Rozdział 104

Susan wybiegła z Węzła nr 3.


PODMIOT DAVID BECKER – WYELIMINOWANY


Poruszając się jak we śnie, dotarła do głównych drzwi. W głowie słyszała słowa Grega Hale’a: Susan, Strathmore mnie zabije! Susan, komandor jest w tobie zakochany!

Stanęła przed ogromnymi drzwiami obrotowymi i gwałtownymi ruchami wystukała kod. Ani drgnęły. Spróbowała jeszcze raz, ale ogromny blok stali pozostał nieruchomy. Susan stłumiła gniewny krzyk – widocznie przerwa w zasilaniu spowodowała wykasowanie kodu. Wciąż była w pułapce.

Nagle, bez ostrzeżenia, ktoś objął ją od tyłu, chwytając jej odrętwiałe ciało. To dotknięcie było znajome, ale budziło odrazę. Nie było w nim brutalności Grega Hale’a, lecz desperacja, stalowa determinacja.

Odwróciła się. Jeszcze nigdy nie widziała Strathmore’a w takim stanie. Był przerażony i wstrząśnięty.

– Susan – zaczął błagać, trzymając ją za ramiona. – Wszystko ci wyjaśnię.

Spróbowała się wyrwać, ale komandor mocno ją trzymał. Chciała krzyczeć, ale straciła głos. Chciała uciec, ale Strathmore jej nie puścił.

– Kocham cię – szepnął. – Zawsze cię kochałem.

Susan poczuła mdłości.

– Zostań ze mną.

Przed oczami Susan zawirowały ponure obrazy. Jasnozielone oczy Davida, zamykające się na zawsze. Leżące w kałuży krwi ciało Grega Hale’a. Spalone zwłoki Phila Chartrukiana na generatorze.

– Ból minie – szepnął komandor. – Znowu będziesz kochać.

Nie słyszała ani słowa.

– Zostań ze mną – prosił. – Uleczę twoje rany.

Ponownie spróbowała się wyrwać. Na darmo.

– Zrobiłem to dla nas. Jesteśmy dla siebie stworzeni. Susan, kocham cię. – Strathmore mówił tak, jakby od dziesięciu lat czekał na okazję, by to powiedzieć. – Kocham cię! Kocham cię!

W tym momencie z odległego o trzydzieści metrów TRANSLATORA wydobył się dziki, ostry syk, tak jakby komputer chciał zanegować nędzne wyznania komandora. To był zupełnie nowy dźwięk – jakieś odległe, groźne syczenie, wydobywające się niczym żmija z dna silosu. Najwyraźniej freon nie dotarł na czas do układu chłodzącego.

Komandor puścił Susan i podbiegł do komputera zbudowanego kosztem dwóch miliardów dolarów. Miał oczy szeroko otwarte z przerażenia.

– Nie! – krzyknął i chwycił się za głowę. – Nie!

Sześciopiętrowa bestia zaczęła dygotać. Strathmore zrobił jeszcze krok w kierunku korpusu, po czym opadł na kolana, jak grzesznik przed gniewnym Bogiem. Na próżno. Na samym dnie silosu nastąpił właśnie zapłon procesorów z tytanu i strontu.

Загрузка...