Nie miałem z tym nic wspólnego, Anders – powiedział Piotr. Wrócił już do siebie, ale jego pobladła twarz wciąż miała żałosny wyraz, a oczy stały się bardziej niebieskie, niż to pamiętał stary sędzia najwyższy. Ale to pudełko należy do ciebie?
– Tak.
– To dlaczego zaprzeczyłeś, że kiedykolwiek miałeś takie pudełko?
– Zapomniałem. Ostatnio widziałem je jedenaście lat temu. Matka mi je dała.
– I co się z nim stało?
Nie nazywa mnie już panem ani waszą wysokością – pomyślał z zimnym dreszczem Piotr. Nie używa wobec mnie żadnego zwrotu wyrażającego szacunek. Czy to wszystko dzieje się naprawdę? Ojciec otruty? Tomasz poważnie chory? Peyna stoi tu i prawie oskarża mnie o zamordowanie ojca? A to pudełko – skąd, na wszystkich bogów, się tutaj wzięło i kto je schował do tajnej skrytki za książkami?
– Zgubiłem je – powiedział Piotr powoli. – Anders, przecież pan chyba nie wierzy, że zamordowałem ojca?
Nie wierzyłem, ale teraz sam nie wiem – pomyślał Anders Peyna.
– Bardzo go kochałem – rzekł Piotr.
Zawsze mi się tak wydawało, ale teraz też się nad tym zastanawiam – pomyślał Anders Peyna.