ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY SZÓSTY

Tak jak się obawiała, znaleźli całkiem sporo. Żadnej z tych rzeczy nigdy wcześniej nie widziała w swoim domu.

Taśmę samoprzylepną, identyczną jak ta, którą morderca zakleił usta Boyda, znaleźli pod przednim siedzeniem jeepa. Na regałach stały książki na temat alergii, trucizn i medycyny sądowej. W biurku pod papierami kilka par chirurgicznych rękawiczek.

Detektywi i dwóch techników przeczesywało dom, dwóch innych garaż, szukając mikrośladów. Adwokat, jeden z najlepszych obrońców w sprawach kryminalnych, którego polecił Melanie Greer, utrzymywał, że w samochodzie, w tym samym miejscu, gdzie ukryta była taśma, znaleźli coś, co miało być ponoć włosem łonowym. Wysłali go do laboratorium FBI do analizy.

W każdym razie, pomimo przeszukania, policja w dalszym ciągu nie dysponowała niczym poza poszlakami, które nie wystarczały, by postawić Melanie w stan oskarżenia. Tak w każdym razie zapewniał adwokat. Powinna jednak być przygotowana, dodał szybko, że może się tak stać, jeśli badanie DNA potwierdzi, iż włos pochodził z ciała Boyda.

Melanie znajdowała się na granicy histerii. Przez następne dwa dni, gdziekolwiek się ruszyła, stykała się z nienawiścią i oskarżeniami. Ludzie jej unikali, nie chcieli przyjmować jej telefonów. Szef wysłał ją na natychmiastowy urlop. Stan zaś w ciągu jednego dnia uzyskał tymczasowe prawo do wyłącznej opieki nad Caseyem i od tej chwili nie wolno jej było widzieć się ani rozmawiać z synem. Nie mogła nawet się z nim pożegnać.

To było najgorsze. Melanie serce się krajało, nieustannie zamartwiała się, co Casey teraz myśli, co czuje, czy bardzo jest wystraszony. Wszystko to przekraczało siły jednego człowieka. Melanie zbyt wiele przeżyła w ostatnich dniach i zapewne zupełnie by się załamała, gdyby nie Mia.

Siostra trwała przy niej przez cały czas, dodawała otuchy i jak tylko mogła, wspierała. Zapłaciła zawrotną sumę adwokatowi, by wszczął poszukiwania Ashley.

Ale Ashley znikła bez śladu. Jej skrzynka była zapełniona pocztą, na progu domu leżały gazety z ostatnich sześciu dni. Również automatyczna sekretarka, jak stwierdziła Mia po wejściu do mieszkania, była zapełniona nieodsłuchanymi wiadomościami, lodówka prawie pusta, a wszystkie pomieszczenia dawno niewietrzone. Kiedy Mia zadzwoniła do szefa Ashley, dowiedziała się, że siostra została zwolniona z pracy na tydzień przed śmiercią Boyda.

Wszystko to tylko utwierdzało Melanie w przekonaniu, że Ashley jest Mrocznym Aniołem. Musiała jak najprędzej ją znaleźć, jeśli nie chciała odpowiadać za jej zbrodnie. Zważywszy na to, co policja znalazła w czasie przeszukania, była już teraz pewna, że wyniki analizy laboratoryjnej mogą tylko jeszcze bardziej ją pogrążyć.

Czas naglił.

Connor.

Poza Mią był jedyną osobą, która mogła jej pomóc. Dysponował możliwościami i doświadczeniem. Jeśli ktoś był w stanie odnaleźć Ashley, to tylko on.

Nie zastanawiając się, że pora już późna, Melanie schowała do kieszeni kasetę z nieprzytomnym nagraniem Ashley, chwyciła torebkę i kluczyki do samochodu, i wybiegła z domu. Connor musi jej uwierzyć. Musi uwierzyć w nią.

Tak bardzo pragnęła, by wziął ją w ramiona i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Modląc się w duchu, uruchomiła silnik.

Jej modlitwy pozostały bez odpowiedzi. Przyjął ją zimno, lecz ona mimo to chłonęła jego widok, jak człowiek od dawna spragniony chłonie widok ożywczego źródła. Wyglądał na zmęczonego i przygnębionego. Wokół oczu i ust żłobiły się głębokie bruzdy.

– Nie powinnaś tu przychodzić, a jeśli już, to tylko w towarzystwie swojego adwokata.

Chciał zamknąć drzwi, ale Melanie nie dała się odprawić.

– Connor, proszę. Ja tego nie zrobiłam. Musisz mi uwierzyć.

– Moja wiara nie ma tu nic do rzeczy. Jesteśmy po przeciwnych stronach barykady.

– To nie ma znaczenia! – zawołała z rozpaczliwą desperacją.

– Dla mnie ma ogromne.

Melanie postąpiła krok do środka.

– Musisz mi pomóc. Jesteś jedyną osobą, do której mogę się zwrócić.

– Wybacz, Melanie, ale nie mogę. Powinnaś to rozumieć. Toczy się przeciwko tobie dochodzenie… – Connor zwiesił ramiona.

– Przyniosłam kasetę z mojej sekretarki automatycznej… Jest na niej wiadomość od Ashley. Zachowałam ją. Odsłuchaj ją, proszę.

– Melanie…

W jej oczach pojawiły się łzy. Zaczęła drżeć.

– Ash znikła. Nie jesteśmy w stanie jej znaleźć. Tylko ty mógłbyś pomóc.

Connor patrzył na nią bez słowa. Zastanawiał się. Ważył w myślach jej słowa. Mijały sekundy. Melanie z bijącym sercem czekała na decyzję, jakby miała usłyszeć wyrok śmierci. Wreszcie pokręcił głową.

– Przepraszam, nie mogę.

Z gardła Melanie dobył się cichy krzyk rozpaczy. Chwyciła Connora za rękę, gotowa błagać o litość.

– Zabrali mi Caseya! Dlaczego miałabym to zrobić? Żeby go stracić? Connor, znam procedury policyjne. Wiedziałam, że Pete i Roger zdobędą zaraz po przesłuchaniu nakaz przeszukania. Dlaczego miałabym zostawiać w domu obciążające dowody? Odsłuchaj wiadomość od Ashley, tylko o to cię proszę. Znasz mnie… wiesz, że nie zamordowałabym nikogo.

Connor wahał się przez chwilę, po czym z ciężkim westchnieniem cofnął się, wpuszczając Melanie do mieszkania. Podała mu taśmę i ruszyła za nim do kuchni. Connor wyjął kasetę ze swojej sekretarki i włożył przyniesioną przez Melanie.

Nacisnął przycisk „play”.

Na próżno czekali, aż rozlegną się pierwsze słowa wiadomości.

Taśma została skasowana.

Загрузка...