101

Minęła dłuższa chwila, zanim Piotr zdołał zapanować nad zamętem, jaki ogarnął jego umysł. Myśl uporczywie wracała do jednego pytania: Co spowodowało, że Dennis tak drastycznie zmienił zdanie? Co, na wszystkich bogów, on takiego zobaczył?

Stopniowo zaczął rozumieć, że to nieważne – lokaj coś widział i to wystarczy.

Peyna. Dennis poszedł do Peyny, a ten wyczuł… no cóż, stary lis czegoś się domyślił. Myśli, że masz jakieś plany, ale nie wie jakie. Stary chytrus. Nie zapomniał prośby o dom lalek i serwetki. Nie wiedział dokładnie, o co chodzi, ale węszył podstęp. No i miał rację.

Co Piotr ma teraz zrobić?

Część jego duszy – bardzo znaczna – pragnęła wykonać plan do końca. Zebrał całą odwagę, żeby rozpocząć swą desperacką akcję – a teraz trudno mu było pogodzić się z tym, że ma dalej czekać. No i nagliły go także sny.

Ty też mógłbyś się dowiedzieć jak nazywa się ten czarny morderca, gdybym odważył się wymienić jego imię, ale ja się boję. Mimo to Piotr oczywiście domyślał się, o kogo chodzi, i właśnie dlatego uwierzył, że Dennis rzeczywiście natknął się na coś. Piotr czuł, iż Flagg może wkrótce zdać sobie sprawę ze zmiany sytuacji – i zniknie, zanim zdoła się ona rozwinąć.

Czy czekać jeden dzień to za długo?

Może. Albo i nie.

Piotra rozdzierało niezdecydowanie. Ben… Tomasz… Flagg… Peyna… Dennis… wszyscy migali mu przed oczyma jak postacie ze snu. Co robić?

W końcu sam sposób pojawienia się kartki pozwolił mu podjąć decyzję. Droga, jaką odbyła, przypięta do serwetki dokładnie tego wieczoru, gdy zamierzał wypróbować linę wykonaną dzięki serwetkom… to oznaczało, że powinien zaczekać. Ale tylko jeden dzień. Ben nie będzie w stanie mu pomóc.

A Dennis? Co on mógłby zrobić?

I nagle olśniło go.

Piotr siedział na łóżku, skulony nad listem, marszcząc brwi. Teraz poderwał się, a oczy mu zabłysły.

Popatrzył znowu na kartkę.

Jak masz na czym pisać, żuć list, a ja spróbuję go w nocy zabrać.

Tak, oczywiście, miał na czym pisać. Nie na serwetce, bo jej brak może zwrócić uwagę. Nie na liście Dennisa, bo został on zapisany po obu stronach, od góry do dołu.

Ale odwrotna strona pergaminu Valery była pusta.

Piotr wrócił do bawialni. Spojrzał na drzwi i zobaczył, że judasz jest zamknięty. Z pomieszczeń położonych poniżej dobiegał go przyciszony gwar strażników grających w karty. Podszedł do okna i dwukrotnie machnął ręką, mając nadzieję, że Dennis rzeczywiście gdzieś tam jest i go widzi. Niestety na tym musiał poprzestać.

Poszedł z powrotem do sypialni, odsunął ruchomy kamień i pogrzebawszy chwilę w zagłębieniu znalazł medalion i pergamin. Odwrócił go pustą stroną do wierzchu… ale czym będzie pisać?

Odpowiedź przyszła mu do głowy prawie natychmiast. Oczywiście tym samym co Valera.

Popracował nad swoim cienkim materacem i po krótkiej szarpaninie udało mu się rozpruć szew. Materac wypchano słomą, więc z łatwością znalazł kilka porządnych, długich łodyg, których użyje jako piór. Potem otworzył medalion. Miał on kształt serca o zaostrzonym szpicu. Piotr zamknął oczy i odmówił krótką modlitwę. Potem popatrzył na medalion i pociągnął jego ostrym końcem po swym przegubie. Krew popłynęła natychmiast – więcej niż po ukłuciu igły. Zanurzył w lepkiej cieczy pierwsze pióro i zaczął pisać.

Загрузка...