Rozdział 42

Susan nerwowo przechadzała się po Węźle nr 3. Gorzko żałowała, że nie zdemaskowała Hale’a, gdy miała okazję.

– Stres jest groźny dla życia, Sue – odezwał się Greg, siedząc przy swoim terminalu. – Może lepiej powiedz, co cię gnębi.

Susan zmusiła się, by usiąść. Pomyślała, że Strathmore powinien już był skończyć rozmowę i przyjść tutaj, ale się nie pojawił. Usiłowała zachować spokój. Spojrzała na ekran komputera. TRACER nie przesłał wiadomości. To była już druga próba, lecz teraz nie miało to znaczenia. Znała już odpowiedź: GHALE@crypto.nsa.gov.

Zerknęła w kierunku gabinetu Strathmore’a. Nie mogła dłużej czekać. Pora przerwać mu rozmowę telefoniczną. Wstała i ruszyła do drzwi.

Hale nagle się czymś zaniepokoił, najwyraźniej zwrócił uwagę na jej dziwne zachowanie. Szybko przebiegł przez pokój i pierwszy dotarł do drzwi. Skrzyżował ramiona i zablokował przejście.

– Powiedz mi, o co chodzi – zażądał. – Coś tutaj dzisiaj dzieje się dziwnego. Co jest grane?

– Daj mi przejść – powiedziała Susan, starając się zachować spokój. Czuła, że coś jej grozi.

– Odpowiedz – naciskał. – Strathmore praktycznie wyrzucił Chartrukiana z pracy za to, że robił, co do niego należy. Nad czym pracuje TRANSLATOR? Nie mamy żadnych testów diagnostycznych, których wykonanie wymaga osiemnastu godzin pracy. To lipa, i ty dobrze o tym wiesz. Powiedz mi, co się dzieje.

– Zejdź mi z drogi, Greg – odrzekła, mrużąc oczy. Dobrze wiesz, co się dzieje!Muszę iść do łazienki.

Hale uśmiechnął się ironicznie. Poczekał jeszcze chwilę, po czym ustąpił.

– Przepraszam, Sue. Tylko żartowałem.

Susan wyminęła go i wyszła z Kojca. Gdy przechodziła obok szklanej ściany, czuła na sobie wzrok Hale’a.

Niechętnie skierowała się w stronę łazienki. Była zmuszona nadłożyć drogi przed pójściem do Strathmore’a. Greg Hale nie powinien niczego podejrzewać.

Загрузка...