Ben, Dennis i Naomi widzieli Piotra ciemną sylwetkę na tle zakrzywionej ściany Iglicy wysoko nad głowami – wyżej, niż odważyłby się pójść najśmielszy z akrobatów.
– Szybciej – sapnął, prawie jęknął Ben.
– Walczymy o życie. Nasze… i jego.
Zaczęli opróżniać wózek jeszcze żwawiej… ale prawdę mówiąc w zasadzie zrobili już, co mogli.