26 stycznia

Zaczyna się zabawa. Już się pocę, są pierwsze bóle mięśni. Niedługo zacznę chodzić po ścianach. Lekarz zapisał mi kroplówkę. W kroplówce zawsze jest trochę majki. A poza tym ładują we mnie psychotropy. Nie mogłam wyleżeć pod kroplówką. Ale jest trochę lepiej.

Schizo uważnie mi się przyglądają. Jedna pytała, co mi jest. Odpowiedziałam, że to choroba na śmierć. Trochę ją przestraszyłam. Oczywiście w nocy nie mogę zasnąć. Wędruję po korytarzu. Nawet jest cicho. Nie jest to oddział dla chroników, tylko dla rokujących wyleczenie. Pielęgniarka usiłowała mnie władować do łóżka, straszyła pasami. Schowałam się w pokoju i liczę, ile to jeszcze może trwać. I piszę. Trochę lżej, gdy to piszę. Pisz, Baśka, może jakoś to przetrwasz. Przecież tak bardzo to chyba nie byłaś wpieprzona.

Загрузка...