Wróciłem do hotelu Dauphine o wpół do czwartej rano. Byłem zbyt zmęczony i przepracowany, żeby spokojnie zasnąć. Serce waliło mi jak młotem. W recepcji czekała wiadomość, że inspektor Hughes dzwoniła z San Francisco.
Wyciągnąłem się na łóżku i zatelefonowałem do Jamilli. Zamknąłem oczy. Chciałem posłuchać jakiegoś przyjaznego głosu. Zwłaszcza jej głosu.
– Mam dla ciebie coś ciekawego – powiedziała po przywitaniu. – W tak zwanym, ha, ha, wolnym czasie baczniej przyjrzałam się Santa Cruz. Pytasz, dlaczego Santa Cruz? Bo właśnie tam zanotowano kilka niewyjaśnionych zniknięć. Sporo tego. Alex, tam się coś dzieje. Coś, co pasuje do całej reszty.
– Santa Cruz było na pierwszej liście – odparłem. Próbowałem skupić się na rozmowie. Nie mogłem sobie dobrze przypomnieć, gdzie leży miasto o tej nazwie.
– Masz dziwny głos. Jesteś zmęczony? – spytała.
– Dopiero parę minut temu ściągnąłem do hotelu. To była ciężka noc.
– Idź spać! To poczeka. Dobranoc.
– Nie. I tak nie zasnę. Opowiedz mi o Santa Cruz. Chcę to od razu usłyszeć.
– Dobrze. Rozmawiałam z porucznikiem Conoverem z tamtejszej policji. Bardzo ciekawa pogawędka. W dodatku nieźle wkurzająca. Dawno wiedzieli o zniknięciach. Zauważyli także, że od roku giną zwierzęta na okolicznych farmach. Oczywiście, nikt nie wierzy w wampiry. Ale… Santa Cruz zyskało pewną sławę. Wśród nastolatków nosi nazwę wampirzej stolicy Stanów Zjednoczonych. Czasem dzieciaki mają rację.
– Muszę zobaczyć twoje notatki – odparłem. – Teraz spróbuję się trochę przespać, ale podeślij mi wszystko, co wyciągnęłaś od tych z Santa Cruz. Dasz radę?
– Tim obiecał mi, że zdobędzie potrzebne akta. Jutro mam wolne. Pewnie tam pojadę.
Szeroko otworzyłem oczy.
– Jeśli naprawdę chcesz to zrobić, to koniecznie weź kogoś ze sobą! Na przykład Tima. Mówię poważnie. – Opowiedziałem jej o policjantce, zabitej tutaj, w Nowym Orleanie. – Nie jedź sama. Wciąż nie wiemy, z czym tak naprawdę mamy do czynienia.
– Dobrze, dobrze – obiecała, ale nie bardzo jej wierzyłem.
– Bądź ostrożna, Jamillo. Mam złe przeczucia.
– To ze zmęczenia. Lepiej się prześpij. Dawno wyrosłam już z pieluch.
Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut, lecz nie wiedziałem, czy ją przekonałem. Była uparta jak każdy dobry gliniarz z wydziału zabójstw.
Zamknąłem oczy i nie wiadomo kiedy zasnąłem.