42

Flagg z zainteresowaniem obserwował rozprawę. Podobnie jak Peyna wiedział, że tutaj wszystko się rozstrzygnie i był pewien swego.

Piotr stał z podniesioną głową. Wzrok miał spokojny. Spojrzał w oczy każdemu z członków tego nieformalnego sądu.

Kamienne ściany patrzyły groźnie na całą siódemkę. Ławki dla publiczności były puste, ale Peynie wydawało się, że czuje wzrok widmowych oczu, które domagały się, aby wymierzyć sprawiedliwość w tej okropnej sprawie.

– Panie – rzekł wreszcie Peyna – słońce uczyniło cię królem trzy godziny temu.

Piotr popatrzył na Peynę z zaskoczeniem, lecz bez słowa. Tak – powiedział Peyna, jak gdyby odpowiadając Piotrowi. Wielcy Radcy kiwali głowami i mieli poważne miny. – Koronacja nie odbyła się, ale koronacja to tylko ceremonia publiczna. Mimo całej swojej powagi jest tylko przedstawieniem. Bóg, prawo i słońce tworzą królów, a nie koronacja. W tej chwili jesteś królem i masz prawo wydawać mi polecenia – nam wszystkim, całemu królestwu. To tworzy wielki problem. Rozumiesz, o co chodzi?

Tak – rzekł Piotr z powagą. – Myślicie, że wasz król jest mordercą.

Peyna odczuł lekkie zaskoczenie taką bezpośredniością, ale nie niezadowolenie. Piotr był zawsze chłopcem szczerym; szkoda, że taka powierzchowna otwartość pokrywała otchłań wyrachowania, ale najważniejsze, że owa bezpośredniość, prawdopodobnie wynikająca z głupiej, chłopięcej brawury, przyspieszy tylko bieg spraw.

– Nieważne, co my myślimy, panie. Niewinność lub winę ustali sąd – tak mnie zawsze uczono i wierzę w to całym sercem. Ale jest jeden wyjątek. Królowie są ponad prawem. Rozumiesz?

Tak.

– Jednakże – Peyna uniósł palec – zbrodnia ta została popełniona, zanim zostałeś królem. O ile wiem, podobnie okropna sytuacja nigdy jeszcze nie była rozważana przez żaden sąd w Delainie. Rezultaty mogą okazać się straszne. Anarchia, chaos, wojna domowa. Aby tego uniknąć, panie, potrzebna nam jest twoja pomoc.

Piotr popatrzył na niego z powagą.

– Pomogę, jeśli leży to w mojej mocy – powiedział. A ja mam nadzieję – modlę się – że zgodzisz się na moją propozycję, pomyślał Peyna. Czuł, że znowu pot wystąpił mu na czoło, ale tym razem go nie wycierał. Piotr to tylko chłopiec, ale nie brakło mu inteligencji – może poczytać to za oznakę słabości. Powiesz, że się zgadzasz dla dobra królestwa, ale ktoś, kto ma dość potwornej, wypaczonej odwagi, żeby zabić swojego własnego ojca, być może, mam nadzieję, liczy na to, że uda mu się z tego wykręcić. Wierzysz, że pomogę ci wszystko ukryć, ale, o panie, jakże się mylisz.

Flagg, który nieomal czytał te myśli, podniósł dłoń do ust, żeby ukryć uśmiech. Peyna nienawidził go, ale nie mając o tym pojęcia stał się jego najważniejszym pomocnikiem.

– Chcę, żebyś odłożył koronę – rzekł Peyna.

Piotr popatrzył na niego z powagą, lecz i zdziwieniem.

– Zrezygnować z tronu? – zapytał. – No… nie wiem, panie sędzio najwyższy. Musiałbym się zastanowić, zanim powiem tak lub nie. Mógłbym zaszkodzić królestwu próbując mu pomóc – jak lekarz może zabić chorego dając mu za dużą dawkę lekarstwa.

Chłopak jest niegłupi – pomyśleli jednocześnie Peyna i Flagg.

– Nie zrozumiałeś mnie. Nie chodzi mi o rezygnację z tronu, tylko o to, żebyś odłożył koronę do chwili rozwiązania tej sprawy. Jeśli zostaniesz uznany za niewinnego morderstwu twego ojca…

– Co niewątpliwie nastąpi – powiedział Piotr. – Gdyby mój ojciec rządził tak długo, aż ja stałbym się stary i bezzębny, sprawiłoby mi to największą radość. We wszystkim, co robiłem, chciałem mu tylko służyć i pomagać, i kochać go.

– Ale twój ojciec nie żyje, a na ciebie wskazują poszlaki. Piotr skinął głową.

– Jeśli zostaniesz uznany za niewinnego, podejmiesz koronę. Jeśli zaś okażesz się winny…

Na to Wielcy Radcy okazali zdenerwowanie, ale Peyna ani drgnął.

– Jeśli okażesz się winny, zostaniesz zabrany na szczyt Iglicy, gdzie spędzisz resztę życia. Nikogo z królewskiej rodziny nie można skazać na karę śmierci; tak mówi tysiącletnie prawo.

– A Tomasz zostanie królem? – zapytał w zamyśleniu Piotr. Flagg lekko zesztywniał.

– Tak.

Piotr zmarszczywszy brwi zamyślił się głęboko. Wyglądał na okropnie zmęczonego, ale nie zmieszanego albo przestraszonego, i Flagg poczuł, jak budzi się w nim lekki niepokój.

– A jeśli odmówię?

– Jeśli odmówisz, zostaniesz królem mimo straszliwego oskarżenia, które nie zostało obalone. Wielu z twoich poddanych – większość, poznawszy dowody – uzna, że przyszło im być rządzonym przez młodego człowieka, który zamordował swojego ojca, żeby zdobyć tron. Myślę, że nastąpią bunty i wojna domowa i że zacznie się to wkrótce. Ja sarn zrezygnuję z mojego stanowiska i wyruszę na zachód. Jestem już za stary, żeby zaczynać od początku, ale mimo to spróbuję. Prawo stanowi treść mojego życia, więc nie mógłbym służyć królowi, który nie ugiął się przed nim w sprawie takiej jak ta.

W sali zapadła cisza, która zdawała się trwać bardzo długo. Piotr siedział ze spuszczoną głową opierając czoło na dłoniach. Pozostali przyglądali mu się i czekali. Teraz nawet Flagg poczuł, że czoło pokrywa mu pot.

Wreszcie Piotr podniósł głowę i odsłonił oczy.

– Dobrze – rzekł. – Oto moje królewskie postanowienie. Odłożę koronę do czasu, aż zostanę oczyszczony z zarzutu zamordowania ojca. Ty, Peyno, zostaniesz kanclerzem królestwa na czas bezkrólewia. Chciałbym, żeby proces odbył się jak najszybciej – nawet jutro, jeśli to możliwe. Dostosuję się do decyzji sądu. Lecz nie ty mnie będziesz sądził.

Wszyscy zamrugali oczyma i wyprostowali się słysząc suchy, władczy ton, ale Yosef w stajniach nie czułby się nim zaskoczony; poznał go, gdy Piotr był zaledwie wyrostkiem.

– Zajmie się tym jeden z pozostałej czwórki – ciągnął Piotr. – Nie będę sądzony przez człowieka, który dzierży władzę zamiast mnie… człowieka, którego sam wygląd i zachowanie wskazują, że w swym sercu zdążył już uznać mnie za winnego tej okropnej zbrodni.

Peyna poczuł, że się czerwieni.

– Jeden z czterech – powtórzył Piotr zwracając się do Wielkich Radców. – Niech cztery kamienie, trzy czarne i jeden biały, zostaną umieszczone w naczyniu. Osoba, która wyciągnie biały kamień, zostanie sędzią głównym na moim procesie. Zgadzacie się?

– Tak, panie – rzekł powoli Peyna, nienawidząc siebie za rumieniec, który nie chciał zniknąć z jego policzków.

Flagg musiał znowu podnieść rękę do ust, żeby ukryć uśmieszek. I to, mój zgubiony książę, jest jedyne postanowienie, które wydasz jako król Delainu – pomyślał.

Загрузка...