Lud Delainu pokochał ją, bo była dobra i życzliwa. To królowa Sasha założyła Wielki Szpital, królowa Sasha tak długo płakała nad okrucieństwem szczucia niedźwiedzi na placu, aż król wreszcie go zakazał, królowa Sasha wybłagała umorzenie podatków królewskich w roku wielkiej suszy, gdy nawet liście Wielkiego Starego Drzewa poszarzały. Czy Flagg knuł przeciwko niej, zapytacie? Na początku nie. Sprawy te z jego punktu widzenia nie znaczyły wiele, albowiem był on prawdziwym czarnoksiężnikiem i żył już od wielu setek lat.
Pozwolił nawet na umorzenie podatków, gdyż rok wcześniej flota Delainu zmiotła z powierzchni ziemi piratów anduańskich, którzy dręczyli południowe wybrzeża królestwa od ponad stu lat. Czaszka króla Andui szczerzyła zęby z pala umieszczonego za murami pałacu, a skarbiec Delainu wzbogacił się o odzyskane łupy. Przy ważniejszych problemach, sprawach wagi państwowej nadal usta Flagga znajdowały się najbliżej ucha króla Rolanda, więc z początku Flagg był zadowolony.