Czwartek, 13 listopada 2003 r. 16. 30
Stacy dotarła do budynku Urzędu Miasta w rekordowym czasie. Szybko też znalazła się w swoim wydziale.
– Czy kapitan jest wolny? – spytała Kitty. Sekretarka przerwała na chwilę żucie gumy.
– Nie. Ma spotkanie z Williamsem i Cooperem z Wydziału Wewnętrznego.
Spotkanie z policjantami z tego wydziału nigdy nie oznaczało niczego dobrego.
Czyżby dzisiaj chodziło właśnie o nią? O to, jak ostatnio postępowała?
Stacy starała się zachować spokój.
– Po co przyjechali?
– Pewnie chodzi ci o to, do kogo się przyczepią. Trudno zgadnąć. – Kitty wzruszyła ramionami.
– Daj mi znać, jak szef będzie wolny, dobra?
– Jasne.
– Widziałaś gdzieś Maca?
– Wyszedł jakiś kwadrans temu. Miał zajrzeć do koronera, a potem do domu. Możesz do niego zadzwonić na komórkę.
Stacy machnęła ręką i ruszyła do swego pokoju. Dzień, który zaczął się tak fatalnie, mógł skończyć się jeszcze gorzej. Jeśli kapitan chciał się z nią widzieć, a teraz siedzieli u niego faceci z wydziału wewnętrznego, to na pewno chodziło o nią. Czyżby Mac powiedział jednak kapitanowi o tym, że pokazała Jane fragment filmu? A może chodziło tylko o to, że zabrała siostrę na spotkanie operacyjne z Doobiem?
Tak czy owak, sprawa nie wyglądała zbyt różowo.
– Cześć, Stacy. Czy w dalszym ciągu dajesz popalić wszystkim facetom z wydziału zabójstw?
Obejrzała się za siebie. To był porucznik Benny Rodriguez. Skoro tylko go zobaczyła, natychmiast przypomniała sobie list od niego. Tyle miała na głowie, że w końcu zapomniała się z nim skontaktować.
– Staram się. – Roześmiała się. – A co u ciebie? Ciągle jesteś postrachem obyczajówki?
– Jak zawsze, chaquita - zakończył po hiszpańsku.
Stacy nie dała się na to nabrać. Wiedziała, że wychował się na Wschodnim Wybrzeżu i studiował na jednym z tamtejszych uniwersytetów. Zdecydował się na przeprowadzkę po to, żeby powrócić do korzeni.
– Masz coś dla mnie? – Zaprosiła go gestem do swego pokoju. – Może kawy?
– Nie, dzięki. Przyszedłem sprawdzić, jak wam się powodzi.
– No i co?
– Zaparło mi dech w piersiach.
– To z powodu McPhersona. Czasami zapomina się wykąpać. Nabrał u was tego przyzwyczajenia.
Benny roześmiał się.
– Jak zawsze czarująca! – Zaraz jednak spoważniał.
– Przyszedłem do Maca w sprawie tej zabitej prostytutki, a przy okazji chciałem się spotkać z tobą. Możemy pogadać na osobności?
Stacy skinęła głową i spojrzała na Campa, który dzielił pokój z nią i Makiem. Wrócił właśnie ze zwolnienia i przeglądał stos papierów, które zgromadziły się na jego biurku.
Stacy zaprowadziła gościa do pokoju przesłuchań.
– Dobra, wal śmiało.
– Jesteś przyjaciółką Dave’a Nasha, prawda?
– Dave’a? Jasne.
Nie zdziwiła się, że Benny zna Dave’a. Policja, a zwłaszcza obyczajówka, często zwracała się do niego z różnymi sprawami. Poza tym niektórzy policjanci byli jego pacjentami.
– Sprawdzamy właśnie jednego z bukmacherów z Dallas. Ma olbrzymie powiązania ze światem przestępczym. Zajmował się narkotykami, prostytucją i różnymi tego rodzaju rzeczami.
– Jest w gangu.
– Na to wygląda. – Urwał na chwilę. – Chodzi o to, że miał częste kontakty z Dave’em Nashem.
Stacy nie mogła uwierzyć własnym uszom. Czy to możliwe, żeby Dave zajmował się hazardem?
Hazard był zabroniony w Teksasie. Prawo pozwalało grać na pieniądze jedynie we własnym domu.
– To nie wszystko. – Benny zmarszczył brwi. – Wygląda też na to, że sporo ostatnio przegrał i że bardzo potrzebuje pieniędzy.
Cholera, jak to możliwe, żeby Dave był tak głupi?
– Poznałem Dave’a i wiem, że to fajny facet, ale nie mogę go chronić. Będziemy musieli go wziąć na przesłuchanie i trochę przycisnąć. Jak to się stanie, przekaż mu, że jest mi przykro.