Rozklekotana vespa z trudem pokonała podjazd prowadzący do wejścia na lotnisko. Przez całą drogę Becker zaciskał dłonie na kierownicy tak mocno, że zbielały mu kostki. Dotarł na lotnisko kilka minut po drugiej.
Wjechał na chodnik przed wejściem i zeskoczył w biegu z motocykla, który przewrócił się na trotuar, głośno zawarczał i zgasł. Becker pobiegł na uginających się nogach w kierunku obrotowych drzwi. Nigdy więcej, przysiągł sobie.
Jaskrawo oświetlony terminal był niemal całkowicie wyludniony. Becker zauważył tylko sprzątacza froterującego podłogę. Po przeciwnej stronie sali kontrolerka zamykała właśnie stanowisko Iberia Airlines. Becker uznał to za zły omen. Podbiegł do lady.
– El vuelo a los Estados Unidos?
Przystojna kobieta z Andaluzji uniosła głowę i uśmiechnęła się do niego przepraszająco.
– Acaba de salir. Właśnie odleciał – jej słowa przez dłuższą chwilę wisiały w powietrzu.
Spóźniłem się. Becker nieświadomie się przygarbił.
– Czy były wolne miejsca dla pasażerów bez rezerwacji?
– Mnóstwo – uśmiechnęła się. – Samolot był prawie pusty. Są również miejsca na jutrzejszy lot o ósmej…
– Chciałbym się dowiedzieć, czy moja znajoma poleciała tym samolotem. Nie miała rezerwacji.
– Przykro mi, proszę pana – kobieta zmarszczyła brwi. – Było paru pasażerów bez rezerwacji, ale nasze przepisy zakazują ujawniania takich informacji.
– To bardzo ważne – nalegał Becker. – Muszę tylko wiedzieć, czy poleciała tym samolotem. To wszystko.
– Kłótnia zakochanych? – popatrzyła na niego ze współczuciem.
Becker chwilą się zastanowił, po czym uśmiechnął się z zawstydzeniem.
– Czy to takie widoczne?
– Jak się nazywa? – kobieta mrugnęła do niego porozumiewawczo.
– Megan – odpowiedział Becker smutnym tonem.
– A czy ma jakieś nazwisko? – uśmiechnęła się. Becker wypuścił powietrze z płuc. Ma, ale ja go nie znam!
– To dość skomplikowana sprawa. Powiedziała pani, że samolot był prawie pusty. Gdyby pani mogła…
– Bez nazwiska naprawdę nie jestem w stanie…
– Może inaczej – Becker wpadł na pomysł. – Czy ma pani dyżur przez całą noc?
– Od siódmej do siódmej – kiwnęła głową.
– Może zatem zwróciła pani na nią uwagę. To młoda dziewczyna, ma jakieś piętnaście lub szesnaście lat, ufarbowane włosy… – Becker nie skończył zdania. Poniewczasie zdał sobie sprawę, jaki popełnił błąd.
– Pana dziewczyna ma tylko piętnaście lat? – zmierzyła go surowym spojrzeniem.
– Nie – jęknął Becker. – To znaczy…
Cholera, zaklął pod nosem.
– Bardzo proszę o pomoc, to naprawdę ogromnie ważne.
– Przykro mi – odrzekła zimno kobieta za ladą.
– To wcale nie jest tak, jak się pani wydaje. Gdyby pani zechciała…
– Dobranoc, proszę pana. – Opuściła metalową kratkę i znikła w biurze.
Becker spojrzał w górę, jakby oczekiwał wybawienia. Świetnie to załatwiłeś, David, naprawdę świetnie, westchnął w duszy. Rozejrzał się dookoła. Pusto. Na pewno sprzedała pierścionek i poleciała. Podszedł do sprzątającego mężczyzny.
– Has visto a una niňa? – spytał, usiłując przekrzyczeć hałas froterki. – Widział pan tu jakąś dziewczynę?
Stary wyłączył maszynę.
– Eh?
– Una niňa? – powtórzył Becker. – Pelo rojo, blanco y azul. Czerwone, białe i niebieskie włosy.
– Qué fea. Brzmi okropnie – zaśmiał się stary. Pokręcił przecząco głową i wrócił do swej roboty.
David Becker stał pośrodku pustej hali i zastanawiał się, co dalej. Ten wieczór był jakąś komedią pomyłek. W myślach powtarzał słowa Strathmore’a: „Nie dzwoń, dopóki nie odzyskasz pierścienia”. Był całkowicie wyczerpany. Jeśli Megan sprzedała pierścionek i poleciała do Stanów, to nie było już żadnego sposobu na ustalenie, kto go teraz ma.
Zamknął oczy i spróbował się skupić. Co teraz? Uznał, że zastanowi się nad tym za chwilę. Najpierw musiał skorzystać z toalety, z czym już długo zwlekał.