– Nie śpisz, Jamillo? – zapytałem cichym, pełnym napięcia głosem. Zimny dreszcz przebiegł mi po plecach. Nie mogło być gorzej. Jednym okiem spoglądałem na Kyle’a. Obserwował mieszkanie JamillL A żeby go szlag trafił!
– Teraz już nie. Nieprawda, i tak nie mogłam zasnąć. Gdzie jesteś, Alex? Tylko mi nie mów, że wciąż na dole. Co się dzieje?
– Słuchaj uważnie. Supermózg stoi na ulicy. Widzę go. Podejrzewam, że za jakiś czas spróbuje wejść do budynku. Muszę to zrobić przed nim, a nie chcę, żeby mnie zobaczył. Jest tu gdzieś jakieś tylne wyjście?
A potem jej zdradziłem nazwisko mordercy. Rozzłościła się nie na żarty. Posłała zgrabną wiązankę pod adresem Kyle’a.
– Wiedziałam, że z nim coś nie tak! Ale żeby tyle… Dorwiemy sukinsyna. Nie będzie aż tak cwany.
Powiedziała mi, gdzie znaleźć wyjście awaryjne i schody pożarowe. Pobiegłem tam, korzystając z osłony każdego cienia. Miałem nadzieję, ze Kyle mnie nie zauważył. Musiałem jednak pamiętać, że był Supermózgiem.
Był bardziej cwany i mądrzejszy od wszystkich moich poprzednich przeciwników.
O wiele lepiej ode mnie znał sztukę inwigilacji.
I nie popełniał błędów. Przynajmniej do dzisiaj.
Z łatwością znalazłem tylne drzwi domu. Wbiegłem po schodach. Starałem się nie robić hałasu. Nie miałem pojęcia, gdzie jest teraz Kyle.
Kiedy dobiegłem do jej mieszkania, zobaczyłem, że drzwi są otwarte. Serce zamarło mi na chwilę. Poczułem mdłości.
– Jamilla?
Natychmiast wyjrzała przez szparę.
– Wchodź. Nic mi nie jest. Dopadniesz go. Już nam się nie wymknie.
Wsunąłem się do mieszkania. Nie zapalaliśmy światła. W półmroku widziałem fragment salonu, kuchnię i wyjście na niewielki taras. Po drugiej stronie balkonowego okna stała mała ławeczka. Dom Jamilli. Miejsce, w którym miała zginąć. Po kryjomu wyjrzałem na zewnątrz. Kyle zniknął. Ruszył do akcji.
Jamilla wcale nie wyglądała na wstrząśniętą – raczej na złą i zagniewaną. Wyciągnęła służbowy rewolwer. Przygotowała się na wszystko.
Do mnie to jeszcze jakby nie dotarło. Czułem się lekko zagubiony. Bieg wydarzeń wydawał mi się zupełnie nierealny. Nerwy miałem napięte jak postronki. Kyle Craig był moim przyjacielem. Pracowaliśmy razem przy kilkunastu sprawach.
– Po co tu przylazł, Alex? – spytała mnie Jamilla. – Dlaczego się mnie uczepił? Nie rozumiem tego kretyna. Co ja mu zrobiłam?
Popatrzyłem jej prosto w oczy, zastanawiałem się przez chwilę, aż wreszcie wypaliłem:
– To nie chodzi o ciebie, Jamillo. W gruncie rzeczy, to wojna między nami. Między mną a Kyle’em. Należę do jego świata – do jego baśni, którą sobie codziennie opowiada. Chce udowodnić, że jest lepszy. Że naprawdę jest Supermózgiem.