Rozdział 15

O siódmej rano byliśmy już z powrotem w San Francisco. Nie wiedziałem, skąd Jamilla znalazła siły, żeby po nieprzespanej nocy zasiąść za kierownicą, ale radziła sobie całkiem nieźle. Zmuszaliśmy się do rozmowy, żeby tylko nie zasnąć. Nawet śmialiśmy się od czasu do czasu. Byłem zmęczony i oczy mi się kleiły. Kiedy wreszcie dotarłem do hotelu, rzuciłem się na łóżko i zamknąłem powieki, zobaczyłem przed sobą twarz Mary Alice Richardson.

Około drugiej po południu zjawiłem się w Pałacu Sprawiedliwości. Inspektor Hughes już siedziała przy swoim biurku i popijała kawę. Wyglądała na wypoczętą i świeżą. Nic dodać, nic ująć. Wciąż była zajęta śledztwem, chyba bardziej ode mnie. Miałem cichą nadzieję, że trochę jej to pomoże.

– Nie spałaś? – zagadnąłem, przystając przy niej na chwilę. Rozejrzałem się po jej gabinecie.

Dostrzegłem zdjęcie przystojnego, uśmiechniętego faceta. To bardzo dobrze, że znajdowała czas na prywatne życie. Możo nawet na miłość… Pomyślałem o Christine Johnson. Pewnie mieszkała teraz gdzieś na zachodnim wybrzeżu. Poczułem się skrzywdzony. Miłość mojego życia? Już nie. Niestety. Tuż po wyjeździe z Waszyngtonu usadowiła się w Seattle. Oznajmiła, że jej tam dobrze, i wróciła do pracy w szkole.

Jamilla wzruszyła ramionami.

– Obudziłam się koło południa i już nie mogłam zasnąć. Być może jestem trochę przemęczona. Lekarz sądowy z Luis Obispo ma nam dziś przesłać raport. Na razie posłuchaj, co przed chwilą przyszło e-mailem z Quantico. W Nevadzie i Kalifornii popełniono łącznie aż osiem morderstw takich jak w Golden Gate. Wszystkie ofiary były pogryzione, ale nie każdą powieszono. Pierwszy przypadek, jak dotąd, zdarzył się sześć lat temu, ale szukają jeszcze starszych.

– Gdzie to było? – spytałem. Spojrzała w notatki.

– W szacownej stolicy stanu, czyli w Sacramento… W San Diego, Santa Cruz, Las Vegas, Lakę Tahoe, San Jose, San Francisco i San Luis Obispo. To jakiś koszmar, Alex. Jedno takie morderstwo zupełnie wystarczy, żebym nie mogła zasnąć co najmniej przez miesiąc.

– Dodaj Waszyngton – powiedziałem. – Zadzwonię do FBI, żeby sprawdzili, co się działo na wschodnim wybrzeżu.

Uśmiechnęła się z niewinną minką.

– Już pogoniłam ich do pracy.

– Więc co robimy?

– A co w przerwach robią zazwyczaj gliniarze? Jedzą pączki i piją kawę – powiedziała, robiąc zabawną minę. Była piękna, nawet bardzo piękna, pomimo niewyspania.

Poszliśmy na późne śniadanie do Romy, tuż za rogiem. Rozmawialiśmy trochę o śledztwie, a potem zagadnąłem Jamillę ojej poprzednie sprawy. Była pewna siebie, lecz jednocześnie skromna. Bardzo mi się to podobało. Wydawała się jednak trochę roztargniona. Zjadła omlet i grzanki, wsparła dłoń na stoliku i nerwowo bębniła palcami po blacie. Była poirytowana. Myślała o pracy.

– Co się stało? – spytałem w końcu. – Coś przede mną ukrywasz.

Skinęła głową.

– Dzwonili do mnie z KRON-TV. Mają materiał do dziennika o zbrodniach w Kalifornii.

Zmarszczyłem brwi.!

– Kto puścił farbę, do ciężkiego diabła?; Wzruszyła ramionami.

– Nie wiem. Najlepiej będzie, jak powiadomię mojego; kumpla z Emminera. Niech pierwszy poda tę wiadomość.

– Zaraz, zaraz – zaprotestowałem. – Wiesz, co robisz?

– Chyba wiem. Mam do niego pełne zaufanie. Trzyma się; faktów i nie przesadza. Pomyślmy teraz, czy jest coś takiego, co chciałbyś przekazać mordercom. Można dorzucić to do tekstu.

W biurze czekały na nas kolejne złe wieści. Mordercy znów i zabijali.

Загрузка...