24

Sposób, w jaki ojciec odrzucił zrobioną dla niego w prezencie łódź, głęboko zranił Tomasza, i od tego czasu trzymał się on od Rolanda z daleka. Mimo to niezmiernie kochał i bardzo chciał sprawić mu przyjemność, tak jak udawało się to Piotrowi. Co więcej, chciał, żeby ojciec kochał go tak jak Piotra. Prawdę mówiąc, Tomasz byłby uszczęśliwiony, gdyby Roland kochał go tylko w połowie tak jak Piotra.

Problem polegał na tym, że Piotr pierwszy miewał wszystkie dobre pomysły. Czasami próbował dzielić się nimi z Tomaszem, ale ten uważał je albo za niemądre (dopóki nie okazywało się, że są trafne), albo bał się, że nie podoła wykonać swojej części pracy, tak jak to miało miejsce, gdy Piotr zrobił ojcu zestaw do gry w Bendoh trzy lata temu.

– Dam ojcu coś lepszego niż głupie pionki do gry – powiedział Tomasz wyniośle, ale w rzeczywistości pomyślał, że jeśli nie potrafił zrobić dla ojca zwykłej drewnianej żaglówki, to na pewno nie uda mu się pomóc w wykonywaniu czegoś tak trudnego jak armia Bendoh składająca się z dwudziestu figur. Tak więc Piotr wystrugał figury sam w ciągu czterech miesięcy – piechotę, rycerzy, łuczników, Strzelca, Generała i Mnicha – no i oczywiście Roland zachwycał się nimi, chociaż były odrobinę niezdarne. Natychmiast odłożył jadeitowy komplet do gry w Bendoh wykonany dla niego przed czterdziestu laty przez Ellendra i na jego miejsce ustawił zestaw Piotra. Tomasz zobaczywszy to uciekł do swojego pokoju i położył się do łóżka, chociaż było dopiero popołudnie. Czuł się tak, jak gdyby ktoś sięgnął mu do klatki piersiowej, odciął kawałeczek serca i kazał mu je zjeść. Serce miało gorzki smak i dlatego zaczął nienawidzić Piotra jeszcze bardziej, chociaż jakaś jego część nadal kochała tego przystojnego, starszego brata i nie zamierzała przestać.

Mimo że smak był gorzki, przypadł do gustu Tomaszowi.

Bo to było jego własne serce.

A teraz sprawa wieczornego kieliszka wina.

Piotr przyszedł do Tomasza i powiedział:

– Pomyślałem, że byłoby miło, gdybyśmy przynosili tacie co wieczór kieliszek wina, Tom. Pytałem podczaszego, ale on stwierdził, że nie może nam tak po prostu dać butelki wina, bo musi rozliczać się z głównym winiarzem co sześć miesięcy, ale powiedział też, że możemy złożyć się i kupić butelkę „Barony Fifth Vat”, które ojciec lubi najbardziej. Ono nie jest takie drogie. Zostało nam mnóstwo kieszonkowego. I…

– Myślę, że ten pomysł jest najgłupszy ze wszystkich! – wybuchnął Tomasz. – Wszystko wino należy do ojca, wino w całym królestwie, i może go wypić tyle, ile zechce! Po co mamy wydawać nasze pieniądze, żeby dać ojcu coś, co i tak jest jego własnością? Napchamy tylko kieszeń temu tłustemu podczaszemu i tyle!

Piotr powiedział cierpliwie:

– Ale ojcu sprawi przyjemność, jeśli wydamy na niego pieniądze, nawet jeśli kupimy mu coś, co i tak do niego należy.

– A skąd ty to wiesz?

Z irytującą prostotą Piotr odpowiedział:

– Po prostu wiem.

Tomasz popatrzył na niego spode łba. Jak mógł powiedzieć Piotrowi, że główny winiarz złapał go w piwnicach, jak kradł butelkę wina zaledwie miesiąc temu? Tłusty wieprzek wytrząsł go i zagroził, że powie o wszystkim ojcu, jeśli Tomasz nie da mu sztuki złota. Tomasz zapłacił ze łzami wściekłości i wstydu w oczach. Gdyby to był Piotr, poszedłbyś w drugą stronę i udawał, że nic nie widzisz, ty świnio, pomyślał. Gdyby to był Piotr, odwróciłbyś się plecami. Bo już niedługo Piotr zostanie królem, a ja będę zawsze tylko księciem. Przyszło mu też do głowy, że po pierwsze, Piotr nigdy nie usiłowałby kraść wina, ale prawda zawarta w tej myśli spowodowała, że jego złość na brata tylko wzrosła.

– Myślałem… – zaczął Piotr.

– Myślałem, myślałem – przedrzeźniał go z furią Tomasz. – To idź myśleć gdzie indziej! Gdy ojciec dowie się, że zapłaciłeś głównemu winiarzowi za jego własne wino, wyśmieje cię i powie, że jesteś głupi!

Ale Roland nie wyśmiał Piotra ani nie nazwał go głupcem – powiedział drżącym, prawie łzawym głosem, że jest dobrym synem. Tomasz wiedział o tym, bo zakradł się za Piotrem, gdy ten zaniósł ojcu wino pierwszego wieczoru. Patrzył przez oczy smoka i widział wszystko.

Загрузка...