ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY TRZECI

Mia była w domu. Melanie w głębi duszy modliła się, żeby jej nie zastali, dzięki czemu jeszcze kilka godzin przeżyłaby w nieświadomości.

– Melanie? – Uśmiech natychmiast znikł z twarzy Mii, kiedy zobaczyła Connora i dwóch dochodzeniowców z FBI. – Coś się stało?

Melanie wyciągnęła dłoń.

– Możemy wejść, kochanie?

Mia pokręciła głową. Widać byłe, że zaczyna ogarniać ją panika.

– Najpierw musisz mi powiedzieć. – Podniosła dłoń do ust. – Ashley? Czy coś…

– Mia, chodzi o Boyda. On nie żyje.

Spojrzała na Melanie pustym wzrokiem i zbladła jak kreda.

– Boyd nie żyje? – powtórzyła Mia i zachwiała się lekko. – Kiedy… w jaki… to niemożliwe… nie rozumiem.

Melanie wzięła głęboki oddech.

– Został… zamordowany ostatniej nocy.

Mia krzyknęła cicho i ponownie się zachwiała, lecz Connor zdążył pochwycić ją pod ramię.

– Już dobrze… Ja… Wchodźcie. Zaprowadziła przybyłych do salonu, gestem dając znak, by usiedli, i sama opadła bez sił na kanapę. Melanie zajęła miejsce obok niej. Naprzeciwko usadowili się Harrison i Stemmons, tylko Connor stał.

– Jak…? – Mia spojrzała na Melanie. – Kto…?

Melanie położyła dłoń na zimnych jak lód dłoniach siostry.

– Nie wiemy, kto – odpowiedziała, na razie oszczędzając Mii szczegółów śmierci Boyda. – Panowie mają do ciebie kilka pytań. Czy jesteś w stanie odpowiadać?

Kiedy Mia skinęła głową, Melanie przedstawiła swoich kolegów, po czym inicjatywę przejął Pete.

– Przepraszam, że nachodzimy panią w takiej chwili, ale gdy chodzi o morderstwo, każda chwila jest bezcenna.

– Rozumiem. – Mia mocniej ścisnęła dłoń Melanie. – Jak mogę wam pomóc?

Harrison wyjął kołonotatnik z kieszeni.

– Kiedy po raz ostatni widziała pani męża, pani Donaldson?

– Wczoraj rano, przed jego wyjściem do pracy.

– Potem już nie?

– Nie. – Mia odchrząknęła. – Powiedział, że do domu wróci dopiero dzisiaj, bo wieczorem miał zebranie Stowarzyszenia Kardiochirurgów w Columbii i zamierzał zostać tam na noc. Takie zebrania często przeciągają się do późna.

– Rozumiem.

– Dzwonił do mnie w ciągu dnia.

– O której?

Mia ściągnęła brwi w namyśle.

– Około czwartej po południu. Chciał mi przypomnieć, że nie wróci na noc.

Harrison zapisał coś w swoim notesie i ponownie podniósł wzrok.

– Czy pani mąż często miewał wieczorne zebrania, po których nie wracał na noc?

Mia zerknęła na Melanie, potem znowu spojrzała na dochodzeniowca.

– Tak.

– I zawsze w takich przypadkach nocował poza domem?

– Nie, nie zawsze. Czasami wracał, ale bardzo późno.

– Czy określiłaby pani swoje małżeństwo jako szczęśliwe, pani Donaldson?

Melanie zesztywniała. Wiedziała, że Pete sprawdza Mię i próbuje przyłapać ją na kłamstwie. To standardowa praktyka, ale tym razem chodziło o jej siostrę, która na dodatek nie była nawet podejrzaną.

Mia opuściła głowę.

– Nie – szepnęła.

– Co nie?

Mia podniosła załzawione oczy.

– Nie, moje małżeństwo nie było szczęśliwe. Myślę, że mąż… miał romans.

Harrison i Stemmons wymienili spojrzenia, jakby właśnie zdobyli ważną informację. Chcieli wytrącić świadka z równowagi, dając Mii do zrozumienia, że może znaleźć się w kręgu podejrzanych.

Ich taktyka podziałała, bo Mia zgarbiła się i skurczyła w sobie. Melanie z trudem powstrzymała się od ostrego komentarza, który cisnął się jej na usta. Zerknęła na Connora, który krążył po pokoju z nieobecną miną i zdawał się nie zwracać uwagi na tok przesłuchania.

– Nie jest pani pewna? – zapytał Pete.

– Nigdy się nie przyznał… ale żona wyczuwa takie rzeczy, detektywie.

– Rozumiem. – Harrison odkaszlnął. – Skoro mówi pani, że mąż nigdy się nie przyznał do romansu, to znaczy, że podzieliła się pani z nim swoimi przypuszczeniami?

– Tak.

– Jak zareagował?

Mia spojrzała pytająco na siostrę. Kiedy Melanie skinęła głową, kontynuowała:

– Wpadł w furię i… uderzył mnie, Connor, zajęty oglądaniem zdjęć stojących na pianinie, odwrócił się gwałtownie. Dochodzeniowcy ponownie wymienili znaczące spojrzenia. Melanie poruszyła się niespokojnie.

– Uderzył panią? Często się to zdarzało?

– Ja… nie. On… – Mia zaczęła drżeć. – Mój mąż został zamordowany! – krzyknęła histerycznie. – Dlaczego zadajecie mi takie pytania? Jakie to ma znaczenie?

– Uważamy, że to istotne dla sprawy, pani Donaldson. – Harrison uśmiechnął się blado, chcąc dodać Mii otuchy. – Jeszcze tylko kilka pytań. Czy wie pani, z kim mąż mógł się spotykać? Domyśla się pani, o kogo chodzi?

– Nie.

– Gdzie była pani wczoraj wieczorem?

– Ja? – zdziwiła się Mia. – W domu.

– Sama?

– Tak.

Melanie doskonale wiedziała, do czego zmierza Harrison. Mia miała być jednym z głównych podejrzanych. Statystyki dowodziły, że większość morderstw popełniają ludzie bliscy ofierze: ktoś z rodziny, przyjaciel, współpracownik.

– Czy wiedziała pani, że mąż lubił dość dziwny seks?

Mia pobladła.

– Przepraszam, co pan…

– Sadomasochizm, krępowanie sznurami, tego typu zabawy?

– Nie. – Oszołomiona Mia gwałtownie pokręciła głową. – Nie.

– Wy nie…

– Boże, skąd – szepnęła ze zgrozą.

– Czy ktoś może potwierdzić, jak pani spędziła wczorajszy wieczór?

– Mówiłam już, byłam sama w domu. – W głosie Mii zabrzmiała histeryczna nuta. Odwróciła się do Melanie. – Wierzysz mi?

– Oczywiście, że ci wierzę. – Posłała detektywom wściekłe spojrzenie, po czym odezwała się do siostry. Zamierzała jej poradzić, by nic już nie mówiła bez adwokata, lecz uzależniła to od tego, jak odpowie na jej pytanie. – Zastanów się, Mia. Może rozmawiałaś z kimś przez telefon? Może ktoś cię odwiedził albo…

– Tak. – Mia podniosła rękę do ust. – Rozmawiałam ze swoją przyjaciółką, Weroniką Ford. Dwa razy.

– Pamiętasz, o której to było? – Melanie wiedziała, że Pete zapyta o to samo, i wolała uprzedzić jego pytanie.

Mia zastanawiała się przez chwilę.

– Dzwoniła około dziesiątej, a potem jeszcze raz, chyba około wpół do pierwszej… Nie pamiętam dokładnie.

– W pół do pierwszej? W dzień powszedni? – zdziwił się milczący dotąd Roger. – Czy to nie trochę dziwne?

– Dziwne? – Mia miała zakłopotaną minę, była wyraźnie zbita z tropu. – Weronika wiedziała, że nie śpię… byłam… byłam zdenerwowana. Niepokoiła się o mnie.

– Dlaczego była pani zdenerwowana?

Mia patrzyła przez chwilę na detektywa pustym wzrokiem, wreszcie pokręciła głową.

– Mój mąż miał romans… zapowiedział, że nie wróci na noc… Myślałam, że… Rozumie pan.

– Że spędzi noc z kochanką? – A gdy Mia przytaknęła, dodał: – Ale nie sprawdzała pani, czy mąż rzeczywiście ma zebranie?

Mia osunęła się na poduszki, kompletnie wyczerpana rozmową.

– Nie – szepnęła, zamykając oczy. – To już nie miało żadnego znaczenia.

Melanie serce się krajało, kiedy patrzyła na Mię. Ścisnęła mocniej jej dłoń.

– Myślę, że dość już tego przesłuchania. Siostra nie jest w stanie dłużej odpowiadać na pytania.

Pete przerzucił notatki.

– Dobrze, tylko dla porządku powtórzmy, czy wszystko się zgadza. Rozmawiała więc pani ze swoją przyjaciółką.

– Z zastępcą prokuratora okręgowego Weroniką Ford – wtrąciła Melanie, wiedząc, że ta informacja zrobi na detektywach wrażenie.

Harrison poderwał głowę.

– Słucham?

– Zapisz sobie: zastępca prokuratora okręgowego Weronika Ford.

– Rozumiem. – Harrison odchrząknął i poprawił się w fotelu, jakby coś nagle zaczęło go uwierać. Connor uśmiechnął się szeroko. – Rozmawiała pani z kimś jeszcze? Może z kimś się widziała?

– Nie, ja… – Mia przerwała. – Zaraz… zamieniłam kilka słów z naszą sąsiadką, panią Whitrnan. Mniej więcej kwadrans po jedenastej. Wyszłam na taras zapalić, a ona akurat nawoływała swojego kota, który zawieruszył się gdzieś w ogrodzie.

Dzięki Bogu, odetchnęła Melanie. Rozmowy telefoniczne i spotkanie z panią Whitrnan dawały Mii pewne alibi.

– Ostatnie pytanie, pani Donaldson. Czy kochała pani męża?

– Na litość boską! – Wściekła Melanie zerwała się z kanapy. – Dość tego. To już przestaje być zwykłe przesłuchanie. Mia jest wykończona. Co to za pytanie…

– W porządku, Me! – szepnęła Mia, uspokajając siostrę. Spojrzała Harrisonowi prosto w oczy.

– Tak, detektywie. Bardzo kochałam swojego męża.

Pete zamknął kołonotatnik, schował go do kieszeni i podniósł się. Roger także wstał.

– Dziękuję pani, za pomoc, pani Donaldson. Skontaktujemy się z panią.

– Chwileczkę! – zawołała Mia, podrywając się.

– Jak on… nic nie powiedzieliście… Jak on…

– Jak zginął?

– Tak.

Mia mocno splotła dłonie, a Melanie położyła jej rękę na ramieniu.

– Został uduszony, pani Donaldson. Jego seksualne upodobania wpędziły go w sytuację, z której nie było wyjścia.

Загрузка...