzi.

– No i co?

– Zaparło mi dech w piersiach.

– To z powodu McPhersona. Czasami zapomina się wykąpać. Nabrał u was tego przyzwyczajenia.

Benny roześmiał się.

– Jak zawsze czarująca! – Zaraz jednak spoważniał.

– Przyszedłem do Maca w sprawie tej zabitej prostytutki, a przy okazji chciałem się spotkać z tobą. Możemy pogadać na osobności?

Stacy skinęła głową i spojrzała na Campa, który dzielił pokój z nią i Makiem. Wrócił właśnie ze zwolnienia i przeglądał stos papierów, które zgromadziły się na jego biurku.

Stacy zaprowadziła gościa do pokoju przesłuchań.

– Dobra, wal śmiało.

– Jesteś przyjaciółką Dave’a Nasha, prawda?

– Dave’a? Jasne.

Nie zdziwiła się, że Benny zna Dave’a. Policja, a zwłaszcza obyczajówka, często zwracała się do niego z różnymi sprawami. Poza tym niektórzy policjanci byli jego pacjentami.

– Sprawdzamy właśnie jednego z bukmacherów z Dallas. Ma olbrzymie powiązania ze światem przestępczym. Zajmował się narkotykami, prostytucją i różnymi tego rodzaju rzeczami.

– Jest w gangu.

– Na to wygląda. – Urwał na chwilę. – Chodzi o to, że miał częste kontakty z Dave’em Nashem.

Stacy nie mogła uwierzyć własnym uszom. Czy to możliwe, żeby Dave zajmował się hazardem?

Hazard był zabroniony w Teksasie. Prawo pozwalało grać na pieniądze jedynie we własnym domu.

– To nie wszystko. – Benny zmarszczył brwi. – Wygląda też na to, że sporo ostatnio przegrał i że bardzo potrzebuje pieniędzy.

Cholera, jak to możliwe, żeby Dave był tak głupi?

– Poznałem Dave’a i wiem, że to fajny facet, ale nie mogę go chronić. Będziemy musieli go wziąć na przesłuchanie i trochę przycisnąć. Jak to się stanie, przekaż mu, że jest mi przykro.

Загрузка...