Rozdział 99

Fontaine uderzał pięścią w dłoń. Krążył po pokoju konferencyjnym i patrzył na wirujące światła w kopule Krypto.

– Wyłącz komputer! Do cholery, wyłącz komputer!

W drzwiach pojawiła się Midge. Powiewała świeżym wydrukiem.

– Dyrektorze! Strathmore nie może wyłączyć TRANSLATORA!

– Co takiego? – chórem wykrzyknęli Fontaine i Brinkerhoff.

– Już próbował, proszę pana! – Midge podniosła wydruk. – Cztery razy! TRANSLATOR wykonuje jakąś nieskończoną pętlę.

– Chryste! – jęknął dyrektor. Odwrócił się i znów wyjrzał przez okno.

Rozległ się ostry dzwonek telefonu.

– To na pewno komandor! – dyrektor podniósł ramiona. – Najwyższa pora!

Brinkerhoff szybko podniósł słuchawkę.

– Biuro dyrektora.

Fontaine wyciągnął rękę po telefon, ale Brinkerhoff spojrzał na Midge. Wydawał się zakłopotany.

– Midge, to Jabba. Chce z tobą rozmawiać.

Dyrektor spojrzał na Midge, która już szła przez pokój. Sama włączyła głośnik.

– Słucham.

– Midge, jestem w głównym banku danych – rozległ się metaliczny głos Jabby. – Dzieje się tu coś dziwnego. Zastanawiałem się, czy…

– Do cholery, Jabba! – Midge straciła zimną krew. – Przecież to właśnie usiłowałam ci powiedzieć!

– To może być drobiazg – zastrzegł się Jabba – ale…

– Przestań pleść! To nie jest drobiazg! Cokolwiek się tam dzieje, to bardzo, bardzo poważna sprawa! Moje dane nie są spieprzone, nigdy nie były i nie będą. – Midge chciała już odłożyć słuchawkę, ale uniosła ją znowu. – Hej, Jabba? Żeby nie było żadnych niespodzianek… to Strathmore ominął filtry Gauntlet.

Загрузка...