Melanie wzięła głęboki oddech i nacisnęła dzwonek przy drzwiach mieszkania Ashley. Ręce jej drżały. Pół godziny wcześniej odebrała telefon od Weroniki. Ktoś, kto przedstawiał się jako Melanie May, poprzedniego dnia odwiedził biuro prokuratora okręgowego w Charlotte. Kobieta posługiwała się identyfikatorem, miała na sobie mundur policyjny i zadawała przedziwne pytania na temat Weroniki: z kim się przyjaźni, czy jest lubiana i jakie ma nawyki.
Weronika wpadła w furię. Była przekonana, że to Ashley podszyła się pod nią, Melanie nie mogła uwierzyć, by Ashley zrobiła coś podobnego. Tylko ktoś zdesperowany i szalony mógł ważyć się na podobny krok. Kiedy zaczęła bronić Ashley, Weronika opowiedziała jej, co wydarzyło się w sobotni wieczór i Melanie zaczęła powątpiewać w niewinność siostry.
Ashley nie odpowiadała. Na jej nieobecność wskazywały zaciągnięte żaluzje, pełna skrzynka pocztowa, ulotki reklamowe na wycieraczce i od dawna niepodlewane kwiaty na ganku.
Melanie zmarszczyła czoło. Wprawdzie dom wyglądał na opuszczony, ale samochód Ashley stał na parkingu.
Zadzwoniła ponownie i odczekała chwilę, po czym zaczęła pukać, z każdą chwilą coraz bardziej zaniepokojona. Wreszcie usłyszała jakieś odgłosy i drzwi się otworzyły.
Jęknęła na widok siostry. Ashley wyglądała jak śmierć na chorągwi. Była bardzo blada, a oczy miała upiornie podkrążone.
– Chryste, co się z tobą dzieje?
Ashley zamrugała nieprzytomnie.
– Spałam, obudziłaś mnie.
Melanie zerknęła na zegarek. Co prawda był sobotni ranek, ale dawno minęła dziesiąta.
– Balowałaś wczoraj?
Ashley cofnęła się, robiąc przejście siostrze.
– Nie mogłam usnąć, więc wzięłam proszek – powiedziała, ziewając. – Nawet nie wiem, o której w końcu zasnęłam, w każdym razie późno.
Melanie spochmurniała. Proszki nasenne?
– Od dawna masz kłopoty ze spaniem?
Ashley lekceważąco wzruszyła ramionami i ponownie ziewnęła.
– Muszę się napić kawy.
Melanie ruszyła za siostrą do kuchni. Wszystkie zasłony i żaluzje były szczelnie zaciągnięte, w mieszkaniu było ciemno jak w grobowcu i bardzo duszno.
– Jest piękna pogoda. Pozwolisz, że otworzę okna i wpuszczę trochę powietrza?
– Rób, co chcesz.
Ashley zajęła się przygotowywaniem kawy, natomiast Melanie odsłoniła i otworzyła okna.
– Nie lepiej tak?
Ashley nie odpowiedziała. Oparta o blat kuchenny, wpatrywała się tępo w przestrzeń. Przed nią stały dwa kubki i słoik z kawą rozpuszczalną. To też było niepokojące, bo Ashley uwielbiała dobrą kawę z ekspresu.
– Rozpuszczalna? Co się z tobą dzieje? Nie wierzę własnym oczom, Ash.
– Wiem, ale nie jestem w stanie zrobić prawdziwej. Za duży kłopot.
Melanie pokręciła głową i kazała siostrze siadać.
– Ja się tym zajmę.
Nastawiła ekspres, zrobiła grzanki i nalała soku. Po chwili kuchnię wypełnił aromat kawy. Ashley powoli wracała do życia.
Melanie postawiła przed siostrą kubek, talerzyk z grzankami i usiadła.
Ashley upiła łyk kawy.
– Kochana Mel – powiedziała z westchnieniem. – Jak zawsze opiekuńcza. Co byśmy poczęły bez ciebie?
– Obyś nigdy nie musiała się o tym przekonać. A teraz jedz, to ci dobrze zrobi.
Ashley oderwała kawałek chleba i skruszyła go w palcach. Na tym widać, jej zdaniem, polegało jedzenie. Zafrasowana Melanie z uwagą obserwowała siostrę.
– Co się stało Ash?
Ashley wzruszyła ramionami.
– Nic. Wszystko w porządku.
– Właśnie widzę. Masz się doskonale, kwitniesz, po prostu super. I dlatego musisz zażywać proszki nasenne.
Ashley jęknęła.
– Wzięłam jeden. To jeszcze nie powód do histerii, nie uważasz?
– Masz kłopoty w pracy?
– Żadnych.
– Z facetem?
– Puknij się w głowę.
– Więc o co chodzi?
– Dlaczego uważasz, że muszę mieć kłopoty? Uspokój się, Mel. Naprawdę nic mi nie jest.
– A jakże. Więc proszę, spójrz w lustro. Wyglądasz jak trup, najdroższa siostrzyczko.
Ashley uniosła kubek w niby-toaście.
– Ja też cię kocham, słodka Mel.
Ash zaczyna pokpiwać, a to dobry znak, pomyślała Melanie z otuchą.
– Gdybym cię nie kochała, nie byłoby mnie tu.
– Ciekawe, co cię sprowadza? Ostatnio nieczęsto widuję moje troskliwe siostrzyczki.
– Nie mogę mówić za Mię, ale ja mam na głowie dochodzenie w sprawie Mrocznego Anioła, chorobę Caseya i perspektywę rozprawy sądowej. Wystarczy?
– Ja za to mogę mówić za Mię. – Ashley pokruszyła jedną grzankę i zabrała się do następnej.
– Czyżby?
– Uhm. Ostatnio spędza bardzo dużo czasu z Weroniką Ford.
– I to cię niepokoi?
– Owszem.
– Niepotrzebnie, Ash. Przyjaźnią się. Przyjaciółki zazwyczaj spędzają wiele czasu razem.
– Siostry też.
Melanie stłumiła westchnienie.
– Możesz mieć pretensje tylko do siebie, bo od kilku tygodni nie zadzwoniłaś do mnie ani razu.
– Po co? Przecież jesteś okropnie zajęta.
Melanie powoli traciła cierpliwość.
– Mam cię przepraszać? Kajać się? Powiedzieć, że to moja wina? W porządku. Moja wina.
– Pieprz się. – Ashley poderwała się z krzesła i podeszła do okna.
– Na litość boską, Ash! Powiedz wreszcie, co się z tobą dzieje.
– Oczywiście nie przyszło ci do głowy, że to nienormalne, ile czasu Mia spędza z Weroniką.
– Nie, wcale nie uważam, że to nienormalne. Przecież się przyjaźnią.
– Czy przyjaciółki spędzają razem noce? Kilka razy przejeżdżałam późnym wieczorem koło domu Mii i widziałam samochód Weroniki. I na odwrót, samochód Mii pod domem Weroniki. W nocy.
Coraz bardziej zaniepokojona Melanie patrzyła na siostrę..
– Nienormalne jest szpiegowanie własnej siostry, ot co.
Ash spąsowiała.
– Wiedziałam, że będziesz trzymała jej stronę! Wiedziałam!
Melanie wstała.
– Nie mówimy o Mii, tylko o tobie.
– A może pogadamy o Weronice? – Ashley pokręciła głową. – Bo tu o nią chodzi. Zawsze broniłaś Mii, a teraz bronisz tej intrygantki. A ja zawsze tak cię kochałam. Tyle ci dałam. – Ashley drżały ręce, głos się jej łamał.
Jest naprawdę źle, tak jak mówiła Weronika. Nawet gorzej.
– To nie są zawody, Ash. Jesteś moją siostrą i kocham cię. – Melanie podeszła do Ashley, ujęła ją za ręce i spojrzała prosto w oczy. – Martwię się o ciebie.
– I dlatego pojawiłaś się tu dzisiaj ni z gruszki, ni z pietruszki? Bo mnie kochasz?
– Tak.
– Nic innego cię nie sprowadza?
Melanie przez chwilę milczała. Prawda była niemiła, a kłamać nie chciała. Nie potrafiła kłamać i nigdy tego nie robiła.
– Weronika powiedziała mi coś na twój temat, co mnie zaniepokoiło. – Mocniej ścisnęła dłonie siostry. – Podobno ją śledziłaś, a potem nagadałaś jej bzdur.
– Bzdur? – powtórzyła Ashley drżącym głosem. – Chyba nie chodzi ci o to, że nazwałam ją złym człowiekiem? Ani o to, że powiedziałam jej, żeby znikła i nigdy więcej się nie pojawiała?
– Owszem, o to mi chodzi.
– To nie bzdury, lecz prawda. – Ashley była bliska płaczu. – Nie widzisz, że ona jest złym człowiekiem?
– Nie widzę.
Ashley odsunęła się od siostry.
– Ona jest zła. Zła. Jest w niej coś odpychającego. Musisz mi uwierzyć.
Dobry Boże, Ashley to zrobiła. Zrobiła to, o co podejrzewała ją Weronika.
Melanie musiała się jednak upewnić.
– Czy podszywałaś się pode mnie, Ash? Poszłaś do biura prokuratora, wypytywałaś o Weronikę, o jej życie prywatne? Zrobiłaś to?
– Wiedziałam, że nie zjawiłaś się tutaj z troski o mnie. Chodzi ci o nią, tak?
– Och, Ash. – Melanie za wszelką cenę usiłowała zachować spokój i myśleć przede wszystkim o siostrze. – Pomyśl tylko, co zrobiłaś. Wystawiłaś na szwank nie tylko reputację Weroniki, ale i moją. Myślałaś, że o niczym się nie dowie? Że nikt jej nie powie o twojej wizycie? I że po sobotnim spotkaniu nie domyśli się bez trudu, kto o nią wypytywał? Mogłaby pozwać cię do sądu i na pewno wygrałaby sprawę. Nie zrobi tego jedynie przez przyjaźń dla nas.
Ashley ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Łkanie wstrząsało jej ciałem, zupełnie nie panowała już nad sobą. Melanie przytuliła siostrę, głaskała ją po głowie i szeptała słowa pocieszenia.
– Tak bardzo was kocham – wykrztusiła Ashley przez łzy. – Wy nie wiecie… nie macie pojęcia, ile dla was… zrobiłam.
– Co takiego zrobiłaś? – zapytała Melanie. – Powiedz mi. Powiedz, dlaczego jesteś taka nieszczęśliwa. Wysłucham cię. Chcę ci pomóc, Ash.
Odsunęła się od Melanie.
– Bzdura. Wcale nie chcesz mi pomóc i myślisz tylko o Mii.
– To nieprawda, Ashley. Jesteś moją siostrą. Zrobię dla ciebie wszy…
– Gówno prawda! – Ashley była bliska histerii. – Czekałam na ciebie. Bardzo długo czekałam, ale się mną nie interesowałaś. Nie przyszłaś!
– Gdzie miałam przyjść? Nie wiem, o czym mówisz, Ashley. Powiedz mi, dlaczego jesteś taka zła? – Melanie usiłowała panować nad sobą.
– Nic ci nie powiem. Nic a nic. Wynoś się z mojego domu i zostaw mnie w spokoju.
– Ash, proszę. – Melanie wyciągnęła dłoń. – Jesteśmy przecież siostrami. Porozmawiaj ze mną.
– Nie słyszałaś, co powiedziałam? Nie chcę cię tu widzieć, Melanie. Wyprowadzasz mnie z równowagi.
Nie wiedząc, jak mogłaby pomóc siostrze, Melanie wyszła.