ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY PIĄTY

Niedziela, 4 lutego, godz. 2.00

– Minnie! – krzyknęła Jaye i podbiegła do drzwi. – Czy to ty?! Jesteś tam?!

– Ciszej, to ja – odpowiedziała dziewczynka. – Nic ci nie jest?

Jaye przycisnęła się mocniej do drzwi.

– Jestem strasznie głodna. Od jakiegoś czasu nie dawał mi nic do jedzenia.

– Wiem, przyniosłam ci coś. – Jaye usłyszała szelest sreberka z folii aluminiowej. – Mam czekoladę. Ukradłam, kiedy sobie poszedł.

Wsunęła ją dołem pod drzwiami. Tabliczka z trudem zmieściła się w małym otworze. Jaye niemal ją wyrwała. Zjadła szybko połowę, a następnie rozkoszowała się małymi kawałkami.

– O co mu chodzi? – spytała. – Czy chce mnie zagłodzić?

– Sama nie wiem, co robił. Nic nie słyszałam. Ostatnio uważa, żeby mnie nie wypuszczać.

– Ale teraz ci się udało!

– Tak, oszukałam go i uciekłam. – Zniżyła głos do drżącego szeptu. – Jestem coraz silniejsza, Jaye. Naprawdę. I coraz odważniejsza. Poznaję jego słabości. Nie pozwolę, żeby zrobił ci coś złego.

Oczy Jaye napełniły się łzami. Nagły strach sparaliżował jej ciało. Coś się zmieniło. Nie chodzi tylko o jedzenie, ale o coś więcej. Poczuła, że wszystko zbliża się do końca. Zostało jej mało czasu.

– Obiecaj, Minnie… Obiecaj, że nie pozwolisz mnie zabić.

– Obiecuję, Jaye! Nie pozwolę, żeby cię skrzywdził. – Dziewczynka zamilkła na kilkanaście sekund, a potem dodała nabrzmiałym z emocji głosem: – Kocham cię, Jaye. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.

Загрузка...