ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY

Melanie od pierwszej chwili polubiła Pamelę Barrett, panią mecenas poleconą przez Weronikę. Uśmiechnięta, o mocnym uścisku dłoni, sprawiała wrażenie osoby na wskroś uczciwej, pewnej siebie i nad wyraz kompetentnej.

– Cieszę się, że wreszcie mogę cię poznać, Melanie – przywitała nową klientkę. – Wchodź, proszę.

Poprosiła sekretarkę, by nie łączyła żadnych rozmów, i zamknęła drzwi gabinetu.

– Siądźmy tutaj. – Wskazała na kącik z kanapą i fotelami. – Weronika opowiadała o tobie w samych superlatywach. Poinformowała mnie również, że znalazłaś się w wyjątkowo trudnej sytuacji.

W cudzych ustach brzmiało to jeszcze groźniej, niż Melanie sądziła, jednak potakująco skinęła głową.

– Dziękuję, że tak szybko znalazłaś dla mnie czas. Weronika ma rację, rzeczywiście nie wiem, gdzie powinnam szukać pomocy.

Pamela uśmiechnęła się.

– Rozumiem, co czujesz, i zapewniam cię, że trafiłaś pod właściwy adres. – Pokrótce opowiedziała o swoich dotychczasowych sukcesach. Sama była rozwódką i, podobnie jak Melanie, musiała walczyć z byłym mężem o przyznanie przez sąd opieki nad dziećmi. – Widzisz więc, że jestem po twojej stronie. Zrobię wszystko, żebyś nie straciła prawa do opieki nad synkiem. Weronika zdążyła wprowadzić mnie w sprawę, a teraz chciałabym wysłuchać twojej relacji. Zacznij, od czego chcesz.

Melanie opowiedziała, dlaczego zostawiła Stana, o tym, jak jej były mąż nieustannie ingerował w jej życie, o swoim lęku, że pewnego dnia zechce odebrać jej prawo do opieki nad Caseyem. Powtórzyła pierwszą rozmowę na temat procesu oraz przebieg nieudanego spotkania z Johnem Peoplesem.

Pamela od czasu do czasu kiwała głową, niektóre informacje zapisując w notesie. Kiedy Melanie zamilkła, przejrzała swoje notatki, po czym podniosła wzrok.

– Powiedz mi, jak wygląda typowy tydzień twój i Caseya – poprosiła.

Potem pytała o rozkład zajęć Stana o jego nową żonę, tryb życia, oraz o to, jakim jest ojcem. Chciała też wiedzieć, jak wyglądają kontakty Caseya z krewnymi ze strony ojca i matki.

W końcu zamknęła notes. Melanie wstrzymała oddech. Czuła, że Pamela jest po jej stronie, jeśli zapatrywałaby się chociaż w połowie tak pesymistycznie na sprawę jak poprzedni adwokat, nie byłoby żadnej nadziei.

– Przede wszystkim – zaczęła – muszę ci powiedzieć, że miałam okazję zetknąć się z Johnem Peoplesem. Moim zdaniem to kiepski adwokat, w dodatku mocno uprzedzony do kobiet, a tak naprawdę mizoginista. Zapomnij, co ci kładł do głowy. Znam też pełnomocnika twojego męża. Doskonały fachowiec, naprawdę sprytny i skuteczny.

– Stana stać na najlepszych adwokatów – powiedziała Melanie z goryczą.

Pamela nachyliła się ku niej. Na jej twarzy malowała się chęć walki, była gotowa zmierzyć się z godnym przeciwnikiem i pokonać go.

– Owszem, jego pełnomocnik jest dobry, ale ja nie jestem ani trochę gorsza. – Przerwała na moment, czekając, aż jej słowa wywrą odpowiednie wrażenie, po czym ciągnęła: – Biorąc pod uwagę wszystko, co od ciebie usłyszałam, nie widzę powodów, by sędzia miał przyznać opiekę Stanowi. Przeciwnie, wygląda na to, że zapewniasz Caseyowi znacznie lepsze warunki niż te, które mógłby zagwarantować mu ojciec. I nie przejmuj się jego gadaniem o pieniądzach, bowiem sędzia nie będzie się kierował argumentami finansowymi.

– A moja praca? Peoples mówił, że…

– Powiedziałam ci, zapomnij, co on ci naopowiadał. – Pamela zmieniła pozycję i założyła nogę na nogę. – Sędzia będzie rozmawiał z tobą, ze Stanem, jego żoną, z krewnymi obydwu stron.

Odpowiednio się do tego przygotujemy, ale chcę, żebyś zachowywała się naturalnie. Kochasz Caseya i to widać od pierwszej chwili. Sędzia też musi dostrzec, jak bardzo chłopiec jest z tobą zżyty, a także jak dobre ma kontakty z twoimi siostrami.

– Uśmiechnęła się. – Twój były mąż nie będzie miał żadnych szans, możesz mi wierzyć.

Melanie kamień spadł z serca.

– Dziękuję ci. Bardzo dziękuję.

– Na razie nie masz za co dziękować. – Pamela wstała na znak, że wizyta dobiegła końca. – Skontaktuję się z adwokatem twojego męża, by ustalić z nim szczegóły proceduralne. Odezwę się do ciebie za kilka dni.

Melanie raz jeszcze podziękowała i razem podeszły do drzwi. Pamela wyciągnęła dłoń.

– O nic się nie martw, Melanie. Jesteś w dobrych rękach.

– Wiem. – Mel zatrzymała się jeszcze w progu.

– Wygrałaś swoją sprawę o opiekę nad dziećmi, prawda? – zapytała.

– Tak.

– I na tym się skończyło?

Pamela doskonale rozumiała obawy swojej klientki. Nawet jeśli wygra, Stan nie zrezygnuje z walki i nadal będzie próbował dochodzić swoich praw.

– Wiem, że się niepokoisz, ale wierz mi, raz wydany wyrok trudno podważyć, chyba żeby w grę wchodziło znęcanie się nad dzieckiem. Twój były mąż ma w tej chwili jedyną szansę. I straci ją, ponieważ przegra.

– A jak było w twoim przypadku? Czy twój mąż zrezygnował po pierwszym wyroku? Łaskawie usunął się z pola widzenia?

– Owszem, można tak powiedzieć. Wkrótce po zapadnięciu orzeczenia przeprowadził się. Ja się nawet ucieszyłam, chociaż dzieci bardzo to przeżywały. Było mi przykro ze względu na nie, bo nie chciałam, żeby straciły kontakt z ojcem, ale on sam tak zdecydował.

Wychodząc, Melanie przypomniała sobie kłótnię z siostrami. Ona też nie chciałaby odizolować Gaseya od ojca, ale musiała szczerze przyznać, że poczułaby ogromną ulgę, gdyby Stan raz na zawsze zniknął z jej życia.

Загрузка...