ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY ÓSMY

Melanie wzięła głęboki oddech i nacisnęła dzwonek przy drzwiach mieszkania Ashley. Ręce jej drżały. Pół godziny wcześniej odebrała telefon od Weroniki. Ktoś, kto przedstawiał się jako Melanie May, poprzedniego dnia odwiedził biuro prokuratora okręgowego w Charlotte. Kobieta posługiwała się identyfikatorem, miała na sobie mundur policyjny i zadawała przedziwne pytania na temat Weroniki: z kim się przyjaźni, czy jest lubiana i jakie ma nawyki.

Weronika wpadła w furię. Była przekonana, że to Ashley podszyła się pod nią, Melanie nie mogła uwierzyć, by Ashley zrobiła coś podobnego. Tylko ktoś zdesperowany i szalony mógł ważyć się na podobny krok. Kiedy zaczęła bronić Ashley, Weronika opowiedziała jej, co wydarzyło się w sobotni wieczór i Melanie zaczęła powątpiewać w niewinność siostry.

Ashley nie odpowiadała. Na jej nieobecność wskazywały zaciągnięte żaluzje, pełna skrzynka pocztowa, ulotki reklamowe na wycieraczce i od dawna niepodlewane kwiaty na ganku.

Melanie zmarszczyła czoło. Wprawdzie dom wyglądał na opuszczony, ale samochód Ashley stał na parkingu.

Zadzwoniła ponownie i odczekała chwilę, po czym zaczęła pukać, z każdą chwilą coraz bardziej zaniepokojona. Wreszcie usłyszała jakieś odgłosy i drzwi się otworzyły.

Jęknęła na widok siostry. Ashley wyglądała jak śmierć na chorągwi. Była bardzo blada, a oczy miała upiornie podkrążone.

– Chryste, co się z tobą dzieje?

Ashley zamrugała nieprzytomnie.

– Spałam, obudziłaś mnie.

Melanie zerknęła na zegarek. Co prawda był sobotni ranek, ale dawno minęła dziesiąta.

– Balowałaś wczoraj?

Ashley cofnęła się, robiąc przejście siostrze.

– Nie mogłam usnąć, więc wzięłam proszek – powiedziała, ziewając. – Nawet nie wiem, o której w końcu zasnęłam, w każdym razie późno.

Melanie spochmurniała. Proszki nasenne?

– Od dawna masz kłopoty ze spaniem?

Ashley lekceważąco wzruszyła ramionami i ponownie ziewnęła.

– Muszę się napić kawy.

Melanie ruszyła za siostrą do kuchni. Wszystkie zasłony i żaluzje były szczelnie zaciągnięte, w mieszkaniu było ciemno jak w grobowcu i bardzo duszno.

– Jest piękna pogoda. Pozwolisz, że otworzę okna i wpuszczę trochę powietrza?

– Rób, co chcesz.

Ashley zajęła się przygotowywaniem kawy, natomiast Melanie odsłoniła i otworzyła okna.

– Nie lepiej tak?

Ashley nie odpowiedziała. Oparta o blat kuchenny, wpatrywała się tępo w przestrzeń. Przed nią stały dwa kubki i słoik z kawą rozpuszczalną. To też było niepokojące, bo Ashley uwielbiała dobrą kawę z ekspresu.

– Rozpuszczalna? Co się z tobą dzieje? Nie wierzę własnym oczom, Ash.

– Wiem, ale nie jestem w stanie zrobić prawdziwej. Za duży kłopot.

Melanie pokręciła głową i kazała siostrze siadać.

– Ja się tym zajmę.

Nastawiła ekspres, zrobiła grzanki i nalała soku. Po chwili kuchnię wypełnił aromat kawy. Ashley powoli wracała do życia.

Melanie postawiła przed siostrą kubek, talerzyk z grzankami i usiadła.

Ashley upiła łyk kawy.

– Kochana Mel – powiedziała z westchnieniem. – Jak zawsze opiekuńcza. Co byśmy poczęły bez ciebie?

– Obyś nigdy nie musiała się o tym przekonać. A teraz jedz, to ci dobrze zrobi.

Ashley oderwała kawałek chleba i skruszyła go w palcach. Na tym widać, jej zdaniem, polegało jedzenie. Zafrasowana Melanie z uwagą obserwowała siostrę.

– Co się stało Ash?

Ashley wzruszyła ramionami.

– Nic. Wszystko w porządku.

– Właśnie widzę. Masz się doskonale, kwitniesz, po prostu super. I dlatego musisz zażywać proszki nasenne.

Ashley jęknęła.

– Wzięłam jeden. To jeszcze nie powód do histerii, nie uważasz?

– Masz kłopoty w pracy?

– Żadnych.

– Z facetem?

– Puknij się w głowę.

– Więc o co chodzi?

– Dlaczego uważasz, że muszę mieć kłopoty? Uspokój się, Mel. Naprawdę nic mi nie jest.

– A jakże. Więc proszę, spójrz w lustro. Wyglądasz jak trup, najdroższa siostrzyczko.

Ashley uniosła kubek w niby-toaście.

– Ja też cię kocham, słodka Mel.

Ash zaczyna pokpiwać, a to dobry znak, pomyślała Melanie z otuchą.

– Gdybym cię nie kochała, nie byłoby mnie tu.

– Ciekawe, co cię sprowadza? Ostatnio nieczęsto widuję moje troskliwe siostrzyczki.

– Nie mogę mówić za Mię, ale ja mam na głowie dochodzenie w sprawie Mrocznego Anioła, chorobę Caseya i perspektywę rozprawy sądowej. Wystarczy?

– Ja za to mogę mówić za Mię. – Ashley pokruszyła jedną grzankę i zabrała się do następnej.

– Czyżby?

– Uhm. Ostatnio spędza bardzo dużo czasu z Weroniką Ford.

– I to cię niepokoi?

– Owszem.

– Niepotrzebnie, Ash. Przyjaźnią się. Przyjaciółki zazwyczaj spędzają wiele czasu razem.

– Siostry też.

Melanie stłumiła westchnienie.

– Możesz mieć pretensje tylko do siebie, bo od kilku tygodni nie zadzwoniłaś do mnie ani razu.

– Po co? Przecież jesteś okropnie zajęta.

Melanie powoli traciła cierpliwość.

– Mam cię przepraszać? Kajać się? Powiedzieć, że to moja wina? W porządku. Moja wina.

– Pieprz się. – Ashley poderwała się z krzesła i podeszła do okna.

– Na litość boską, Ash! Powiedz wreszcie, co się z tobą dzieje.

– Oczywiście nie przyszło ci do głowy, że to nienormalne, ile czasu Mia spędza z Weroniką.

– Nie, wcale nie uważam, że to nienormalne. Przecież się przyjaźnią.

– Czy przyjaciółki spędzają razem noce? Kilka razy przejeżdżałam późnym wieczorem koło domu Mii i widziałam samochód Weroniki. I na odwrót, samochód Mii pod domem Weroniki. W nocy.

Coraz bardziej zaniepokojona Melanie patrzyła na siostrę..

– Nienormalne jest szpiegowanie własnej siostry, ot co.

Ash spąsowiała.

– Wiedziałam, że będziesz trzymała jej stronę! Wiedziałam!

Melanie wstała.

– Nie mówimy o Mii, tylko o tobie.

– A może pogadamy o Weronice? – Ashley pokręciła głową. – Bo tu o nią chodzi. Zawsze broniłaś Mii, a teraz bronisz tej intrygantki. A ja zawsze tak cię kochałam. Tyle ci dałam. – Ashley drżały ręce, głos się jej łamał.

Jest naprawdę źle, tak jak mówiła Weronika. Nawet gorzej.

– To nie są zawody, Ash. Jesteś moją siostrą i kocham cię. – Melanie podeszła do Ashley, ujęła ją za ręce i spojrzała prosto w oczy. – Martwię się o ciebie.

– I dlatego pojawiłaś się tu dzisiaj ni z gruszki, ni z pietruszki? Bo mnie kochasz?

– Tak.

– Nic innego cię nie sprowadza?

Melanie przez chwilę milczała. Prawda była niemiła, a kłamać nie chciała. Nie potrafiła kłamać i nigdy tego nie robiła.

– Weronika powiedziała mi coś na twój temat, co mnie zaniepokoiło. – Mocniej ścisnęła dłonie siostry. – Podobno ją śledziłaś, a potem nagadałaś jej bzdur.

– Bzdur? – powtórzyła Ashley drżącym głosem. – Chyba nie chodzi ci o to, że nazwałam ją złym człowiekiem? Ani o to, że powiedziałam jej, żeby znikła i nigdy więcej się nie pojawiała?

– Owszem, o to mi chodzi.

– To nie bzdury, lecz prawda. – Ashley była bliska płaczu. – Nie widzisz, że ona jest złym człowiekiem?

– Nie widzę.

Ashley odsunęła się od siostry.

– Ona jest zła. Zła. Jest w niej coś odpychającego. Musisz mi uwierzyć.

Dobry Boże, Ashley to zrobiła. Zrobiła to, o co podejrzewała ją Weronika.

Melanie musiała się jednak upewnić.

– Czy podszywałaś się pode mnie, Ash? Poszłaś do biura prokuratora, wypytywałaś o Weronikę, o jej życie prywatne? Zrobiłaś to?

– Wiedziałam, że nie zjawiłaś się tutaj z troski o mnie. Chodzi ci o nią, tak?

– Och, Ash. – Melanie za wszelką cenę usiłowała zachować spokój i myśleć przede wszystkim o siostrze. – Pomyśl tylko, co zrobiłaś. Wystawiłaś na szwank nie tylko reputację Weroniki, ale i moją. Myślałaś, że o niczym się nie dowie? Że nikt jej nie powie o twojej wizycie? I że po sobotnim spotkaniu nie domyśli się bez trudu, kto o nią wypytywał? Mogłaby pozwać cię do sądu i na pewno wygrałaby sprawę. Nie zrobi tego jedynie przez przyjaźń dla nas.

Ashley ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Łkanie wstrząsało jej ciałem, zupełnie nie panowała już nad sobą. Melanie przytuliła siostrę, głaskała ją po głowie i szeptała słowa pocieszenia.

– Tak bardzo was kocham – wykrztusiła Ashley przez łzy. – Wy nie wiecie… nie macie pojęcia, ile dla was… zrobiłam.

– Co takiego zrobiłaś? – zapytała Melanie. – Powiedz mi. Powiedz, dlaczego jesteś taka nieszczęśliwa. Wysłucham cię. Chcę ci pomóc, Ash.

Odsunęła się od Melanie.

– Bzdura. Wcale nie chcesz mi pomóc i myślisz tylko o Mii.

– To nieprawda, Ashley. Jesteś moją siostrą. Zrobię dla ciebie wszy…

– Gówno prawda! – Ashley była bliska histerii. – Czekałam na ciebie. Bardzo długo czekałam, ale się mną nie interesowałaś. Nie przyszłaś!

– Gdzie miałam przyjść? Nie wiem, o czym mówisz, Ashley. Powiedz mi, dlaczego jesteś taka zła? – Melanie usiłowała panować nad sobą.

– Nic ci nie powiem. Nic a nic. Wynoś się z mojego domu i zostaw mnie w spokoju.

– Ash, proszę. – Melanie wyciągnęła dłoń. – Jesteśmy przecież siostrami. Porozmawiaj ze mną.

– Nie słyszałaś, co powiedziałam? Nie chcę cię tu widzieć, Melanie. Wyprowadzasz mnie z równowagi.

Nie wiedząc, jak mogłaby pomóc siostrze, Melanie wyszła.

Загрузка...