Rozdział 59

Susan wyciągnęła rękę do Strathmore’a, który pomógł jej wydostać się z szybu do głównej sali Krypto. Wciąż miała przed oczami koszmarny obraz Phila Chartrukiana leżącego na przewodach generatora, a na myśl o tym, że Hale ukrywa się w podziemiach, kręciło jej się w głowie. Prawda była oczywista – to Hale zepchnął Chartrukiana.

Potykając się w ciemnościach, Susan minęła TRANSLATOR i podeszła do głównych drzwi, przez które weszła do Krypto zaledwie kilka godzin wcześniej. Parę razy gorączkowo wystukała kod, ale ciężkie drzwi nawet nie drgnęły. Była w pułapce. Krypto zmieniło się w więzienie. Kopuła przypominała satelitę oddalonego od głównego budynku NSA o sto metrów, mającego jedno wejście. Krypto miało własne zasilanie, dlatego obsługa techniczna w głównym budynku pewnie nawet nie zauważyła, że są jakieś kłopoty.

– Główne generatory są wyłączone – powiedział Strathmore, który pojawił się za nią. – Pracują awaryjne.

Awaryjne zasilanie zostało tak zaprojektowane, że absolutne pierwszeństwo miał TRANSLATOR i układ chłodzący. Dzięki temu zaskakująca awaria zasilania nie mogła spowodować przerwania ważnych obliczeń. To rozwiązanie gwarantowało również, że TRANSLATOR nigdy nie będzie pracował bez włączonego układu chłodzącego. Ciepło wytwarzane przez trzy miliony procesorów mogłoby spowodować raptowny wzrost temperatury, zapłon krzemowych układów i stopienie całego komputera. O takiej ewentualności nikt nawet nie śmiał myśleć.

Susan z trudem usiłowała się uspokoić. Oczami wyobraźni wciąż widziała ciało Chartrukiana na generatorze. Raz jeszcze wystukała kod. Nic z tego.

– Niech pan wyłączy komputer! – zażądała, odwracając głowę w stronę Strathmore’a. Gdyby TRANSLATOR przestał szukać klucza do Cyfrowej Twierdzy, zapotrzebowanie na energię zmalałoby na tyle, że znów włączyłyby się światła i drzwi.

– Uspokój się, Susan – odrzekł Strathmore, kładąc dłoń na jej ramieniu.

Gest komandora pomógł jej odzyskać przytomność umysłu. Nagle przypomniała sobie, że przecież go szukała.

– Komandorze! – szepnęła gorączkowo. – Greg Hale to North Dakota!

W ciemnościach zapadła cisza. Susan miała wrażenie, że mija wieczność.

– O czym ty mówisz? – odpowiedział wreszcie Strathmore. Wydawał się bardziej zdezorientowany niż zszokowany.

– Hale… – powtórzyła Susan. – North Dakota to on.

Strathmore znowu zamilkł. Zastanawiał się nad jej słowami.

– TRACER? – spytał. – Zidentyfikował Hale’a?

– TRACER jeszcze się nie odezwał. Hale przerwał wykonanie!

Susan wyjaśniła, jak Hale przerwał działanie TRACERA i jak znalazła na jego koncie listy od Tankada. Znów zapadła cisza. Strathmore kręcił z niedowierzaniem głową.

– To wykluczone, żeby Greg Hale był zabezpieczeniem Tankada! To absurd! Tankado nigdy by mu nie zaufał.

– Komandorze – powiedziała Susan. – Greg już raz nas załatwił w sprawie Skipjacka. Tankado mu ufał.

Strathmore najwyraźniej nie wiedział, co odpowiedzieć.

– Proszę wyłączyć TRANSLATOR – powtórzyła Susan. – Mamy North Dakotę. Proszę wezwać ochronę. Musimy się stąd wydostać.

Strathmore uniósł rękę, sygnalizując, że chce się zastanowić.

Susan spojrzała nerwowo w kierunku wejścia do podziemi. Otwór znajdował się za TRANSLATOREM, ale czerwona poświata nad czarną posadzką sprawiała wrażenie ognia na lodzie. Dalej, wzywaj ochronę, pomyślała. Wyłącz komputer! Wydostańmy się stąd!

– Chodź za mną! – Strathmore nagle się ożywił.

Ruszył w kierunku otworu w podłodze.

– Komandorze! Hale jest niebezpieczny! On…

Strathmore znikł w ciemnościach. Susan pobiegła za nim. Komandor obszedł komputer i zatrzymał się przy wejściu do podziemia. Zajrzał do studni, z której wydobywała się para, po czym pochylił się i uniósł ciężką pokrywę. Opadła z hukiem i Krypto znów zmieniło się w cichą, zaciemnioną jaskinię. North Dakota znalazł się w pułapce.

Strathmore ukląkł. Przesunął ciężką zasuwę. Rozległ się trzask i podziemie zostało zamknięte.

Ani Strathmore, ani Susan nie dosłyszeli cichych kroków człowieka zmierzającego do Węzła nr 3.

Загрузка...