58

Peyno, Zdecydowałem, że będę żyć.

Niewiele czytałem o Iglicy, zanim się w niej znalazłem, i chociaż słyszałem nieco więcej, to głównie plotki. Mówiono mi więc, że za pieniądze można uzyskać tu pewne drobne grzeczności. Z tego, co widzę teraz, jest to prawda. Oczywiście nie mam własnych funduszy, ale pomyślałem, że może Pan mógłby pokryć koszta. Jakiś czas temu zrobiłem Panu przysługę, więc gdyby zechciał Pan zapłacić głównemu strażnikowi osiem guldenów – i ponawiać to na początku każdego roku, który spędzę w tym nieprzyjemnym miejscu – uważałbym, że odpłacił mi Pan za nią. Suma, jak Pan widzi, jest nieduża. Wynika to z tego, że proszę tylko o dwie rzeczy. Jeśli załatwi Pan, żeby Beson milczał, i umożliwi mi otrzymanie ich, nie będę więcej Panu zawracać głowy.

Wiem, że znalazłby się Pan w bardzo niekorzystnym świetle, gdyby wyszło na jaw, że udzielił mi Pan pomocy nawet w drobnej sprawie. Proponuję więc, żeby zatrudnił Pan jako pośrednika mojego przyjaciela, Bena, jeśli zdecydowałby Pan zająć się moją sprawą. Nie rozmawiałem z nim od czasu aresztowania, ale myślę i mam nadzieję, że pozostał mi wierny. Poprosiłbym raczej jego niż Pana, ale. Staadowie nie są bogaci, a Ben nie ma własnych funduszy. Wstyd mi, że muszę prosić o pieniądze, ale nie znam nikogo innego, do kogo mógłbym się zwrócić. Zrozumiem oczywiście, jeśli uzna Pan, że nie może spełnić mojej prośby. Nie zabiłem ojca.


Piotr

Загрузка...