24 listopada

Powrócę do pracy na tydzień przed urlopem. Śniłam jednocześnie wschód i zachód słońca. Dwie kule obok siebie rozjaśniały horyzont i nie wiedziałam, jaka jest pora dnia.

Przełamałam w sobie barierę lęku mówienia pacjentom, że są chorzy psychicznie. Przyjmują to zupełnie spokojnie.

Byłam u kardiologa, stan na razie bez zmian, mam żyć spokojnie i nie martwić się. Okay. Tylko jak to zrobić?

Jestem nie nasycona życiem. Podpatruję je wszędzie, ale ciągle spotykam się ze śmiercią, taka już rola obserwatora ostatniego tchnienia, uwalniania energii. To doprawdy nie moja wina, że los rzuca mnie w wir umierania innych, kiedy ja tęsknię do życia.

Загрузка...