7 października

Spaceruję po terenie szpitala w ciepłe wieczory i przyglądam się świecącym oknom dawnej młodzieżówki. Tutaj dwanaście lat temu zaczęła się moja epopeja psychiatryczna.

Po dwunastu latach stanęłam pod murami zamku opętanych książąt. Te okna miały tamten blask i powracał dawny ból, który drążył starą skazę. Przemijanie utrwalało ślad rozpaczy.

Pamiętam dokładnie rozkład sal: nasza „insulinowa” obok gabinetu lekarskiego, gdzie dokonywano zabiegów powiększania ciał przez tajemne dawki jednostek. A wieczorami pielęgniarka podsłuchiwała nasze rozmowy, by donieść pani Docent o pogorszeniu lub wyzdrowieniu. Czy wtedy już wybrałam?

Загрузка...